Do pracy nie dotarł, wypłaty nie dostał

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 13.07.2017 / Komentarze
Wydawać by się mogło, że nie powinno to budzić niczyich wątpliwości. A jednak…

Decydując się na podjęcie pracy zapewne zdajemy sobie sprawę z tego, że w przypadku nie pojawienia się w niej, nasz pracodawca może potrącić nam część wypłaty. Nie inaczej jest w przypadku radnych. Do ich obowiązków – oprócz udziału w sesjach Rady Miasta – należy także stawianie się (średnio dwa razy w miesiącu) na komisjach, których są członkami. Natomiast zgodnie z regulaminem przewodnicząca Rady Miasta ma prawo część diety radnemu potrącić za nieobecność na danym spotkaniu. Tak też się stało w przypadku radnego Marcina Bedki z ugrupowania „Razem dla Szczecinka”, który – z powodu kłopotów z dojazdem i dotarciem na miejsce – w jednej z komisji nie uczestniczył, za co został ukarany. Wydawać by się mogło, że nie powinno to budzić niczyich wątpliwości. A jednak…

Kwestię tę poruszył właśnie radny Marcin Bedka na ostatniej sesji Rady Miasta zarzucając przewodniczącej, że ta obcięła mu dietę, ponieważ… „uwzięła się” na radnych z „Razem dla Szczecinka”.

- Miałem tę przyjemność, że została mi potrącona część diety radnego za nie uczestnictwo w komisji – radny zwrócił się do przewodniczącej Katarzyny Dudź. - Ja bardzo dziękuje za to, że mi pani przewodnicząca obcięła te pieniążki. Świadczy to tylko o jednym – ponieważ ja złożyłem usprawiedliwienie nieobecności – że jak nie ma argumentów do tego, żeby rzeczowo dyskutować na sesji, to zabiera się swoje zabawki i w ten sposób szykanuje się radnych opozycji. Radnych, którzy zostali ukarani i których pani przewodnicząca nie rozpatrzyła usprawiedliwienia jest dwóch z „Razem dla Szczecinka”. Owszem, ukarany został jeszcze jeden radny z Platformy Obywatelskiej, ale tylko dlatego, że nie złożył usprawiedliwienia.

- Moja praca polega na tym, że nie raz nie mogę zjechać na czas, tak jak to było gdy była ostatnia komisja. I mimo, że starałem się dotrzeć na tę komisję, nie zdążyłem. To jest zgodnie z regulaminem uchwały o „ważnym wypadku losowym”. Ja wiem, że napisałem w usprawiedliwieniu, że to w wyniku pracy, bo ja się na swoje komisje umawiam i wcześniej mówię o tym, że mnie nie będzie, natomiast w takich wypadkach losowych nie jestem w stanie tego zrobić – kontynuował radny Marcin Bedka. - Bardzo mnie to cieszy, że jedynym sposobem na utrudnianie życia opozycji, szykanowanie opozycji jest zabieranie nam diet.

Jak zauważyła przewodnicząca Rady Miasta Katarzyna Dudź, podczas kilku ostatnich sesji niejednokrotnie zwracała się do radnych z prośbą o zgłaszanie swoich nieobecności wcześniej. -Na jednej z ostatnich sesji wręcz zrobiłam awanturę o to, że nie życzę sobie sytuacji, żeby komisja się nie odbyła z powodu braku kworum. Wtedy postanowiłam, ponieważ do tej pory tego nie robiłam, że będę bardzo rygorystycznie podchodzić do państwa usprawiedliwień – przypomniała przewodnicząca. - Na dzisiejszej sesji nie ma 6 radnych, wszyscy zgłosili swoja nieobecność wcześniej i wszyscy mają je usprawiedliwione. Wśród nieobecnych jest również przewodniczący z waszego ugrupowania. Chciałam też zwrócić uwagę na to, że dieta radnego to jest ekwiwalent utraconych zarobków. Także wydaje mi się, że nawet powinnam być bardziej rygorystyczna i wszelkie nieobecności wynikające z tego, że jesteście państwo w pracy i tych zarobków nie tracicie, nie powinny być w ogóle usprawiedliwiane.

Radny Marcin Bedka: - Jeżeli w wyniku mojej pracy ja się decyduję na powrót wcześniej, to ja tracę to wynagrodzenie. To, że z jakichś przyczyn nie zdążyłem dojechać, bo po drodze były określone wypadki losowe, które spowodowały że nie byłem w stanie dojechać. Ja na tej komisji miałem być, bo sam też uzgadniałem termin, w którym miała się odbyć .

Z kolei przewodnicząca Rady Miasta zauważyła: - Jeśli pan kandydował do Rady Miasta, zdawał sobie pan sprawę, na czym ta praca polega i że to nie są tylko i wyłącznie sesje raz w miesiącu. To są też komisje. Przy czym większość z państwa uczestniczy w dwóch komisjach, co daje dwa posiedzenia komisji w miesiącu. Jeśli pan uważa, że pana praca koliduje z pracą radnego, trzeba było nie startować w wyborach.

Niejako wywołana „do tablicy” poczuła się także radna Edyta Wojnicz, która zauważyła, że radny Marcin Bedka jest jedynym radnym, który nie zgłasza swojej nieobecności na posiedzeniach komisji.  To zakończyło całą, dość kuriozalną dyskusję.

Tekst: Marzena Góra
Foto: Sławomir Włodarczyk