Kto i dlaczego nie może wjeżdżać do fontanny

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 01.12.2017 / Komentarze
Kierowcy otrzymali zakaz wjazdu na płytę wodotrysku. Nie wszystkim to się podoba

Trudno byłoby zaprzeczyć, że poniedziałkowa (27.11) sesja Rady Miasta obfitowała w szereg wymiany zdań na dość zaskakujące tematu i liczne absurdy. Jednym z nich było zwrócenie uwagi przez radnego Jacka Pawłowicza z Klubu „Razem dla Szczecinka” na pismo, które zostało rozesłane przez Urząd Miasta do jednostek służb ratowniczych oraz pozostałych, posiadających zezwolenie na wjazd na Plac Wolności. W piśmie tym zawarta została informacja odnośnie tego, że na placu przed ratuszem umiejscowiona została fontanna, po której ruch kołowy jest niedozwolony. Co zatem wywołało oburzenie radnego? Z jego wypowiedzi wynika, że najwyraźniej nie zgadza się on z zakazem wjazdu samochodów na fontannę, a także na pociąganie do odpowiedzialności finansowej osób, które zignorowałyby ten zakaz i doprowadziły do uszkodzenia wodotrysku.

- Dotarłem do pisma, które zostało wysłane do jednostek, które posiadają samochody uprzywilejowane – poinformował radny J. Pawłowicz. - Chodzi mi tu o pogotowie czy straż pożarną. W piśmie zostało napisane: „W związku z inwestycją prowadzoną przez miasto Szczecinek polegającą na przebudowie układu komunikacyjnego Plac Wolności/ul. W. Bartoszewskiego w Szczecinku, miasto Szczecinek, jako zarządca informuje, że w pasie drogowym Placu Wolności zlokalizowana jest fontanna posadzkowa, na którą bezwzględnie nie można wjeżdżać pojazdami mechanicznymi. Ponadto w przypadkach, kiedy ulegnie ona uszkodzeniu, miasto Szczecinek będzie dochodziło roszczeń z tytułu naprawy fontanny od sprawcy zdarzenia”.

- Jak sobie wyobrażacie państwo akcję przeciwpożarową, gdzie wybucha pożar i nie można wjechać, bo się zaraz zawali? Jeżeli komuś coś się stanie i przyjedzie pogotowie, też ktoś musi uważać, żeby nie wjechać do fontanny, bo się zawali. A jak się zawali, to państwo będą od tej jednostki żądali odszkodowania. Dla mnie to jest absurd – dodał radny J. Pawłowicz.

Do kwestii tej odniósł się m.in. burmistrz Jerzy Hardie-Douglas: -  To, co pan opowiada, to jest jakaś abstrakcja. Gdyby ta fontanna nie była fontanną posadzkową, tylko taką, jaka wcześniej się znajdowała na Placu Wolności, to też by pan darł szaty, że tam straż pożarna nie może wjechać do sadzawki? Tam są wszystkie odległości zachowane, można do każdego budynku podjechać. Pan brnie, żeby złapać nas na czymś. Zastanawiałem się, co pan ma za „tajną” informację. A pan czyta jak najbardziej prawidłową informację o tym, że jest taki element, na który wolelibyśmy, żeby nikt nie wjeżdżał. Dlatego to ogrodziliśmy ławkami, napisaliśmy pisma i ograniczyliśmy ilość samochodów mogących wjeżdżać na Plac Wolności.

Dodajmy, że tego typu argumenty o zakazie wjazdu na płytę fontanny wszelkich pojazdów,  powracają w licznych dyskusjach już nie pierwszy raz. Jednak wciąż bez odpowiedzi zostaje pytanie zadawane regularnie jako „kontra” przez mieszkańców przyglądających się tak absurdalnym wymianom zdań, dlaczego nikt nie postulował nigdy umożliwienia wjazdu pojazdów uprzywilejowanych do fontanny, która przez wiele lat znajdowała się właśnie na placu. Internauci z przymrużeniem oka często także wskazują na „problem” przystanków czy podziemnych gniazd na odpady, które znacznie bardziej i w liczniejszych przypadkach ograniczają służbom ratunkowym dotarcie do wielu lokalizacji. Pozostawiamy to pod rozwagę miejskim radnym.  

Tekst, foto: Marzena Góra