Szczepić się, czy nie szczepić, oto jest pytanie
- Blogi
- Felietony

Kilka dni temu zaszczepiłem się pierwszą dawką szczepionki przeciw Covid 19. Chciałoby się powiedzieć - Bóg mi świadkiem (wiem, że w moich agnostycznych ustach brzmi to słabo), że nie starałem się przyśpieszyć szczepienia. Mogłem zaszczepić się parę dni wcześniej z grupą parlamentarzystów - lekarzy, ale nie byłem zainteresowany. Czekałem na swoją kolej zgodnie z algorytmem przyjętym przez rząd. Medycy – grupa zero, seniorzy - grupa pierwsza itd., itd. Gdyby to zależało ode mnie, nie szczepiłbym medyków przed seniorami, bo to oni, ci ludzie w wielu 70 lub więcej „plus” z dodatkowym schorzeniami, są grupą największego ryzyka. Nie medycy, którzy już zresztą wg moich obserwacji w ponad 50% przeszli Covid 19. Uważałem od początku epidemii, że to seniorów powinno chronić się w sposób szczególny, by nie zetknąwszy się z wirusem, dotrwali do szczepień. Moje wielokrotne apele o rozważenie zastosowania kwarantanny dla tej grupy najbardziej zagrożonej, nie znalazły zrozumienia. Gdyby stało się tak jak proponowałem, nie bylibyśmy drugim od góry krajem, z największą ilością zgonów. Nie umarłoby niepotrzebnie tysiące Polaków. „Odetkalibyśmy” szpitale i nie zaniedbali leczenia pacjentów innych niż ci zakażeni koronawirusem. I uniknęlibyśmy zamrożenia gospodarki, ratując budżet. No cóż. Przynajmniej próbowałem.
Tzw. walka z pandemią w Polsce to jedno wielkie nieporozumienie. Dziesiątki błędów i większe zwracanie uwag na tzw. PR (piar – czytaj propagandę sukcesu), niż logiczne, merytorycznie słuszne decyzje. Całkowita kompromitacja człowieka o „zmęczonych oczach”, okrzykniętego przedwcześnie przez PiS ministrem tysiąclecia. Człowieka, który wcześniej czy później zostanie rozliczony za swoje machlojki. Maseczki od instruktora nart, respiratory od handlarza bronią, kolejny sprzęt od sprzedawcy oscypków. Witany uroczyście przez premiera i ministrów na lotnisku największy na świecie samolot, przywożący do Polski niezdatny do użytku sprzęt. Zgroza. A potem kolejny minister mówiący jak fantom, jednostajnym głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji i udający fachowca, rekomendujący premierowi coraz to nowe, czasami sprzeczne ze sobą rozwiązania. I w końcu premier ogłaszający kilka razy publicznie spektakularny sukces, pokonanie wirusa, by parę dni później odszczekiwać to i mówić o niespotykanym zagrożeniu. Można machnąć się raz, ale kilka razy?
Fatalne przygotowanie tzw. „tarcz”. Niewystarczająca pomoc dla przedsiębiorców. Brak na listach wsparcia wielu grup zawodowych, które cierpią z powodu arbitralnie narzuconego zamrożenia gospodarki. Otwieranie i zamykanie parków czy lasów, otwieranie i zamykanie centrów handlowych, decyzja o zamknięciu cmentarzy na kilkanaście godzin przed Świętem Zmarłych. W tym wszystkim widać niesamowity chaos. Brak spójności decyzji. Miesiącami otrzymujemy nieprawdziwe dane o liczbie chorych. Weryfikuje to, ośmieszając rząd tegoroczny maturzysta. Dzieci do szkoły, dzieci do domu. Młodzi nie mogą się przemieszczać bez opiekunów, potem mogą. Stoki narciarskie otwarte, stoki otwarte tylko dla niektórych, stoki całkowicie zamknięte. Hotele zamknięte, otwarte dla podróżujących służbowo, całkowicie zamknięte. Kakofonia decyzyjna.
Chyba w listopadzie, premier ogłasza kolejny program walki z pandemią. Mówi wtedy: „…wprowadzimy „narodowy” lockdown, gdy liczba dzienna zachorowań przekroczy 30 tys. osób dziennie...”. A kilkanaście dni później ogłasza lockdown przy dość stabilnej liczbie ujawnionych zachorowań, na poziomie 10 tys. dziennie.
Dlaczego nas to spotyka? Za co? Nie mówię o epidemii. Ta zawsze może się zdarzyć. Jednak dlaczego tak długo jesteśmy rządzeni przez osoby niekompetentne?
Wracam do szczepień. Na trwającej ponad 5 godzin sejmowej Komisji Zdrowia, mówiłem, że skuteczności szczepień w Polsce mogą zagrozić trzy rzeczy:
* niedostateczna liczba szczepionek,
* kłopoty z logistyką i
* niechęć Polaków do szczepienia się.
Szczepionek brakuje. Jest ich zbyt mało, ale nawet ta mała ilość zalega w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych. Jeśli nie będzie dodatkowych dostaw, nie uda się zaszczepić 60% populacji nawet do końca lata. Ba. Pewno i do końca roku. Unia kupuje szczepionki dla wszystkich państw członkowskich. Jednak część państw negocjuje bezpośrednio z producentami dodatkowe zakupy. Podobno wg ministra Dworczyka, jesteśmy w tej grupie. Czyżby? Zresztą nie mamy, czym się martwić. Przecież prezydent Duda na kilka dni przed wyborami, po powrocie z Waszyngtonu, ogłosił, że ma zapewnienie od swojego przyjaciela prezydenta Trumpa, że Polska jako pierwszy kraj na świecie otrzyma od Amerykanów dodatkowe szczepionki. Hurrrraaa!!! Ups… Tylko gdzie te szczepionki panie Prezydencie? Chyba prezydent Trump już nie zdąży ich podesłać. A może, tak mi jakoś przyszło do głowy, nigdy nie miał takiego zamiaru, a Pan to chlapnął, bo za wszelką cenę chciał wygrać wybory?
Gdyby wszyscy chcieli się zaszczepić, potrzebowalibyśmy 2x po 31 mln szczepionek. Dlaczego tyle? Bo w naszym kraju jest ok. 31 mln osób powyżej 18 roku życia, czyli „łapiących się” na szczepienie, a każdy musi dostać 2 dawki.
Do dziś, a piszę ten tekst w niedzielę 10 stycznia, zaszczepiliśmy 200 tys. osób. Sukces? Nie. To porażka. Szczepimy od 27 grudnia 2020r.! – wypada 14 tys. dziennie. Minister Dworczyk twierdzi, że jesteśmy w stanie zaszczepić miesięcznie 4 mln osób. Trzeba by szczepić dziennie 133 tys. osób. Nie twierdzę, że jest to niemożliwe. Wręcz odwrotnie. Możemy zaszczepić więcej, ale wymaga to bardzo sprawnej organizacji. A takiej nie ma. Narodowy Program Szczepień (Narodowy- jakżeby inaczej), został ogłoszony zaledwie kilka dni temu, zresztą bez podstawy prawnej. Pytam. Gdzie byliście nieudacznicy z rządu, przez ostatnie kilka miesięcy? Dlaczego obudziliście się z ręką w nocniku pod koniec grudnia, z problemem do rozwiązania. Z problemem, jak zorganizować w Polsce szczepienia? To Was zaskoczyło? Dlaczego zaczęliście myśleć kto i jak ma szczepić, gdy w Izraelu zaszczepiono już w tym czasie 10% obywateli. Nota bene, według danych resortu zdrowia Izraela (dane z 08 stycznia br.) mniej więcej 70 proc. osób w wieku 60 lat i starszych zostało już zaszczepionych.
Minister zdrowia zapowiadał, że będziemy mieli w Polsce 8 tysięcy punktów szczepień. Teraz mówi się już o 6 tysiącach. By uzyskać tzw. odporność stadną i móc powiedzieć, że zwalczyliśmy epidemię, trzeba zaszczepić ok. 60% populacji powyżej 18 r.ż. To ok. 18, 6mln osób. Każdy otrzymuje 2 dawki, czyli trzeba wykonać 37,2 mln wstrzyknięć. Gdyby chcieć skończyć cały proces do końca lipca (7 miesięcy), trzeba by wykonać 5,3 mln szczepień miesięcznie. Na każdy z 6 tys. punktów szczepień przypadałyby średnio miesięcznie 883 wstrzyknięcia, czyli 29 dziennie. To chyba całkowicie realne?
Dziś usłyszałem jak minister Dworczyk skarży się w TV, że punkty szczepień nie są zainteresowane szczepieniem w weekendy. To ja się pana pytam panie ministrze. A jak próbowaliście „zainteresować” tych wykonujących szczepienia do pracy w weekendy? Ja panu podpowiem jak można to zrobić. Trzeba im zapłacić. Jesteście mistrzami w marnotrawieniu pieniędzy, a dla osób zaangażowanych w proces szczepienia ekstra pieniędzy nie macie? A na kłamliwą szczujnię – TVP, macie 2 mld zł?
I na koniec o frekwencji. Hołubiliście antyszczepionkowców. Dziś zbieracie żniwo.
Media społecznościowe pełne są fake-newsów. Szczepionka nie jest sprawdzona, można się nią zarazić, spowoduje zmiany w genomie, zmiany w mózgu, wysyp chorób nowotworowych i wiele innych bzdur. Jeden z księży głosił, że każda szczepionka wykonana jest przy wykorzystaniu płodów nienarodzonych dzieci. A Prezydent Rzeczpospolitej mówi, że się nie szczepi bo nie lubi. Żenada.
Wahający się potrzebują przykładu. Autorytetów. Politycy dawno się skompromitowali, więc tak naprawdę nikogo nie obchodzi co zrobią, chociaż zaszkodzić akcji szczepień, jak choćby za przeproszeniem nasz nieudany pan Prezydent, mogą. Ludzie patrzą na celebrytów. Gdy ci zostali na wyraźne zaproszenie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zaszczepieni, zamiast to wykorzystać wizerunkowo i zachęcić ludzi do szczepień, zrobiono na nich niesłychaną nagonkę. Jestem pewien, że ich zaszczepienie poza kolejnością było nieporozumieniem. Oczywiście może lepiej by się stało, gdyby do tego nie doszło. Jednak jeśli już doszło, gdy mleko się rozlało, to czemu tego nie wykorzystać jako narzędzie do namawiania ludzi do akcji szczepień? Przytoczę otrzymanego dziś na WhatsAppie mema:
„…Rząd rozważa co zrobić z niskim poparciem i dziurą budżetową. Prezes wpada na pomysł:
- Wprowadzimy podwyżki na wodę, prąd, cukier, śmieci i zaszczepimy 18 celebrytów.
-Dlaczego celebrytów? Dlaczego 18-tu? – pytają członkowie rządu.
- A widzicie. Nikt nie pyta o podwyżki...” J
Kochani. Szczepcie się. Szczepienie jest całkowicie bezpieczne i ochroni was i waszych bliskich przed Covid 19. Spowoduje, że za kilka miesięcy będziemy wspominać epidemię jak zły sen. Sen, po którym obudzimy się w innej, wracającej do stanu sprzed epidemii rzeczywistości. Będziemy cieszyć się latem. Pojedziemy na letnie wakacje. Ja już po pierwszym szczepieniu. Nie bolało. Z całego serca zachęcam.
Jerzy Hardie-Douglas