„By móc rano bez obrzydzenia spojrzeć w lustro”

  • Blogi
  • Felietony
  • Aktualności
Jerzy Hardie-Douglas / 24.02.2020 / Komentarze
Obrazek użytkownika Jerzy Hardie-Douglas
Poseł Jerzy Hardie-Douglas skomentował kolejne skandaliczne manipulacje starosty

3 lutego w starostwie odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Powiatu. Jeden z punktów obrad dotyczył sytuacji szczecineckiego szpitala, którego temat zdecydowanie zdominował kilkugodzinne posiedzenie. Na mównicy stanęła m.in. audytor Anetta Bibik-Mularczyk - pracownik Starostwa Powiatowego, a zarazem kandydatka do Rady Miasta startująca z ramienia Porozumienia Samorządowego w ostatnich wyborach, która uzyskała zaledwie 61 głosów wyborców i tym samym nie otrzymała mandatu miejskiej radnej.

W trakcie swojej „prezentacji” podsumowała wyniki przeprowadzonego w szczecineckim szpitalu audytu. Słuchacze, którzy spodziewali się rzetelnego przedstawienia aktualnej kondycji spółki, zapewne musieli się zawieść. Bowiem z liczącego 244 strony raportu poaudytowego wyciągnięto zaledwie garść informacji. Informacje te dotyczyły m.in. umów zawartych z NZOZ Doktor, w ramach których opiekę chirurgiczną nad pacjentami obejmował m.in. były burmistrz i obecny poseł Jerzy Hardie-Douglas. Prezentacja audytorki jednoznacznie stanowiła polityczną nagonkę na byłego burmistrza. W swojej relacji wymieniała wielokrotnie jego nazwisko, jako „beneficjenta” rzekomych korzyści ze wspomnianej umowy. „Zapomniała” jednak wspomnieć, że zabiegi w ramach umowy z NZOZ DOKTOR na rzecz szpitala wykonywało łącznie czterech lekarzy oraz cztery pielęgniarki, a nie jak to wielokrotnie sugerowała jedynie Jerzy Hardie-Douglas. Również przedstawione przez audytorkę wyliczenia zdecydowanie pomijały wiele aspektów.

Sposób przedstawiania audytu jasno sugerował, że Jerzy Hardie-Douglas otrzymywał za wykonywanie zabiegów chirurgicznych w ramach chirurgii jednego dnia wręcz niebotyczne kwoty, sięgające kilkudziesięciu tys. złotych miesięcznie. Tymczasem jak czytamy w oświadczeniu majątkowym posła – w 2018 roku zarobił on w NZOZ Doktor 86,4 tys. zł, co dale nieco ponad 7 tys. złotych zarobku miesięcznie. W 2019 roku kwota ta była jeszcze niższa i wyniosła zaledwie nieco ponad 75 tys. zł za cały rok pracy, co daje nieco ponad 6 tys. złotych za wykonywanie dziesiątek operacji każdego miesiąca. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że sugestie, jakoby na linii szpital – NZOZ Doktor dochodziło do rzekomych nadużyć, miały jedynie charakter próby „uderzenia” w politycznego przeciwnika starosty.

Poseł Jerzy Hardie-Douglas odniósł się do kolejnych skandalicznych manipulacji starosty. Poniżej przytaczamy jego obszerny komentarz w tej sprawie:

Już w sierpniu 2019 r. ustosunkowałem się na łamach „Miasta z Wizją” do informacji kolportowanych przez szczecinecki „Temat”,  a inspirowanych wywiadami pana Starosty Krzysztofa Lisa. Przez parę miesięcy był względny spokój. Jednak  ostatnio, dzięki sesji nadzwyczajnej zorganizowanej przez powiat, a poświęconej podobno sytuacji szczecineckiego Szpitala, atak na moją osobę nie tylko że powrócił, ale przybrał na sile. To wszystko dzięki odczytanemu tzw. „audytowi” przeprowadzonemu w Szpitalu. Ten tzw. audyt i sposób jego zaprezentowania jest modelowym przykładem manipulacji. I nie mam najmniejszych wątpliwości, że za zredagowaniem tego de facto paszkwilu, stoi Krzysztof Lis. Nie dość, że liczby były pokazywane nierzetelnie i w sposób mający wywrzeć na słuchaczach określony skutek, to ani razu w trakcie sporządzania audytu nie poproszono kogokolwiek z „oskarżanych” o ustosunkowanie się do podawanych danych i próbę wyjaśnień. W rezultacie powstał beletrystyczny, zmanipulowany pseudo  dokument. Wiele postawionych zarzutów w stosunku do Prezesa R. Niemca było nierzetelnych, a do tego każdorazowo przy odczytywaniu opatrywane były przez czytającą „raport” audytorkę własnymi komentarzami z gatunku: skandaliczne, niebywałe, pierwszy raz się z czymś takim spotkałam itp.

Po raz kolejny podano do publicznej wiadomości, że NZOZ Doktor uzyskał przychód z tytułu kontraktu na tzw. „chirurgię jednego dnia” w wysokości 800 tys. zł. Podano, że wykonawcą kontraktu był specjalista chirurgii onkologicznej dr Jerzy Hardie-Douglas. Z podanych danych każdy słuchający mógł więc wywnioskować  i przecież o to chodziło organizatorom sesji,  że doktor Hardie-Douglas zarabiał na zabiegach, które podobno  mógł równie dobrze wykonać oddział Chirurgii ok. 70 tys. miesięcznie. W końcowym akapicie pani audytor wskazała, że gdyby nie ta niekorzystna dla szpitala umowa, rentowność Oddziału Chirurgii poprawiłaby się o sporo ponad 1 mln zł. Jednoznacznie sugerowano więc, że jestem złodziejem udającym że zależy mi na szpitalu, gdy tymczasem traktowałem tenże szpital jak dojną krowę, wyciągając z niego w sposób nieuprawniony olbrzymie pieniądze.

Jak to jest z manipulacjami ciekawsze od tego co powiedziano jest to, o czym nie wspomniano w tzw. „audycie”. Wrócę więc do tematu pt. „Jak to jest z tymi moimi skandalicznymi zarobkami w wys. 70 tys. zł miesięcznie?”. Przez ponad 15 lat, do czasu wprowadzenia przez PiS tzw. reformy ochrony zdrowia i sieci szpitali, NZOZ "Doktor" wykonywał zabiegi z tzw. „Chirurgii 1 Dnia” w Bornym Sulinowie. Tamtejszy SPZOZ miał kontrakt z NFZ na taką usługę, a NZOZ "Doktor" ten kontrakt wykonywał. Po „reformie” z jakiegoś powodu, nie odnowiono umowy z Bornym. Jednak chorzy z tej dość licznej grupy pacjentów, przecież pozostali. Punkty, które otrzymywał SP ZOZ w Bornym, wg Dyrektora NFZ dodano do kontraktu szpitala w Szczecinku. Czy tak się stało? Nie wiem. Wiem jednak na pewno, że do liczby chorych, którzy teraz mieli być leczeni przez szpital w Szczecinku, dodano też sporą grupę chorych z przepuklinami, rakami skóry, guzkami sutka itp., którzy do tej pory byli operowani w Bornym Sulinowie.

Dyrektor szpitala postanowił wydzielić z budżetu Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej operacje, które można wykonać w formule maksymalnie krótkiej (zwykle kilkugodzinnej) hospitalizacji i ogłosił przetarg na ich wykonywanie. Stanowiły one wg moich szacunków ok. 1/8 wszystkich operacji i zabiegów wykonywanych przez Oddział. Dlaczego tych zabiegów nie zostawił do wykonania zespołowi ówczesnego Ordynatora dr Roberta Piotrowskiego, wskazując jako miejsce ich wykonywania własny, szpitalny Blok Operacyjny? Otóż dlatego, że oddział już bez zabiegów z tzw.  Chirurgii 1 Dnia, był łącznie z Blokiem, całkowicie  niewydolny. Za dużo zabiegów, za mało lekarzy, przeciążony do granic możliwości Blok Operacyjny.

Prezes Niemiec zdecydował się na  tańsze wg niego rozwiązanie i wynajęcie od NZOZ „Dializa” (prywatny podmiot należący do dr K. Wruka) ich nowego bloku operacyjnego. Nowy blok, na którym wykonywało  się wyłącznie czyste operacje, miał też zminimalizować powikłania zakażeniowe, co sprawdziło się w 100%. W ogłoszonym konkursie Prezes wskazał blok na Nefrologii jako miejsce wykonywania zabiegów z Chirurgii 1 Dnia. Ogłoszony konkurs poszukiwał zespołu lekarzy i pielęgniarek mogących wykonywać te zabiegi. Po stronie podmiotu, który chciałby taki zlecony na zewnątrz kontrakt wykonywać, było jeszcze zapewnienie całego sprzętu potrzebnego do przeprowadzenia operacji. Zapobiegało to konieczności zakupu przez szpital dość drogiego wyposażenia na nową salę operacyjną. O tym że kontrakt wykonywany był w konsekwencji rozstrzygnięcia otwartego konkursu,  pani audytor również zapomniała powiedzieć.

Do otwartego konkursu jako jedyny zgłosił się NZOZ „Doktor”. Została podpisana umowa na okres 3 lat. Określono w niej obowiązki szpitala (zapewnienie sali operacyjnej, nici, pościeli operacyjnej i materiałów opatrunkowych  oraz badań histopatologicznych, czyli zdecydowanie mniej kosztochłonnej części umowy). Obowiązkiem NZOZ „Doktor" było zapewnienie i opłacenie personelu medycznego, zabezpieczenie narzędzi chirurgicznych i sprzętu niezbędnego do przeprowadzenia operacji, np. Diatermii itp. Ustalono podział wpływów z NFZ za wykonane zabiegi. Umowa określała, iż roczny limit punktów do wykonania w ramach umowy wynosi 600 tys. (jest to równoznaczne z mniej więcej 600 tys. zł), czyli 50 tys. zł miesięcznie. Tyle wydzielono z budżetu Oddziału Chirurgii.

Z tych 50 tys. zł. NZOZ „Doktor” otrzymywał  67%, a szpital 33%. Czyli na konto NZOZ „Doktor” wpływało nie 50 tys. zł, a 33 500 zł brutto(!). O tym jakoś pani audytor już też nie poinformowała. Jeśli ilość zabiegów miesięcznie przekraczała określony limit (co się działo ze względu na dużą ilość zgłaszających się chorych oraz niespodziewane przeszacowanie od marca przez NFZ zabiegów, które weszły w Chirurgię 1 Dnia), umowa pozwalała i tak na wykonanie zabiegów wartych max. 600 000 zł rocznie. Z otrzymywanej kwoty należało opłacić 4 lekarzy i 5 pielęgniarek, amortyzować sprzęt i narzędzia, dokupować nowe narzędzia i oczywiście zapłacić 19% podatek. O tym, że wykonującym kontrakt nie był tylko Jerzy Hardie-Douglas, ale jeszcze trójka innych lekarzy i w sumie w różnych konfiguracjach pięć pielęgniarek, audytorka kolejny raz „zapomniała” wspomnieć, sugerując, że całość kwoty szła do mnie, a nie do ośmiu osób!

Tak więc reasumując wskazywany jako „wykonujący kontrakt”  dr Jerzy Hardie-Douglas, nie zarabiał na Chirurgii 1 Dnia 70 tys. zł miesięcznie, a zdecydowanie mniej niż 1/10 tej kwoty(!). Drobna różnica.  NZOZ "Doktor" za wykonanie zabiegów wartych co miesiąc 50 tys. zł otrzymywał od szpitala, jak wcześniej napisałem, 33 500 zł brutto (czyli 26 500 netto), z czego ułamek wpływał na moje konto. 

Przez cały okres trwania umowy, koszt wykonywania zabiegów na Bloku Nefrologii był ściśle monitorowany. Pytał o to na Radach Nadzorczych, udający obecnie całkowitą amnezję, Starosta Lis. Z przekazywanych wyliczeń dowiadywał się, że wykonywanie tej części operacji przez podmiot zewnętrzny, było jedyną działalnością wykonywaną przez chirurgię, która przynosiła szpitalowi jakiś zysk. Pozostała działalność Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej przynosiła kolosalne straty.

Na jednym ze spotkań z dyrektorami szpitali, Szpital w Szczecinku został pokazany przez Dyrektora NFZ jako modelowo i najlepiej realizujący Chirurgię 1 Dnia w województwie zachodniopomorskim. Należy też wspomnieć, że wyosobnienie z kontraktu ogólnego Chirurgii 1 Dnia było warunkiem zgody konsultanta krajowego na przyznanie szpitalowi w Szczecinku prawa do szkolenia rezydentów - anestezjologów. Patrząc na przyszłość szpitala i deficyt anestezjologów w Polsce, było to dla szpitala niezwykle ważne.

W ramach Chirurgii 1 Dnia (ściśle nazywa się to obecnie chirurgią do 3 dni) wykonywane były operacje przepuklin, operacje żylaków odbytu,  usuwanie łagodnych guzków piersi, większych, szczególnie wrastających w mięśnie tłuszczaków i wycięcia tzw. trudniejszych zmian skórnych, szczególnie raków twarzy, czerniaków i zmian skórnych wymagających przeszczepów skóry pełnej grubości, lub tzw. przesunięć płata. Średnio to ok. 35 zabiegów miesięcznie. Dziś po zmianie ordynatora, nie wykonuje się de facto planowych zabiegów onkologicznych. Operatywa zmalała, asortyment zabiegów też. Za to poprawił się wynik finansowy oddziału. To oczywiście wynik chorych założeń PiS-owskiej „reformy” opieki zdrowotnej.  W tej sytuacji, przy znacznie zmniejszonym obciążeniu Oddziału,  wykonywanie operacji przepuklin, żylaków odbytu, czy usuwania tłuszczaków przez podmiot zewnętrzny i na zewnętrznym wynajmowanym Bloku Operacyjnym, byłoby nierozsądne. Jednak mówimy o okresie, w którym sytuacja była diametralnie  różna. A zabiegi skórne będące znaczną częścią zerwanej umowy z NZOZ Doktor dalej nie są wykonywane w szpitalu. Dlaczego? Bo są to zabiegi, mimo próby ich deprecjonowania,  dość specyficzne i obecnie poza mną, większości z nich  w Szczecinku nikt nie wykona. Dlatego pani prezes Złotowska ponownie podpisała (tym razem ze mną) umowę na wykonywanie tego asortymentu zabiegów.  To rozwiązanie zdrowo rozsądkowe  za które pani Prezes dziękuję. Czemu ze mną, a nie z np. NZOZ „Doktor”. Dlatego, że wcześniej jako radny powiatowy nie mogłem mieć umowy bezpośrednio ze szpitalem, a teraz jako poseł mogę.

Stopień zakłamania  i braku skrupułów przez rządzących powiatem jest zatrważający. A postawa Starosty Krzysztofa Lisa, przynajmniej dla mnie  jest jednym wielkim rozczarowaniem. Pani audytor jest młodą, niestety zależną od Starosty osobą. Rozumiem Jej sytuację, ale mimo wszystko powinniśmy próbować tak żyć, by móc  bez obrzydzenia spojrzeć rano w lustro.

/zr/