Doping

  • Blogi
  • Felietony
MIrosław Wacławski / 28.10.2019 / Komentarze
Obrazek użytkownika MIrosław Wacławski
Felieton mecenasa Mirosława Wacławskiego

W demokracji wybory raz są wygrywane raz się przegrywa. W demokracji PiS wybory się tylko wygrywa, nawet jeżeli wyborcy postanowili inaczej

Dążenie do zwycięstwa jest cechą pozytywną. Chęć wygranej pobudza nas do działania, tworzy pozytywne emocje, inspiruje i stanowi podstawę rozwoju. W takim ujęciu rywalizacja to coś zdrowego. Gorzej jest, gdy chęć zwycięstwa przysłania wszystko, a zwycięstwo nie jest postrzegane jako sukces sam w sobie lecz coś, co ma służyć określonej osobie czy też grupie podmiotów. W takim ujęciu ten, kto dąży do zwycięstwa nie przestrzega już reguł. Dla niego wszystkie chwyty są dozwolone. W sporcie taką niedozwoloną formą jest doping farmakologiczny.

W polityce w toku kampanii wyborczej niedozwolony doping też istnieje. To posługiwanie się np. mediami publicznymi celem propagowania tylko jednej partii i dyskryminowania pozostałych. To wykorzystywanie aparatu państwa do celów jednej partii, to wreszcie składanie obietnic o których wiadomo, że nigdy nie zostaną dotrzymane i przekonywanie, że zostaną zrealizowane gdy tylko składający obietnice otrzyma władzę.

O sposobie sprawowania władzy przez PiS pisałem już wielokrotnie. Pisałem też, że to nikt inny jak liderzy tej partii nazwali się dobrą zmianą. Teraz w toku kampanii jako dodatkowe hasło pojawiło się słowo „wiarygodność”. Używano go w połączeniu ze stwierdzeniem – dotychczas jako jedyni zrealizowaliśmy wszystko co wam obiecaliśmy więc zrealizujemy i obecne, bo jesteśmy wiarygodni.

Jaka jest prawda z realizacją składanych obietnic, to widzimy wszyscy. Nie będę więc się już powtarzać o tych mieszkaniach +, samochodach elektrycznych+, mostach+, przemyśle stoczniowym+ i innych plusach, którymi szermuje się rzucając nimi jak z rękawa. Prawda jest taka, że dzisiaj 2 tygodnie po wyborach wiadomo, że jedno z głównych haseł – zrównoważony budżet nie zostanie zrealizowane, że podwyżka emerytur odbędzie się na starych zasadach a nieproponowanych w kampanii. Wystarczyło więc 14 dni by „wiarygodni” jak o sobie mówili, przestali nimi być, a to dopiero początek wyliczanki. Doping jednak trwa nadal bo okazało się, że mimo wiekowego sukcesu PiS przegrało w Senacie. 

I oto narodziła się nam kolejna świecka tradycja jak mawiał klasyk. Chodzi o sprawę protestów wyborczych. PiS jako partia złożyła 6 takich protestów. Kodeks wyborczy w art. 82 określa podstawy prawne złożenia protestów. W skrócie chodzi o dopuszczenie się przestępstwa przeciwko wyborom, mające wpływ na wybory lub naruszających przepisy kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyniku wyborów mających wpływ na wynik wyborów.

Rozumny czytelnik wyczyta z tego przepisu, że kodeks wyborczy nie przewiduje ponownego liczenia głosów tylko dlatego, że przegrało się wybory a jakaś część głosów jest nieważna. Głoszenie takiej prawdy jest oczywiście fałszywe. Dla ważności rozpatrzenia protestu jest konieczne wskazanie, podniesienie zarzutu, nagannego, sprzecznego z prawem zachowania, które ponadto rzutowało na wynik wyborów. Jeżeli ktoś przegrywa wybory trzema głosami a wykaże, że co do dwóch głosów doszło do fałszerstwa, to pomimo stwierdzenia czynu karalnego, nie wpływa to na wynik wyborów.

W czym więc problem gdy wiadomo, że protesty PiS są pozbawione racji. Ano w tym, kto o tym będzie decydował.

Przez ostatnie cztery lata (a propos jak to teraz dziwnie brzmi) budowano negatywny obraz wymiaru sprawiedliwości, a sędziów uznano za wrogą kastę. Doszło do niespotykanego zdewaluowania sądownictwa. Dzisiaj sędziów postrzega się nie jako obiektywny organ który ma rozstrzygać sprawy, ale jako tych co są „ich” lub „nasi”. Jeżeli ktoś przegrywa sprawę to nie dlatego, że nie miał racji, ale dlatego że sędzia był „nie nasz” i trzeba go zmienić.

Tak postępowali przedstawiciele władzy nie publikując orzeczeń TK, nazywając posiedzenia sądu spotkaniami przy herbatce i ciasteczkach, mówiąc o konieczności składania skarg na sędziego za sposób prowadzenia sprawy (P. Jaki) wszczynając postępowania dyscyplinarne przeciwko tzw. niepokornym sędziom, a jednocześnie tolerując sędziów uprawiających hejt w internecie nielicujący z godnością tego zawodu.

Protesty będzie rozpatrywała nowo utworzona Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Sposób działania PiS doprowadził do tego, że - pomijając to czy Izba ta jest prawidłowo umocowana - duża część społeczeństwa nie wierzy w jej obiektywizm. Co gorsze, taka forma złożenia protestu powoduje, że każde rozstrzygnięcie będzie kontestowane jako niesłuszne. To PiS swoją postawą i działaniem doprowadza do tego, że zachwiana zostaje podstawowa zasada demokracji – wolność wyboru. Jeżeli nieprzeliczone zostaną głosy ponownie, to o wyborze parlamentarzystów z zaskarżonych okręgów cały czas będzie mowa, że gdyby przeliczono głosy to wynik byłby inny. Jeżeli głosy zostaną przeliczone i doprowadzi to do ponownego głosowania, to nikt już nie uwierzy w uczciwość procesu wyborczego. Cały czas też będzie trwał spór, które liczenie głosów było prawidłowe. Jeżeli natomiast liczenie głosów nie doprowadzi do ponownego glosowania to usłyszymy, że tak sfałszowano karty, że nie można już tego naprawić. Tak jak mówiono o poprzednich wyborach samorządowych, że zostały sfałszowane, nie mając na to żadnych dowodów.

W demokracji wybory raz są wygrywane raz się przegrywa. W demokracji PiS wybory się tylko wygrywa, nawet jeżeli wyborcy postanowili inaczej.

Mirosław Wacławski

Foto: shutterstock