Osąd o sądzie

  • Blogi
  • Felietony
MIrosław Wacławski / 05.06.2017 / Komentarze
Obrazek użytkownika MIrosław Wacławski
Felieton mecenasa Mirosława Wacławskiego

Czy pamiętacie Państwo taki stary żydowski wic? Mosze modli się do Boga o wygraną w totolotka. Po tygodniu ciągłych modłów Bóg nie wytrzymał i przemówił: Mosze ty się nie módl, ty wreszcie zagraj.

Ten żart jakoś mimowolnie przyszedł mi do głowy po przeczytaniu informacji, że posłowie klubu PiS uczestniczyli w mszy w intencji jedności narodowej. Tyle nienawiści ile płynie z ust członków tej partii, nikt nie jest w stanie ogarnąć. Nikt też nie jest już w stanie zrozumieć celu rozniecania kolejnych konfliktów.

Natomiast ze wszech miar czytelny jest spór o sądownictwo.

W chwili obecnej trwa nieustająca kampania mająca na celu zdyskredytowanie sądów i sędziów. Sędziowie to według PiS wyalienowana kasta, kierująca się własnymi partykularnymi interesami, oderwana od rzeczywistości, która uzurpuje sobie prawo bycia poza prawem. To ludzie niegarnący się do pracy i jednocześnie orzekający według własnego widzimisię.

Ta nagonka ma uzasadniać konieczność zmian w sądownictwie. Zmian, które prowadzą do podporządkowania sędziów władzy wykonawczej.

Jeżeli ktoś myśli, że zmiany te nie odnoszą się do jego osoby, to pozostaje w błędzie. Przykładem, do czego prowadzi podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości, jest sprawa I. Stachowiaka. Postępowanie karne najoględniej mówiąc, składa się z dwóch etapów. Postępowania przygotowawczego prowadzonego lub nadzorowanego przez prokuraturę i postępowania sądowego prowadzonego przez sąd.

Ten pierwszy etap został już całkowicie podporządkowany władzy wykonawczej. Prokuratura nie tylko nie jest niezależna, ale jest zupełnie od tej władzy uzależniona. Efektem tego jest w sprawie I. Stachowiaka nie reagowanie na dowód z nagrania kamery umieszczonej w paralizatorze i to przez 12 miesięcy trwania tego postępowania.

Sztandarowy zarzut stawiany sądom, to opieszałość postępowania. Prokuratura jako organ zależny od władzy wykonawczej, prowadzi postępowanie w sprawie I. Stachowiaka 12 miesięcy, nie odnosząc się w tym czasie do głównego dowodu. Prowadzi sprawę wypadku drogowego z udziałem A. Macierewicza czy B. Szydło od wielu miesięcy i nikt nie mówi o opieszałości. W sprawach tych pokrzywdzeni czy też uczestnicy czekają na rozstrzygnięcia, ale Minister Sprawiedliwości czy też Prokurator Generalny nie wznieca larum i gdzieś ma interes obywateli.

Pani prokurator publicznie podaje jedynie, ze nikomu jeszcze w sprawie I. Stachowiaka nie przedstawiono zarzutu, bo prokurator tak sobie zarzutów nie przedstawia.

Otóż myli się pani prokurator. W żargonie prokuratury występuje pojęcie zarzutu roboczego. Zarzut ten przedstawia się w oparciu o dotychczas zebrane dowody po to między innymi, by poznać linię obrony i uwzględnić ją w dalszym postępowaniu.

W sprawie np. zabójstw, sprawca po ujęciu przesłuchiwany jest jako podejrzany niezwłocznie. Nikt nie czeka na końcowe opinie biegłych czy ekspertyzy, które otrzymuje się czasami nawet po kilkunastu miesiącach. Na co więc czekano w sprawie I. Stachowiaka, jeżeli nagranie pozwala na przedstawienie kilku zarzutów, bez konieczności ustalania na tym etapie przyczyny zgonu ofiary.

Trzeba też pamiętać, że przesłuchanie ewentualnego podejrzanego początkowo w charakterze świadka powoduje, że po przedstawieniu zarzutów te zeznania traktuje się jako niebyłe, a wydane w oparciu o nie opinie, jako dotknięte wadą. To jest elementarz postępowania przygotowawczego.

Czy tak będzie wyglądało też postępowanie sądowe, czy do tego zmierzają decydenci w reformie sądownictwa. Jestem pewien, że tak jeżeli zważy się, że w całej reformie nie ma nawet słowa o zmianach w procedurze cywilnej czy karnej, które mają decydujące znaczenie, jeżeli chodzi o skuteczność czy szybkość postępowania. Cały czas jest jedynie mowa o wpływie rządzących na wybór sędziów, prezesów sądów i organizację sądów. Jeżeli taka reforma wejdzie w życie, to na jaki wyrok może liczyć obywatel w toczących się sprawach ze Z. Ziobro, P. Jakim, uczestnicy wypadku drogowego z premier B. Szydło, pokrzywdzeni w wypadku z udziałem A. Macierewicza czy pokrzywdzeni w sprawie M. Kamińskiego?

Trzeba jednak zadać sobie jeszcze jedno pytanie. Dlaczego z takim uporem, "dobra zmiana" dąży do podporządkowania sobie sądownictwa. Odpowiedź jest aż za nadto prosta. Obecnie nawet jeżeli prokuratura jest całkowicie zwasalizowana i jest w stanie oskarżyć każdego kogo władza wskaże, to sąd wcale tej osoby nie musi skazać. Dlatego też jak na razie nie ma procesów przeciwników politycznych „dobrej zmiany”. Prokuratura jednak już czeka w blokach startowych i wystartuje niezwłocznie po reformie sądownictwa. Wtedy też zapanuje demokracja "dobrej zmiany".

Tymczasem zreformowanie wymiaru sprawiedliwości powinno polegać zupełnie na innym działaniu. Należy odformalizować procedury.

Pamiętajmy, że przyznawanie uprawnień jednej ze stron, rodzi przyznanie uprawnień do ich zaskarżenia przez drugą stronę. Sądy zostały obarczone koniecznością rozstrzygania różnych najdrobniejszych spraw. Sędziowie nie mogą uznać już na wstępie, że powództwo jest bezzasadne, nawet jeżeli jest to oczywiste.

Sąd musi przeprowadzać całe postępowanie, a gdy strona się odwoła, sporządzić jeszcze uzasadnienie, które jest bardzo sformalizowane. Pominięcie jakiegoś elementu w uzasadnieniu spowoduje, że wyrok który jest jak najbardziej słuszny, zostanie uchylony z przyczyn formalnych, bo nie można było w pełni prześledzić toku rozumowania sądu. Nikt też nie mówi o rzeczywistym obciążeniu sędziów.

W sądzie w Szczecinku np. w wydziale cywilnym pracuje 5 sędziów. Nie wiem ile spraw wpłynęło do tego wydziału w 2016 r. Patrząc jednak po sygnaturach spraw wychodzących z mojej kancelarii to mogę przyjąć, iż do listopada 2016 r. spraw w postępowaniu procesowym było zarejestrowanych 1126, spraw w postępowaniu nieprocesowym np. zniesienia współwłasności, podziału majątku a więc spraw skomplikowanych było do grudnia 2016 r. zarejestrowanych 1264. Do tego należy doliczyć sprawy w postępowaniu nakazowym i uproszczonym i rejestrowanych na tzw. Ko. Sprawy te odbywają się dużo szybciej, ale i tak wymagają przeczytania akt, sporządzenia stosownej dokumentacji, prowadzenia korespondencji, wydawania zarządzeń. Są to kolejne tysiące spraw.

Do tego dochodzą dni, w których sędziowie mają wokandy, co najmniej dwa razy w tygodniu i czas poświęcony na pisanie uzasadnień. To wszystko ma przerobić 5 sędziów. Proszę się, więc nie dziwić, że na wyznaczenie rozprawy czeka się kilka miesięcy, a całe postępowanie może trwać i rok.

Czy ktoś z decydentów na ten temat się wypowiedział, jak to rozwiązać? Czy w reformie proponowanej przez PiS przedstawiono jakieś propozycje? Nie, bo tej partii wcale nie chodzi o dobro ogółu, ale o bezkresną władzę nad społeczeństwem.

Orwell się Państwu kłania.

Mirosław Wacławski

Foto: rp.pl