Podsłuchy

  • Blogi
Grzegorz Grondys / 11.07.2014 / Komentarze
Obrazek użytkownika Grzegorz Grondys
Media zwyczajowo chcą uchodzić za czwartą władzę, ale czy czasami ta czwarta władza nie zagalopowała się za bardzo?

Media zwyczajowo chcą uchodzić za czwartą władzę, ale czy czasami ta czwarta władza nie zagalopowała się za bardzo?

Czy jej rolą jest podsłuchiwanie prywatnych rozmów? Manipulowanie materiałem? Czy rolą tej „czwartej władzy” jest dostosowywanie „prawdy” do scenariusza, który piszą? Czy może w rzetelny, bezstronny sposób powinna przedstawiać to, co się dzieje?

Przepisy dokładnie określają instytucje, które mogą prowadzić podsłuchy, sytuacje, procedury i wymagania, jakie muszą zostać spełnione aby można było tzw. podsłuch założyć!

Sam nie raz zetknąłem się z brakiem rzetelności. Co ja mówię! Nieuczciwością różnej maści poseudoredaktorów, bo o dziennikarzach nie można tu mówić. Przyjeżdżają z góry opracowanym scenariuszem i nie interesuje ich prawda. Może filmy fabularne powinni kręcić a nie tak zwane reportaże?

Z rozmowy przed kamerą trwającej 45 minut, z wielokrotnego powtarzania zdań, w reportażu zostaje jedynie kilka sekund wypowiedzi wyrwanej z kontekstu w przykładowym brzmieniu: „fotoradar to maszynka do zarabiania pieniędzy”. Po kilkukrotnych powtórzeniach nagrywanego tekstu zapytałem się takiego pseudoredaktora – o co mu chodzi? Co chce żebym powiedział? Czy ma przygotowany tekst? Jeśli tak, to mu go odczytam przed kamerą! W końcu zapytałem się go czy chce żebym powiedział, że „fotoradar jest maszynką do zarabiania pieniędzy”? Bo 45 minut rozmowy w tym kierunku zmierzało.

I tylko to zdanie pozostało w reportażu.

Kolejny przykład - łowca fotoradarów – Emil, prowadzący prywatną krucjatę, za którą TVN mu płaci. Wyemitowany materiał zaczyna się od udokumentowania popełnionego przez niego wykroczenia a następnie wypowiedzi kobiety, jakże skrzywdzonej przez tą niedobrą straż miejską!

Problem jest taki, że nie o kobietę tu chodzi. Pomyłki przy sczytywaniu tablic rejestracyjnych zdarzają się, tak jak popełnianie błędów ortograficznych. Kwestią jest to, że nie o kobietę tu chodziło. Pomyłka faktycznie nastąpiła, ale właścicielem samochodu, który pomyłkowo otrzymał wezwanie jest mężczyzna. Kobieta to tylko aktorka na potrzeby założonego scenariusza przez tego! nie wiem kogo!

Dla swojego scenariusza sam popełnia kolejne wykroczenia, aby sprowokować innych i wykorzystać to. Tylko, że doprowadzając do sytuacji, którą nagrał sam musi się liczyć z odpowiedzialnością, a patrol jadący na interwencję, w stanie wyższej konieczności, jaka tam zaistniała jest zwolniony z odpowiedzialności za niestosowanie się do niektórych przepisów.

Rozmowy, które nagrywał trwały ponad godzinę, najpierw z Kierownikiem Referatu ds. Ruchu Drogowego a następnie z Zastępcą Komendanta. Nie nagrał czegoś, co mógłby wykorzystać przy tym scenariuszu, no to trzeba podsłuchać. Tak chodził po korytarzu i podsłuchiwał pod kolejnymi drzwiami, aż nagrał rozmowę pomiędzy dwoma strażnikami z użyciem przekleństwa, jako przerywnika. Owszem! powinien być szybciej wyproszony

z budynku aby uniemożliwić mu podsłuchiwanie. Tu zawiedli ludzie, którzy w odpowiednim momencie nie wyprosili go z budynku, tak samo jak zawiodły służby, których zadaniem jest ochrona najważniejszych instytucji w państwie, w tym uniemożliwienie podsłuchiwania osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie.

I co nagrali? Parę przekleństw używanych przez niemal wszystkich w życiu codziennym, które oburzają jedynie osoby zakłamane lub chcące to wykorzystać politycznie. Cyrk z odmową przekazania prokuraturze nośników z nagraniami! Co usprawiedliwia ochronę przestępców? Dla mnie sytuacja przedstawiona w trakcie to współudział w przestępstwie!

Zdobycie materiałów i manipulacja nimi nie może usprawiedliwiać łamania prawa! Zawsze trzeba mieć swoje zdanie.! Nie można bezkrytycznie przyjmować przekazów medialnych!