Na rynku tłumy, a pod wiatą wciąż pusto

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 07.06.2016 / Komentarze
Handlarze, pomimo upływu kilku lat, nie zdecydowali się na pełne korzystanie z nowoczesnego obiektu

Szczecinecki rynek przy ul. Cieślaka przez wiele lat odstraszał swoim wyglądem zarówno sprzedawców, jak i mieszkańców miasta, którzy regularnie odwiedzali miejskie targowisko. Było to także wówczas jedno z ulubionych miejsc szczecineckiej młodzieży, która często urządzała sobie w tym miejscu wieczorne spotkania zakrapiane alkoholem. Wszystko zmieniło się trzy lata temu. W sierpniu 2013 roku ruszyła przebudowa miejskiego rynku. Było to możliwe dzięki odkupieniu przez miasto tego terenu od jednej z poznańskich firm.

Po zakończeniu wszystkich prac, dokładnie 11 lipca 2014 r. zmodernizowane targowisko miejskie zostało oficjalne otwarte i oddane do użytku. Tym samym sprzedawcy zamiast starych i zniszczonych pawilonów, stojąc przy których często podczas opadów brodzili w błocie, otrzymali do swojej dyspozycji całkowicie nowy obiekt, z zadaszeniem oraz nowymi stanowiskami dla handlujących. Na całej powierzchni rynku pojawiła się także kostka brukowa, dzięki której mieszkańcy nie musieli już obawiać się o brodzenie w błocie czy w wodzie. Szybko okazało się jednak, że większości osób zadaszona wiata nie przypadła do gustu, a cały handel „przeniósł” się przed nowo wybudowany obiekt. Taki stan trwa do dziś.

- Czasami zdarza mi się, zwłaszcza teraz jak jest ciepło, wstać wcześniej i wybrać na nasz miejski rynek po świeże warzywa na obiad lub sałatkę. Za każdym razem, kiedy tam jestem, uderza mnie to, że żaden ze sprzedawców nie stoi pod wiatą, tylko na zewnątrz. Osobiście bardzo się im dziwię – pisze w liście do naszej redakcji pani Marta, mieszkanka naszego miasta. – czasami, pomimo wczesnej godziny, słońce już zaczyna dawać się we znaki. Sama raz schowałam się na chwilę pod wiatę, bo po długim spacerze na rynek było mi gorąco.

- Zapytałam nawet jednej ze sprzedawczyń, dlaczego stoją na zewnątrz. Odpowiedziała, że tak wolą, bo jak rozłożą się z towarem w środku, to nikt z klientów nawet do nich nie zajrzy. Pamiętam jeszcze dobre czasy naszego „manhattanu”, kiedy nawet jak się szło po jakieś produkty do jedzenia, to i tak zaglądało się przecież w każdy kąt i na znajdującą się tam halę, żeby zobaczyć, co tego dnia sprzedają dobrego. Dlatego ta odpowiedź mocno mnie zdziwiła. Tym bardziej, że chętniej chyba nawet bym kupiła takie warzywa czy truskawki, które by tam stały w chłodzie i cieniu, niż w pełnym słońcu. Ale ja jestem starej daty. Widać teraz wszyscy aby szybciej „przelecieć” i do domu. Szkoda tylko, że nikt z tego obiektu nie korzysta. Pewnie jakby od początku było wiadomo, że tak będzie, to można by było sensowniej wydać te pieniądze, skoro ludzie nie chcą z tego korzystać – dodaje nasza Czytelniczka.

Handlujący na miejskim targowisku swoja niechęć do pełnego korzystania z nowoczesnego obiektu tłumaczą przede wszystkim panującym tam półmrokiem, słabym oświetleniem, przeciągami i… brakiem klientów, zgodnie twierdząc, że nikt do nich nie zajrzy, tylko będzie odwiedzał stanowiska na zewnątrz, bo tak jest klientom łatwiej i szybciej.

- Trudno powiedzieć jednoznacznie, dlaczego tak się dzieje i muszę przyznać, ze sam jestem tym zdziwiony – mówi nam Radosław Żmuda-Trzebiatowski, prezes PGK w Szczecinku. - Na pewno ludzie mają swoje przyzwyczajenia. Uważają, że na zewnątrz im się lepiej towar sprzedaje. I na siłę nie ma co ich zmuszać do tego, żeby przenieśli się pod wiatę. Wszystko przedkłada się na to, ile w danym miejscu uda im się sprzedać towaru. A w sprzedaży liczy się to, żeby jak najbardziej okazale wystawić swój towar. Zawsze tak było i od zawsze wiadomo również, że im bliżej klienta, tym lepiej.

- Żeby osoby sprzedające na targowisku swoje towary chciałyby przenieść się pod wiatę, musiałyby to zrobić wszyscy razem. A to jest raczej nierealne, ponieważ osoby te nawet kiedy pada, wolą stać na zewnątrz, przed wiatą. Dziwi mnie to tym bardziej, że obecnie cena za stanowisko zarówno pod wiatą, jak i poza nią, jest zbliżona – dodaje prezes PGK.

Tekst: Marzena Góra
Zdjęcie: Sławomir Włodarczyk