24 lata Straży Miejskiej. Jak się dziś ma formacja?

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 19.04.2016 / Komentarze
Trudna służba, niskie płace i "ucieczka" do wojska i policji

W lutym 1992 roku Rada Miasta Szczecinka powołała do życia Straż Miejską. To było 24 lata temu. Jak się dziś ma rodzima "czarna policja"?

Jak podkreślił w rozmowie z "Miastem z Wizją" komendant Grzegorz Grondys, problemów nie brakuje, głównie kadrowych Młodzi, dobrze wyszkoleni strażnicy zwalniają się i zasilają inne służby mundurowe. Powód? Trudna służba na ulicach, żadna osłona socjalna i niskie płace.

Od czasu do czasu szczecineckich strażników dotykają też inne problemy, jak choćby niefortunna interwencja na Placu Wolności jesienią 2014 roku.

Sprawa nie schodziła z nagłówków wszystkich krajowych mediów przez kilka dni. Miesiąc przed wyborami opozycja w Radzie Miasta zażądała "głowy" komendanta. Gdy jej nie dostała, próbowała zorganizować referendum w sprawie likwidacji formacji. Mieszkańcy Szczecinka, choć od czasu do czasu narzekający na sposób pełnienia służby przez strażników, tej inicjatywie zdecydowanie odpowiedzieli - "nie".

Samorządy w całym kraju wciąż poszukują "złotego" środka na funkcjonowanie straży miejskich. Najczęściej domagają się reform, twierdzą przy tym, że potencjał służby nie do końca jest wykorzystany.

Dyskusję nasiliła decyzja o odebraniu gminom fotoradarów, – co równoznaczne jest z pozbawieniem ich sporych dochodów. Tylko w ubiegłym roku nasze fotoradary zasiliły kasę miasta kwotą ponad 660 tys. zł. Wcześniej było to dużo, dużo więcej.

Jakie najczęściej pomysły na uzdrowienie formacji rodzą się w głowach polskich samorządów? Najczęściej chodzi o poszerzenie kompetencji strażników oraz nadania im choćby cząstkowych uprawnień socjalnych - jak w innych służbach mundurowych.

Szczecinecka Straż Miejska pracuje obecnie w 26-osobowym składzie. To o 2 etaty strażników mniej niż w ubiegłym roku.

- Likwidację etatów wymusiła na nas kasacja fotoradarów - mówi "Miastu z Wizją" szef szczecineckich strażników Grzegorz Grondys.

- Musiałem zwolnić osoby cywilne pracujące przy przygotowaniu dokumentów związanych z obróbką zdjęć. W sumie zlikwidowaliśmy 5 etatów, w tym dwa etaty strażników.

Jak wspomnieliśmy, młodzi, ale już doświadczeni oraz dobrze wyszkoleni strażnicy rezygnują z pracy na ulicach miasta i poszukują etatów w innych służbach mundurowych.

- Z tym zjawiskiem rzeczywiście mamy problem - dodaje G. Grondys. - Funkcjonariusze odchodzą do armii, policji, Służby Więziennej i Straży Granicznej. Nie dziwię się, że szukają lepszej, spokojniejszej, a co najważniejsze, lepiej opłacanej pracy. Szczególnie tam, gdzie szybciej można uzyskać uprawnienia socjalne. U nas nikt interesu nie zrobi i nie zaoszczędzi. Strażnik, rozpoczynający służbę otrzymuje wynagrodzenie na poziomie najniższej krajowej. Później wynagrodzenie rośnie, ale praktycznie minimalnie. Za podejmowanie trudnych interwencji, za szarpanie się z ludźmi, za służbę pełnioną praktycznie przez całą dobę, to bardzo marne zarobki. Jeszcze na mundur naplują i obrzucą najgorszymi wulgaryzmami.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk