Syndrom zbitej szyby
- Blogi
- Felietony

Do jednego ze szczecineckich autobusów, który dopiero co wyjechał na trasę z wyjątkowo czystymi szybami wsiada mama z kilkuletnim synkiem. Mały patrząc w okna stwierdza z przerażeniem: „- Mamo zobacz! W tym autobusie powybijali wszystkie szyby!”
Cóż, reakcja malca nie dziwi, gdyż mogło to tak wyglądać, choć widok czystych szyb w naszych autobusach jest dzisiaj, nie podlegającym dyskusji standardem. Nie o czystej szybie jednak będzie tu mowa, choć całość ma związek również z czystością.
Zżymamy się, gdy słyszymy w różnego rodzaju opowieściach o tym, jak to amerykańscy uczeni wymyślili to, czy owo. Przepraszam, ale tym razem będzie podobnie…
Otóż amerykańscy psychologowie przeprowadzili taki oto eksperyment. Na jednej z ulic dzielnicy slumsów jednego z wielkich miast wschodniego wybrzeża zaparkowano dwa identyczne samochody. Pierwszy z nich wyglądał tak, jakby dopiero co zjechał z taśmy montażowej, drugi zaś różnił się tylko tym, że miał częściowo zbitą przednią szybę. Na oczekiwane przez naukowców wyniki nie trzeba było długo czekać. Już bowiem po tygodniu okazało się, że samochód ze zbitą szybą został całkowicie rozkradziony, a to, co po nim pozostało nadawało się tylko do ponownego przetopienia, podczas gdy ten drugi pozostał nietknięty.
W ten oto sposób zdefiniowany został syndrom zbitej szyby, który działa – niestety – po obu stronach Oceanu. U nas również. Znając jego mechanizm można jednak skutecznie się mu przeciwstawić. Oto dwa przykłady.
W jednym z budynków Szczecineckiej Spółdzielni Mieszkaniowej jakiś czas temu odnowiono elewacje i wszystkie drzwi wejściowe, wymalowano też wiatrołapy. Szybko znaleźli się tacy, którym to przeszkadzało i zaczęli świeżo wymalowane powierzchnie „upiększać” po swojemu we wszystkich możliwych technikach. I oto gdy lokatorzy jednej z klatek cierpliwie czyścili wszystkie pojawiające się bazgroły – inni nie zwracali na nie uwagi. Efekt tego jest dziś taki, że wejście do pierwszej klatki wygląda zupełnie przyzwoicie, a na pozostałych pojawiła się nawet farba olejna i strach pomyśleć co może być jeszcze.
I przykład drugi. W jednej ze szczecineckich parafii swego czasu jakiś wandal przez kilkanaście nocy z rzędu wycinał posadzone kilkanaście lat wcześniej drzewka. Martwiło to proboszcza bardzo, ale postanowił się nie poddawać. W miejsce każdego wyciętego dębu, czy daglezji od razu sadził nowe, niewiele mniejsze od tamtych. Pomimo wielu nieprzespanych i na swój sposób „pracowitych” nocy – wandal poddał się. Jego „wysiłki” spełzły bowiem na niczym, a teren wokół kościoła i plebanii wciąż wyglądał tak samo.
Z tych refleksji na temat zbitej szyby płynie taka oto nauka: Nie zamykajmy oczu na panoszący się wśród nas wandalizm, nie odwracajmy się, gdy widzimy jak ktoś niszczy, dewastuje, czy choćby śmieci. Wciąż cierpliwie reagujmy na każde tego typu zło, starając się doprowadzić do stanu wyjściowego. To jedyna droga, by nie dać się zaśmiecić, zagryzmolić, stłamsić i zniszczyć, bo… syndrom zbitej szyby działa !
{{info}}