Pani Katarzyna walczy z chłoniakiem

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 06.05.2020 / Komentarze
Każdy z nas może udzielić jej wsparcia i przybliżyć do szybszego powrotu do zdrowia

Informacja o poważnej chorobie zagrażającej naszemu życiu zawsze jest potężnym i niespodziewanym ciosem. Jeszcze większym, kiedy lekarze nie są w stanie postawić jednoznacznej diagnozy, a tym samym wdrożyć optymalnego sposobu leczenia. Niepewność i strach, które wypełniają każdy kolejny dzień, bywają nieznośne i odbierające resztki sił. Jednak pomimo wielu przeciwności pochodząca ze Szczecinka 31-letnia Katarzyna Mastyła wciąż się nie poddaje i wierzy, że uda jej się pokonać chorobę. Każdy z nas może wesprzeć ją w tej nierównej walce.

- W czasie wyjazdu Sylwestrowego zaczął pobolewać mnie brzuch – opisuje swoją historię pani Katarzyna. - Pomyślałam, że to dawno nieużywane mięśnie. Dwa tygodnie po powrocie bóle się nasiliły, ale akurat panował jakiś wirus i wiele osób miało podobne dolegliwości. Od dawna miałam nocne poty, chroniczne zmęczenie, epizody depresyjne. Po kilku dniach poczułam ból od prawego żebra do podbrzusza. Zapisałam się  na wizytę do lekarza. Ginekolog stwierdził podejrzenie endometriozy. Zapytałam lekarza o związek z bólem w prawym boku - nie znalazł go. Kolejnego dnia wykonałam badanie USG, które wykazało wodonercze spowodowane zwężeniem moczowodu. Pomyślałam - kamienie nerkowe! I ile bym dała, żeby to były właśnie one. Trafiłam na oddział urologii w Lesznie, gdzie po badaniach stwierdzono guza miednicy małej i pochwy - podejrzenie raka szyjki macicy. Otrzymałam skierowanie do Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu. Tam również pierwsze rozpoznanie brzmiało "rak szyjki macicy 3b nieoperacyjny", mój mały świat się zawalił. Pierwsza myśl, która mi wtedy przyszła do głowy to ta, że nigdy nie będę miała własnych dzieci. A to było moim największym marzeniem. 

 - Po ponad tygodniu powrót do WCO w Poznaniu na drugą biopsję, tym razem chirurgiczną. Po 3 tygodniowym oczekiwaniu na diagnozę ponownie brak wyniku. Lekarz powiedział mi wtedy, że możemy mieć do czynienia z zupełnie nową chorobą, której nie będzie wiadomo jak leczyć. Mój przypadek jest niejasny ale dużo wskazuje na to, że to chłoniak. Guzy miednicy małej należą do bardzo rzadkich, a samych rodzajów chłoniaka jest około setki. Dlatego lekarze mają taką trudność z postawieniem diagnozy. (…) Aktualnie czekam na piątą, otwartą biopsję (laparotomię). Guz jest nieoperacyjny i wiem, że czeka mnie długie leczenie chemioterapią, zapewne w skojarzeniu z radioterapią.

Panią Katarzynę czeka długa walka o powrót do zdrowia i pełni sił. Jednak na drodze stoją – oprócz zdrowotnych – również przeszkody finansowe: - Nikt nie potrafi przewidzieć takiego scenariusza. Ja,  jako młody przedsiębiorca opłacałam jedynie niski ZUS. A jako osoba, która otrzymała dotację unijną na rozpoczęcie działalności również nie przysługuje mi prawo do zwolnienia chorobowego. Firma miała funkcjonować, gdyż udało mi się stworzyć zespół animatorek. Myślałam, że to mnie będzie "niosło", ale niestety koronawirus pokrzyżował plany. Wiem, że wielu z nas ma teraz trudny okres ale ośmielam się prosić Was o pomoc w tej nierównej walce.  Potrzebuję funduszy na dojazdy, leki, immunożywienie, zdrowe jedzenie, odpowiednie kosmetyki do pielęgnacji skóry w czasie chemioterapii i ew. radioterapii. Gorąco Was proszę o wsparcie. Mimo pięciomiesięcznego oczekiwania na rozpoznanie wciąż jestem pełna wiary.

Każdy, kto chciałby pomóc pani Katarzynie w walce z nierównym wrogiem i wesprzeć ją, może to zrobić odwiedzając jej stronę na portalu zrzutka.pl klikając TUTAJ i dzieląc się choć symboliczną pomocą. Każda złotówka na znaczenie i pomoże jej w przybliżeniu momentu powrotu do zdrowia.

Tekst: Marzena Góra