Mali ludzie
- Blogi
- Felietony

Koniec maratonu wyborczego pozwala na dokonanie pierwszych podsumowań. Kto wygrał, kto przegrał, a kto poległ? Używam terminologii wojskowej „poległ”, bo też przecież toczyła się „kampania” a opis jej wyników to „odbicie sejmików” czy też „utrzymanie pozycji”. Odnosi się wrażenie, że w Polsce miały miejsce nie wybory a śmiertelna wojna i taka też jest smutna prawda.
Nie było lepiej na naszym lokalnym rynku. Wielu te wybory przegrało patrząc na liczbę kandydatów do rad i sejmiku, ale największych przegranych jest kilkoro. To z pewnością kandydaci na burmistrza Szczecinka J. Pawłowicz, W. Suchowiejko i M. Bedka.
J. Pawłowicz przegrała po raz trzeci. Ostatnia przegrana w porównaniu do poprzedniej sprzed czterech lat pokazuje jednak, że ilość osób niepopierających tę kandydaturę rośnie i to zdecydowanie. Paliwo wyborcze J. Pawłowicz się skończyło. Kampania wyborcza była nijaka, żeby nie powiedzieć żadna. Opowiadanie więc, że osiągnęło się sukces bo uzyskało poparcie rzędu 35% wygląda żałośnie tym bardziej, że w I turze to poparcie było dużo niższe. Liczenie, że elektorat pozostałych kandydatów przejdzie na stronę J. Pawłowicz, okazało się płonną nadzieją. Natomiast wystawienie J. Pawłowicz jako kandydata PiS na Burmistrza pokazało, jak krótka jest ławka tej Partii.
Wielkim przegranym jest W. Suchowiejko. Jego taktyczne posunięcie polegające na odejściu z PO po emisji programu w TVN, nic nie dało. Okazało się też, że o wyniku głosowania nie decydowało tzw. zaplecze partyjne. Kandydat na burmistrza K. Berezowski startując bez żadnego zaplecza, jako zupełny nuworysz, osiągnął porównywalny wynik, a nawet w kilku obwodach pokonał W. Suchowiejko.
Okazało się więc, iż bieganie z cukierkami i kawą po rynku w dniach targowych to za mało, by przekonać do siebie wyborców. A może pan kandydat nie zauważył, że na targowisku sprzedający to w większości osoby spoza Szczecinka. Mało ciekawy był też program wyborczy, ale najistotniejszy wniosek z kampanii W. Suchowiejki jest taki, że o wyniku wyborów decydują czyny a nie słowa.
Szczecinek nie jest dużym miastem, więc znamy się z wieloma osobami. Jeden z działaczy PS powiedział mi, że problemem dla Porozumienia nie będzie jak W. Suchowiejko przegra wybory, ale jak je wygra, bo kto będzie wtedy pracował. Rządzenie to nie tylko wystąpienia i piękne słowa. Odnoszę też wrażenie, że p. W. Suchowiejko robił wszystko, by dostać się do UM. Dlatego też zdecydował się w II turze poprzeć oficjalnie J. Pawłowicz. Czyżby liczył na fotel wiceburmistrza? Poparcie to nic nie przyniosło, odsłoniło natomiast prawdziwe oblicze tego kandydata. Nie zdziwię się więc za bardzo, gdy klub PiS w Radzie Miasta niedługo powiększy się o jedną osobę.
Wynik wyborów pokazał jeszcze jedno, że przegrywać trzeba umieć. Tymczasem dzięki p. Wiesławowi dowiedziałem się, że nie tylko jestem drugim sortem, zdradziecką mordą, ale co najwyżej półinteligentem, gdyż na p. Wiesława głosowali inteligentni ludzie, a wie to stąd, że na niego zagłosowali. Takie zachowanie wpisuje się w retorykę zwolenników PiS, wyzywających mieszkańców Szczecinka po przegranych wyborach od tępaków, półgłówków wywodzących się z popegeerowskich wsi, którzy przeprowadzili się do Szczecinka w miejsce rodowitych mieszkańców, którzy za chlebem wyjechali z miasta.
A takie ładne hasła miała ta Partia na sztandarach w trakcie wyborów. Jesteśmy dla was. Okazało się, że nie zasłużyliśmy na tak światłą opiekę.
Chyba największym przegranym jest natomiast M. Bedka. Nie tylko nie wygrał wyborów, ale zniknął też z Rady Miasta. Trzeba mieć naprawdę duży „odlot” by uwierzyć, że można było zostać burmistrzem. Pan kandydat przekonał chyba sam siebie i odleciał w kosmos. Całą kampanię tego Pana można podsumować krótko - wiele hałasu o nic. To chyba nie tak miało być Panie M. Bedka.
Najzabawniejsze natomiast było wystąpienie M. Bedki już po I turze wyborów, kiedy namawiał mieszkańców by pogonili Daniela Raka z Urzędu Miasta. Jak posłuchano p. Bedki i jaki był wynik tego apelu, można było zobaczyć w niedzielny wieczór, gdy ogłaszano wyniki II tury wyborów na Burmistrza. By być w polityce, trzeba mieć minimum wyczucia i rozeznania.
Przegrali też ci, którzy szukali poparcia u innych. Panowie Miechowiecki, Batura, Kotschy nie weszli do rady miasta czy powiatu. Jeszcze raz wyszła na jaw stara prawda, że wyborcy nie lubią tych co zmieniają barwy.
Przegrali też ci co mocno zaangażowali się w kampanię po stronie przeciwnika KO. Próbowano stworzyć fałszywy obraz rozsypującej się Platformy Obywatelskiej, szarpanej wewnętrznymi konfliktami i silnej opozycji. Tak naprawdę to grupka kilku lub kilkunastu osób, które zabierają głos na różnych internetowych forach, głosząc swoje zdanie i stwarzając atmosferę niezadowolenia. Dołączyła do tego grona jedna gazeta. I co się okazało? Że piszący nie mają żadnego rozeznania w prawdziwych odczuciach mieszkańców, ani nie mają wpływu na ich wybory. Ludzie kierowali się rozsądkiem oceniając to co zrobiono i to co chcą zrobić dotychczasowi rządzący. Pozostaje tylko niesmak jeżeli patrzy się, co niektórzy potrafią zrobić by próbować sięgnąć po władzę czy dopomóc w jej zdobyciu. Ale jest to na szczęście domena małych ludzi. Ludzi którym społeczność miasta Szczecinka pokazała gdzie jest ich miejsce.
Mirosław Wacławski
Foto: Sławomir Włodarczyk