Czy znów musi zapłonąć Reichstag?
- Blogi
- Felietony

Powiedzenie - po nas choćby potop - w dzisiejszych realiach nabiera dosłownego znaczenia. Stanowisko rządu Polski w sprawie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, przeczy zdrowemu rozsądkowi. Dzisiaj decydują względy polityczne. Jak będzie wyglądała Polska za kilkanaście lat, jest nieważne.
Państwowa propaganda - czytaj TVP i Polskie Radio - została zaprzęgnięta do tłumaczenia racji rządzących. Z mediów tych wynika więc, że to polskie władze mają rację, a nie świat.
W filmie A. Kondratiuka „Gwiezdny pył” jest taki fragment dialogu prowadzonego z miejscowym „chłopkiem roztropkiem" granym przez J. Gajosa. Pada w nim stwierdzenie mniej więcej tej treści, „to co, ludzie są tak głupie, że sami sobie koło d… robią”. Ten fragment dialogu jest chyba najlepszym komentarzem dla propagandowych wysiłków władz.
Ale jak już jesteśmy przy propagandzie, to warto się nad tym zjawiskiem chwilę zastanowić. Po co jest ta propaganda? W państwach demokratycznych propaganda nie jest potrzebna. Tam gdzie podawane są rzetelne informacje o tym co dzieje się w kraju, społeczeństwo samo potrafi ocenić, co jest dobre a co złe. Istnienie propagandy jest domeną państw autorytarnych, gdzie tak naprawdę negatywne działania władz muszą być tłumaczone jako pozytyw. Do rangi symbolu urasta ministerstwo propagandy w III Rzeszy, ale tego typu działania miały też miejsce za czasów PRL. Kreowanie innej rzeczywistości niż ta która nas otacza, to cel propagandy. Temu służą np. przekazy dnia rozsyłane z centrali poszczególnym posłom, którym wolno wypowiadać się w mediach, temu służą pseudodziennikarze, którzy nie pokazują rzeczywiści, ale ją kreują i to według z góry założonej tezy.
Propagandą posługują się te kraje, w których partia rządząca chce być utożsamiana z państwem. Jakakolwiek krytyka rządzących to zamach na państwo i jego wartości. Tak było za czasów PRL-u i tak niestety jest dzisiaj. Rządzący nie cofną się przed żadną podłością by wykazać, że ten kto ich krytykuje myli się. Przykładem jest sprawa RPO. Rzecznik zwrócił uwagę na sposób zatrzymania podejrzanego o zamordowanie małoletniej Kristiny. Odpowiedzią władzy i usłużnych jej dziennikarzy było przeinaczenie sensu wypowiedzi Rzecznika poprzez sugerowanie, że broni on mordercy a nie rodziny ofiary. Atak poszedł tak daleko, że dotyczył nawet syna Rzecznika, choć nie ma to żadnego związku z działaniami RPO.
Zgadzam się całkowicie z RPO, że sposób zatrzymania nastąpił z naruszeniem prawa. Pamiętajmy, że jesteśmy - chyba - cywilizowanym krajem, gdzie powinno się przestrzegać podstawowych zasad wobec osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Istnieje coś takiego jak domniemanie niewinności czy prawa zatrzymanego. Inaczej niepotrzebne będzie nam prawo - nawet w takiej szczątkowej formie jak tworzą to rządzący - i zdani są na osąd ludzi czyli samosąd. Jak łatwo takie nieprzestrzeganie zasad może dotknąć każdego z obywateli, mogli się przekonać mieszkańcy podszczecineckiej miejscowości, do których domu ponad rok temu wtargnęli policjanci i stosowali środki przymusu bezpośredniego, łącznie z zakładaniem kajdanek, rzuceniem w błoto, mierzeniem z broni w sytuacji, gdy interwencja była całkowicie nieuzasadniona. Warto powiedzieć, że prokurator najpierw odmówił zatwierdzenia przeprowadzenia takiej czynności uznając ją za bezprawną, by następnie jego przełożony uchylił taką decyzję i przeszukanie zatwierdził. Dopiero sąd uwzględnił zażalenie zainteresowanych i uchylił zatwierdzenie przeszukania. Następnie prokuratura umorzyła postępowanie karne w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji i dopiero sąd na skutek zażalenia zainteresowanych postanowieniem to uchylił i nakazał dalsze prowadzenie postępowania.
Pokazuje to z jaką machiną zderza się zwykły obywatel. Jednocześnie sprawa ta jest dowodem na to, że każde przekroczenie uprawnień musi być rozpatrywane i kontrolowane, bo inaczej władza niekontrolowana staje się wszechwładną. Dlatego też obecnie rządzący atakują RPO, bo jego zastraszenie i propagandowe przedstawienie stanowiska rządzących stwarza możliwość przekraczania prawa wobec nieposłusznych obywateli.
Jak daleko posuwają się rządzący w swoich dyktatorskich zapędach, świadczy ostatnia nowelizacja kodeksu karnego przyjęta przez Sejm. Jest to temat na osobny felieton. Teraz tylko chcę zwrócić uwagę na jedną z nowelizacji, według której nadzwyczajne złagodzenie kary będzie mogło nastąpić jedynie na wniosek prokuratora. Złamana zostaje więc po raz kolejny, ale w bardzo jaskrawy sposób, zasada trójpodziału władzy. Sąd bowiem zostaje sprowadzony do organu wykonawczego i to wykonującego zalecenia prokuratury. Sąd przestaje tym samym być sądem.
Bardziej drastycznego przykładu rządów autorytarnych szukać nie trzeba, a wszystko to wprowadzone zostaje pod pretekstem walki z pedofilią.
W faszystowskich Niemczech by wprowadzić dyktaturę musiał zapłonąć Reichstag, u nas takim pretekstem stała się walka z pedofilią.
Mirosław Wacławski
Foto: Wikipedia