O Trzesiecku słów kilka.

  • Felietony
  • Blogi
Wojciech Smolarski / 06.03.2014 / Komentarze
Obrazek użytkownika Wojciech Smolarski
Rzadko zdarza się, aby relatywnie tak małe miasto jak Szczecinek posiadło trzy jeziora w swoich granicach administracyjnych. Nie są to małe oczka śródmiejskie, ale pełnoprawne zbiorniki wodne.

Rzadko zdarza się, aby relatywnie tak małe miasto jak Szczecinek posiadło trzy jeziora w swoich granicach administracyjnych. Nie są to małe oczka śródmiejskie, ale pełnoprawne zbiorniki wodne. Perłą w koronie jest Trzesiecko ze swoimi 295 hektarami, następne w kolejności jest Wilczkowo (100 ha), a ostatnie miejsce zajmuje jezioro Leśne (dawniej Polskie Sosny – 17 ha). Oczywiście nie można zapomnieć o akwenie bezpośrednio przylegającym do naszych granic, czyli jeziorze Wielimie. Ze względu na dużą ilość okalających je terenów podmokłych źródła podają powierzchnię od 1630-1750 ha, ale nawet przyjmując dolne wartości, to jego rozmiar jest imponujący.

Bezmiar szczecineckiej wody był jeszcze większy. Zgodnie z zapisami historycznymi, w celu pozyskania nowych terenów, niemieccy osadnicy przy pomocy holenderskich specjalistów od melioracji, sukcesywnie obniżali lustro wody Trzesiecka i Wielimia. O intensywności tych prac może świadczyć fakt, że jeszcze 200 lat temu przesmyk między jeziorami wynosił około 500 m. Innymi słowy tereny zurbanizowane oraz pola i nieużytki w północno wschodniej części Miasta były gruntami całkowicie pokrytymi wodami. Skarbnicą wiedzy na temat naszego Miasta jest między innymi forum internetowe www.szczecinek.org, do którego lektury gorąco zachęcam. Użytkownik „bronx” zamieścił fragment planu z 1891 r. z naniesionym skrzyżowaniem ulic Mickiewicza i Kamińskiego, przed ostatnim obniżeniem poziomu wód.

*źródło www.szczecinek.org

Z planu wynika, że „Tajwan” nie był jedynym charakterystycznym półwyspem na Trzesiecku, a żeby przechadzać się po obecnych ścieżkach parkowych musielibyśmy wyposażyć się w odpowiedni sprzęt pływający lub ekwipunek dla płetwonurków.

Wykonane prace melioracyjne pociągnęły za sobą także zmiany biologiczne. W naszym jeziorze licznie występował jesiotr, ale przede wszystkim Trzesiecko było akwenem o charakterze sielawowym. Sielawa jest rybą bardzo specyficzną, występującą w czystych, zimnych i głębokich zbiornikach wodnych. Gatunek wyjątkowo ceniony ze względu na smaczne mięso. Obecnie po sielawie zostały jedynie wspomnienia. W mojej ocenie stało się tak w konsekwencji pogorszenia warunków bytowych związanych z wypłyceniem i zanieczyszczeniem jeziora. Biorąc pod uwagę, że Trzesiecko jest jeziorem śródmiejskim, podatne jest na wszelkie wpływy związane z działalnością człowieka. Chodzi tu głównie o zanieczyszczenia komunalne i dostawę biogenów – głównie związki azotu i fosforu. Potęp technologiczny sprawił, że ludzie zaczęli masowo wykorzystywać środki do produkcji rolnej takie jak środki ochrony roślin i nawozy. Jednocześnie zwiększyło się zastosowanie chemii domowej, np. środków piorących bogatych w związki fosforu. Nie bez kozery funkcjonuje pojęcie zlewnia, które określa teren z którego zasilane są wody danego zbiornika wodnego, a zlewnia trzesiecka była i jest w dalszym ciągu bardzo mocno obciążona przez działalność człowieka.

Upraszczając, można powiedzieć, że Trzesiecko padło ofiarą zbiorowego napadu. W wyniku obniżenia lustra wody, degradacji uległa strefa litoralu, czyli przybrzeżna. Jest to naturalna bariera w której występuje roślinność szuwarowa i zanurzona. Pierwsza linia obrony każdego zbiornika, wyłapująca wszelkie zanieczyszczenia i substancje. W momencie przełamania tej bariery, kolosalne znaczenie ma ilość wody w misie jeziornej. Im więcej wody, tym większe możliwości buforowe akwenu. W takim przypadku jezioro może przyjąć większą dawkę substancji bez odczuwania negatywnych skutków. Na chłopski rozum - bardziej słodka będzie wypełniona w połowie szklanka wody, jeżeli rozpuścimy w niej łyżeczkę cukru, aniżeli wypełniona w całości. „Na dokładkę” populacja Szczecinka rosła, a pozyskane tereny w zlewni wykorzystano na cele rolnicze. Takiego połączenia, gdzie znacząco ograniczamy naturalne bariery i zwiększamy presję, nie przetrzyma żaden ekosystem. W konsekwencji Trzesiecko z sielawowego eldorado stało się przeżyźnionym i zanieczyszczonym akwenem, z ciągłymi zakwitami wody, gdzie plaże zamykane były ze względu na obecność bakterii kałowych.

Sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero na początku obecnego stulecia. Ruszyły inwestycje związane z modernizacją i rozbudową sieci kanalizacji sanitarnej z oczyszczalnią ścieków włącznie. Uregulowano także gospodarkę wodami deszczowymi rozbudowując instalacje i montując separatory na wylotach deszczówki do jeziora. Tereny w zlewni nie są już tak intensywnie wykorzystywane na cele rolnicze, a także zwiększył się udział rolnictwa ekologicznego. Miasto łoży duże środki finansowe na napowietrzanie wód jeziora i strącanie związków fosforu oraz na zarybianie. Pilne oko Sanepidu i laboratorium PWiK na bieżąco monitoruje jakość wody. Po kilkudziesięciu latach Trzesiecko złapało drugi oddech. Co prawda o sielawie nie mamy już co marzyć, ale mam nadzieję, że nie zaprzepaścimy tej szansy.