Piotr Bałtroczyk wspólnie z publicznością obśmiał starość

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 08.10.2018 / Komentarze
Artysta przez dwie godziny zgrabnie lawirował pomiędzy wątkami, racząc słuchaczy raz po raz anegdotami z życia zawodowego i prywatnego

Choć nieco bardziej podupadający na zdrowiu z racji wieku (jak sam przyznał), ale wciąż zdecydowanie bardzo żywy, już stał się legendą polskiej sceny kabaretowej. Piotr Bałtroczyk w niedzielne (7.10) popołudnie udowodnił, że w pełni zasługuje na to miano. Potwierdzić to zapewne może również publiczność zasiadająca podczas jego występu w kinowej sali. Przez dwie godziny przez szczecinecką widownię przetaczały się bowiem co chwilę salwy śmiechu i gromkie brawa. Zaczęło się od wejścia artysty na scenę i trwało aż do momentu, kiedy z niej zszedł.

- Witam Państwa bardzo gorąco w tej pięknej klimatyzowanej sali. Ja nazywam się Piotr Bałtroczyk i jestem atrakcją – przywitał widzów Piotr Bałtroczyk. - Mówiono mi, że to nie jest tak Piotrek, że na ciebie w Szczecinku przyjdzie komplet widzów, bo tu nie takie gwiazdy były, jak ty, wieśniaku. Ale mówiono też, że przyjdą ci z mieszkańców i mieszkanek Szczecinka najbardziej poszukujący, kreatywni i twórczy. I że przyjdą też - nie ukrywajmy - zważywszy na cenę biletu, najzamożniejsi.

- Powiedzcie mi państwo, bo zastanawiałem się dziś po drodze, jak się mówi do mieszkanki Szczecinka. Szczecinianeczka czy szczecinianka? (…) Szczecinecczanka? No chyba żartujecie! Szczecinecczanka i szczecinecczanin? Ja pierdz…, nie macie łatwo w życiu. No ale jakoś to sobie przyswoję. Moją temperaturę uczuć do państwa, drogie szczeicnecczanki i szczecinecczanie – łał – podnosi to, że państwo jesteście jedynymi sponsorami dzisiejszego wieczoru.

Artysta, od pierwszych chwil pojawienia się na scenie, nawiązał niesamowity kontakt z publicznością. A później było już tylko ciekawiej. I oczywiście weselej. Piotr Bałtroczyk, który przyjechał do Szczecinka ze swoim najnowszym programem „Mężczyzna z kijowym peselem” przez wspomniane dwie godziny zgrabnie lawirował pomiędzy wątkami, racząc słuchaczy raz po raz anegdotami zarówno z życia zawodowego, jak i prywatnego. Nie omieszkał także zdradzić kilku „sekretów” swoich scenicznych przyjaciół. Każda z opowiadanych przez niego anegdot serwowana widzom kończyła się właściwie tak samo. Nieskrępowanymi wybuchami śmiechu. Artysta wielokrotnie nawiązywał także do swojego wieku i związanych z nim mniejszych i większych problemów niejako „odczarowując” starość, pokazując jej „figę” i z lekkością wytykając jej wszystkie „niedociągnięcia”.

Piotr Bałtroczyk od długiego już czasu wielokrotnie powtarza, że „początek jest ważny, być może nawet ważniejszy od końca”. Podczas jego niedzielnego występu w Szczecinku - koniec był równie dobry jak początek. A może nawet i lepszy. Świadczyć mogą o tym końcowe brawa, zdecydowanie głośniejsze, niż te witające artystę na scenie.

Tekst, zdjęcia: Marzena Góra