Zaginął dom – Tajger

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 28.07.2016 / Komentarze
Danuta Kadela: W schronisku rzadko zdarza się taki pies, jak Tajger

Decyzja o przygarnięciu pod swój dach czworonoga może być podjęta w kilka minut lub przez wiele tygodni analizowana pod każdym kątem. Niezależnie od tego, jak długo zajęło nam postanowienie o tym, aby dać dom i otoczyć opieką zwierzaka, warto poświecić jeszcze chwilę i zastanowić się, gdzie skierować swoje kroki szukając swojego wymarzonego pupila.

Zanim podejmiemy decyzję o kupnie psa lub kota, zdecydowanie warto najpierw odwiedzić szczecineckie schronisko i rozważyć adopcję jednego z podopiecznych placówki. Tu, w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt na nowy dom czeka kilkadziesiąt zwierzaków, które codziennie z nadzieją wypatrują „swojego” człowieka. Tych niezdecydowanych – i zdecydowanych również – na adopcję czworonoga, zapraszamy do lektury naszego cotygodniowego cyklu, w ramach którego będziemy przedstawiać naszym Czytelnikom zwierzaki przebywające w szczecineckim schronisku i czekające na adopcję. Jednym z nich jest Tajger.

- W schronisku rzadko zdarza się taki pies, jak Tajger. Po prostu pies ideał. Ocaliliśmy go od śmierci głodowej. Został przywieziony w styczniu w stanie agonalnym, w głębokiej hipotermii. Walka o jego życie była długa. Jak zwykle pomogli przyjaciele schroniska – wspomina Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK. - Tajger co miesiąc dostaje specjalistyczną karmę. To jest jedyny minus. Powinien dostawać do jedzenia tylko karmę dla psów o wrażliwym przewodzie pokarmowym.

- Poza tym Taj jest wielkim psem o wielkim sercu do ludzi. Mimo tak traumatycznych przeżyć, nie ma w nim cienia agresji. Taj kocha ludzi ponad życie. Bardzo potrzebuje ludzkiego towarzystwa, przeniesiony na boksy ogólne, od razu gaśnie. Mieszka więc we własnym pokoiku. Nie niszczy, nie brudzi. Czeka na wyprowadzania na spacer. Trochę ciągnie na smyczy, ale wyprowadzają go u nas nawet dzieci. Dają sobie z nim radę, bo Taj jest ich ukochanym „malutkim” pieseczkiem.

Historia czworonoga, który w czasie największych tegorocznych mrozów został porzucony przez dotychczasowego właściciela i samotnie umierał na ulicy, poruszyła wielu mieszkańców. Tajger otrzymał nie tylko specjalistyczną pomoc, ale przede wszystkim opiekę życzliwych ludzi. Teraz cierpliwie czeka na nowy, tym razem odpowiedzialny dom.

Tekst: Marzena Góra
Foto: Schronisko w Szczecinku