Pozytywnie zakręceni
- Blogi

W sobotę 07 czerwca, po raz kolejny dali znać o swej bytności w mieście motocykliści. Tym razem Ole Karter Klub zorganizował przy wsparciu SAPiKu , SZLOTu, Ratusza i wielu, wielu sponsorów, akcję Motoserce. Na Światki w okolicę mieszczącego się przy ul Staszica Klubu Stowarzyszenia, przyjechał ze Szczecina, przystosowany do poboru krwi, mobilny punkt krwiodawstwa.
Jednak przede wszystkim przyjechało też kilkudziesięciu motocyklistów chętnych do oddania krwi. Krwi „utoczono” ponad 14 litrów. To imponująca ilość , a jako lekarz mogę tylko potwierdzić, że mówienie o tym, iż krew jest jednym z najcenniejszych leków, praktycznie niemożliwym do zastąpienia, nie jest żadnym nadużyciem.
Dopisała pogoda, więc zorganizowana w atmosferze pikniku impreza, udała się znakomicie. Spirytus movens działań Ole Karter Klubu w Szczecinku jest Marek Zieliński. On zabiegał o otrzymanie przez Klub stałej siedziby i to on zmobilizował kolegów by otrzymany, całkowicie zdewastowany obiekt, zamienić w prawdziwy Club House. Trochę ryzykowałem rekomendując radnym powierzenie nieruchomości grupie nieznanych mi bliżej ludzi, z którymi spotkałem się wcześniej raz, lub dwa razy. A jednak opłaciło się.
Pamiętam rozmowę z przedstawicielem Stowarzyszenia 4x4 o możliwości przejęcia i zrekonstruowania znajdującego się naprzeciwko obecnego hotelu „Viki” bunkra. Decyzję podjąłem po jednej rozmowie i nigdy jej nie żałowałem. Osobiście nie jestem entuzjastą militariów i nie czuję pociągu do zwiedzania szańców, transzei, bunkrów, schronów itp. „atrakcji”. Jednak nie każdy musi podzielać mój punkt widzenia. Wiem, że istnieje olbrzymia liczba zwolenników chodzenia po tego typu obiektach. I wiem, że tylko oni potrafią odpowiednio zadbać o pieczołowite odtworzenie atmosfery i kontekstu jaki towarzyszy takim miejscom.
Gdyby losy bunkra pozostawić decyzji tzw. „władzy”, czyli krótko mówiąc w chwili obecnej mojej decyzji, to szukałbym pewnie pretekstu i możliwości technicznych, do zrównania tych ton uzbrojonego betonu z ziemią.
Jednak dobrze, że są ludzie którzy chcieli przejąć odpowiedzialność za tą poniemiecką budowlę obronną. Gdy 4x4 przejmowali bunkier, był szpetnym, cuchnącym, wiecznie zaśmieconym i zasikanym rumowiskiem. Dziś wygląda zupełnie dobrze. Jest zabezpieczony, zadbany, odpowiednio opisany, logicznie obsypany i oznakowany, a nawet oświetlony. No i teraz rzeczywiście może być jakąś atrakcją dla entuzjastów militariów.
Mija już chyba siedem lat od sporządzenia planów budowy w Szczecinku, krytej strzelnicy sportowej. Miała powstać w dużej mierze za pieniądze unijne, jednak po wykonaniu projektu okazało się, że kosztorys opiewał na ponad 7,0 mln zł ! Przy wielu, wielu potrzebach miasta, realizacja tej inwestycji byłaby trudną do obronienia fanaberią. Zostaliśmy więc na lata przy siermiężnej, umiejscowionej na wylocie miasta przy ul. Szczecińskiej, strzelnicy otwartej. Teoretycznie strzelnica została przekazana w zarząd spółce Aqua Tur. Jednak dla spółki była zawsze kulą u nogi i niechcianym dzieckiem. Prawda jest taka, że nikt nie był zmotywowany, by obiekt utrzymywać w odpowiedniej kondycji i modernizować. Jednak nikt to niewłaściwe słowo.
Chęć przejęcia strzelnicy i jej remontowania i ulepszania, zgłosiło „Bractwo Kurkowe”. No to zachęcony doświadczeniem z Ole Karter Klubem i Stowarzyszeniem 4x4 , powierzyłem „kurkowcom” szczecineckie mienie.
I kolejny raz się nie zawiodłem. Kolejny raz, jak przystało na strzelców, strzał w dziesiątkę . Z miesiąca na miesiąc strzelnica wygląda lepiej i to bez nakładów finansowych ze strony miasta.
Czyli warto. Warto wierzyć mieszkańcom Szczecinka, iż wiele rzeczy załatwią lepiej niż lokalna administracja. Bo oni często lepiej to czują. Bo mają jakieś hobby, jakąś pasję i się w niej realizują. Bo są najnormalniej w świecie, pozytywnie zakręceni.
{{info}}