Kumoterstwo i nepotyzm
- Blogi
- Felietony

Ostatnie wydarzenia na lokalnej szczecineckiej arenie politycznej skłaniają do pewnych przemyśleń. A dokładnie chodzi o stosowanie podwójnych standardów przez państwa Pawłowiczów i ich klakierów.
Wielokrotnie podczas wystąpień publicznych państwo Joanna i Jacek Pawłowicz zarzucali tym i owym różnego rodzaju nieprawidłowości. Grzmieli o nepotyzmie, kolesiostwie, braku przejrzystości procedur stosowanych przez miejscową władzę, powiększaniu działek itp.
Ciężko opisywać i wymienić wszystkie oszczerstwa dotyczące burmistrzów, czy też innych osób, które nie wspierają państwa Pawłowiczów i ich grupy. Przejdźmy do meritum, czyli przedstawienia sytuacji dotyczącej „zakupu” nieruchomości na Świątkach. Nieruchomości, której właścicielami są państwo Pawłowicz.
Początek tej historii ma miejsce w grudniu 1992 roku. Wówczas Zespół Szkół Rolniczych w Świątkach, którego dyrektorem przypadkowo był pan Stępczyński (prywatnie ojciec pani Joanny, a teść pana Jacka), wystąpił o wydzielenie z dużej działki, będącej w trwałym zarządzie szkoły, kilku mniejszych działek o łącznej powierzchni 4178 m2, z przeznaczeniem na cele budowlano-mieszkaniowe. Kilka miesięcy później, po przeprowadzeniu stosownych procedur, państwo Pawłowicz stali się właścicielami działki 2/6 o powierzchni 854 m2. Do tego, do omawianych działek wydzielono jeszcze jako publiczną, działkę dojazdową. Nasuwa się pytanie o to, czy majątek, którym dysponowała szkoła nie został uszczuplony? Podpowiemy - oczywiście, że tak.
Jak się okazało, to był jednak dopiero początek. We wrześniu 2001 roku z dużej nieruchomości wydzielona zostaje kolejna działka. Kształt i parametry nie pozostawiają złudzeń dla kogo jest ona przeznaczona. Powołując się na odpowiednie przepisy, oznaczona działka 2/20 „staje się zbędna” dla już wówczas nie Zespołu Szkół Rolniczych, ale Zespołu Szkół Agrotechnicznych, reprezentowanego jednak nadal przez tą samą osobę, czyli wspomnianego wcześniej ojca i teścia, pana Stępczyńskiego. Tym razem opisywana działka miała zostać sprzedana na polepszenie zagospodarowania działki sąsiedniej. W listopadzie 2003 roku sporządzono protokół z uzgodnień, ustalono cenę za całość na… 3100 zł (!) i w trybie bezprzetargowym sprzedano państwu Pawłowiczom działeczkę 2/20 o powierzchni 329 m2. Tym samym szkoła pomniejszyła swoją działkę, sprzedając jej część za cenę 9,42 zł/m2.
Część trzecia budowania majątku państwa Pawłowiczów rozpoczyna się w maju 2007 roku. Wtedy to kolejna, trzecia już działka, zostaje wyłączona z zarządu Zespołu Szkół im. St. Staszica. Finał transakcji ma miejsce 17 maja 2008 r. i wówczas działkę oznaczoną nr 2/54 o powierzchni 140 m2, za kwotę 3400 zł (powiększoną o koszt podziału i wyceny) ponownie nabywają państwo Joanna i Jacek Pawłowicz. Kolejny raz w trybie bezprzetargowym na poprawę zagospodarowania działki przyległej.
Kilka miesięcy temu, podczas jednej z sesji Rady Miasta, radny Marcin Bedka kwestionował podziały, formułę sprzedaży na polepszenia zagospodarowania działki sąsiedniej, zaś po jego prawicy siedział dzielnie go dopingując... radny Jacek Pawłowicz.
Pytamy więc: Panie Pawłowicz, co z tymi Świątkami? Co z działkami 2/6, 2/20, 2/54? Jak na dłoni mamy tu - stosując retorykę państwa Pawłowiczów - klasykę kumoterstwa, czyli łańcuszek: ojciec – córka – zięć.
Smaczku tej sprawie dodaje fakt, że państwo Joanna i Jacek Pawłowicz, zgodnie z §5 aktu notarialnego, w oparciu o art. 29 Ustawy o Gospodarce Gruntami, jako nabywcy działki zostali zobowiązani do jej zabudowy budynkiem mieszkalnym jednorodzinnym w terminie 5 lat od dnia zawarcia aktu. Oznaczało to, że nabywca zobowiązał się rozpocząć budowę w ciągu dwóch lat od tego dnia, a zakończyć ją w ciągu następnych trzech.
Ze zobowiązań tych się nie wywiązali. Mało tego, budynek został wybudowany niezgodnie z decyzjami. Niestety ten proceder „samowoli budowlanej” usankcjonował uchwalony w 2011 roku Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Przypomnijmy, że plan ten został uchwalony głosami radnych PO, a był przedłożony przez burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa (!).
Z przedstawionych danych wynika, że państwo Pawłowicz mieszkali w nieodebranym domu. Rodzi się pytanie, na które zapewne znają odpowiedź: Czy zgłosili użytkowanie nieruchomości i czy za swój dom płacili podatki?
Państwo Pawłowicz chcą być postrzegani jako osoby kryształowo czyste, dbające o przejrzystość i transparentność postępowań administracyjnych. Ktoś mógłby powiedzieć: „Strażnicy ekologii, a zarazem strażnicy prawa”, czyli szczecinecki skarb. Raczej nic z tych rzeczy, ponieważ – jak widać - podwójne standardy to dla nich chleb powszedni.
Ostatnie miesiące pokazują, że to nie koniec opowieści o hipokryzji, bowiem radnego Jacka Pawłowicza można byłoby zapytać chociażby o zarobki i procedurę „konkursu”, w wyniku którego został powołany na stanowisko wiceprezesa Spółki „Uzdrowisko Połczyn Zdrój”. Jednego z konkursów, których transparentnego przeprowadzania był tak wielkim entuzjastą./zr/