Kosmos w zasięgu ręki. Niezwykłe kolekcje Mieszkańców Szczecinka
- Felietony

Niemal każdy z nas będąc dzieckiem coś zbierał. U wielu pasje te, kontynuowane przez lata, doprowadziły do powstania wspaniałych, niejednokrotnie unikatowych kolekcji. Jedną z nich jest zbiór Jarosława Brancewicza, mieszczący się dziś w ogromnych segregatorach.
W przezroczystych, foliowych zakładkach znalazły miejsce jego „kosmiczne skarby”. Przygoda z astronomią rozpoczęła się ponad 20 lat temu od spotkań z Adamem Giedrysem – tym, który wielu szczecineckich chłopców zaraził miłością do gwiazd. Niektórzy są im wierni do dziś, choć mijają lata, choć czasy się zmieniają, choć Pana Adama nie ma już wśród nas.
Gdy w roku 1984 Jarek pisał swój pierwszy list do amerykańskiej agencji przestrzeni kosmicznej NASA nie przypuszczał, że w ciągu następnych lat napisze ich setki. Gdyby Poczta Polska przyznawała karty stałego klienta, to Jarek z pewnością miałby złotą, co tam… platynową!
Jego kolekcję fotosów kosmonautów oraz zdjęć statków kosmicznych i wahadłowców rozpoczęło zdjęcie Sally Ride – pierwszej Amerykanki w kosmosie. Po nim przyszła kolej na następne, w większości dedykowane specjalnie Jarosławowi Brancewiczowi.
O zdjęcie Neila A. Armstronga, pierwszego człowieka na Księżycu, prosił uparcie przez 3 lata. W końcu doczekał się. Ale nie ono stanowi najcenniejszą część kolekcji. Największą wartość mają dziś dla Jarka zdjęcia tych, co odeszli: Judith Resnik, Jamesa Irwina, Virgila Grissoma, Jurija Gagarina. Fotosy radzieckich kosmonautów wyraźnie różnią się od tych zza Oceanu – w większości są czarno-białe i jakby smutne, bo smutna też była rzeczywistość w jakiej powstawały.
Oddzielną część kolekcji stanowią plakietki amerykańskich programów kosmicznych Gemini i Apollo, które naszywane były na skafandry kosmonautów. Prawdziwym rodzynkiem jest natomiast płyta z nagranymi na niej głosami pierwszych selenonautów, którzy w lipcu 1969 roku wylądowali na Księżycu.
Dzięki uprzejmości Jarosława Brancewicza każdy ma niecodzienną okazję… pójść w jego ślady. Na dobry początek kosmicznej kolekcji proponujemy list do NASA napisany najlepiej w języku angielskim z prośbą o zdjęcie Johna Blaha, sześciokrotnego uczestnika lotów wahadłowców, który w latach 1979-81 przebywał wraz z radzieckimi kolegami na stacji kosmicznej „Mir”. Pełen adres, zawierający niezbędne kody brzmi tak: John E. Blaha, NASA Lyndon B. Johnson Space Center, Astronaut Office, Code: NASA Road 1 CB, 2101 Houston, TX 77058-3696, USA.
Być może zdjęcie to rozpocznie Waszą kolekcję, dzięki której kosmos będzie w zasięgu ręki.