Węgiel droższy o 60 procent. Podwyżki za ciepło są nieuniknione

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 29.11.2017 / Komentarze
Burmistrz: Ceny w innych częściach kraju są jeszcze wyższe

Zaledwie wczoraj na naszych łamach pisaliśmy o spodziewanych podwyżkach cen za ogrzewanie. Po kilku latach regularnych obniżek rachunków, teraz mieszkańcy Szczecinka będą musieli liczyć się z tym, że podczas tegorocznego sezonu za ciepło w swoich domach zapłacą więcej. Co jest tego przyczyną? Jak się okazuje taka sytuacja jest składową kilku czynników. Najistotniejszym z nich jest jednak fakt, że ceny węgla w przeciągu ostatniego roku wzrosły aż o 60 proc. To niestety będzie miało odzwierciedlenie w naszych rachunkach. Do sytuacji tej odniósł się burmistrz Jerzy Hardie-Douglas.

- Z przykrością muszę potwierdzić, że takich podwyżek musimy się spodziewać. Temat ten jest bardzo trudny. Przez ostatnich parę lat był dobry okres, ponieważ węgiel był dosyć tani, a to on jest najbardziej cenotwórczą częścią wytwarzania ciepła. To jest pewien truizm. Mogliśmy w związku z tym bardzo dużo inwestować. Zostały wymienione ciepłociągi czy zmodyfikowane kotły. W tej chwili tę infrastrukturę naprawdę mamy niezwykle nowoczesną. Wszystko układało się dobrze aż do tego roku. Na szczęście my kupiliśmy wcześniej węgiel, jeszcze po cenach akceptowalnych. W 2016 r. za tonę węgla płaciliśmy 225 zł. W tym roku w kwietniu MEC przeprowadził przetarg i kupił węgiel już za 315 zł za tonę. Nam się wydawało, że jest drogo, ale okazało się, że ceny w innych częściach kraju są jeszcze wyższe.

- W pierwszej połowie roku kupiliśmy ok. 12 tys. ton węgla właśnie po cenie 315 zł za tonę, co stanowi 60 proc. zamówionego wolumenu. Dostawy schodziły i wszystko szło dobrze do końca czerwca – kontynuuje nasz rozmówca. - A w czerwcu kopania, która sprzedawała nam węgiel powiedziała, że dalej po tej cenie nie będzie go sprzedawać pomimo tego, że podpisała z nami umowę. Oczywiście liczyła się z tym, że zapłaci jakąś karę. Ale my wówczas zostaniemy bez węgla i będziemy musieli go kupować już po dużo wyższych cenach. Ostatecznie doszło do ugody. MEC za te 40 proc. zamówienia, które zostało z tego kontraktu, już musiał płacić po 350 zł za tonę. Ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że ceny w tej chwili osiągają już ponad 400 zł za tonę. Przy tak dużej różnicy w porównaniu do ubiegłorocznych cen oczywiście nie ma możliwości, żeby utrzymać stawki. Średnia cena za tonę wzrosła o 60 proc., ale cena kilowata wzrośnie w naszych domach o ok. 10 proc., które też mają zostać jakoś rozłożone.

Dodajmy, że Miejska Energetyka Cieplna wciąż czeka, aż Urząd Regulacji Energetyki postanowi zatwierdzić  stawki taryfowe dotyczących opłat za dostawę ciepła do naszych domów. Postępowanie to planowo miało zakończyć się do 31 maja. Jednak URE wciąż zwleka z wydaniem decyzji. - Powinien to zrobić w ciągu 2-3 miesięcy, a my już czekamy osiem miesięcy i dalej nie mamy uzgodnionej nowej taryfy. To powoduje, że zarobek MEC-u będzie tak mały, że nie będzie nas stać na inwestycje. 

- Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że wzrost cen to nie jest wina ani burmistrza, ani radnych, ani MEC-u. Jest to po prostu wina tego, co się dzieje dookoła. Ja uważam, że jest to wina obecnego rządu, który przede wszystkim postanowił ogłosić całemu światu, że Polska będzie chyba jedynym krajem na świecie, który stawia na energetykę węglową. Podpisaliśmy wcześniej zobowiązania z UE, że będziemy regularnie zwiększać udział odnawialnych źródeł energii. Nic z tego nie wyszło, ponieważ zrobiono taką ustawę o OZE, która powoduje że inwestowanie w te odnawialne źródła energii jest nieopłacalne. Z drugiej strony sztucznie ogranicza się import tańszego węgla ze wschodu. Wiadomo, że ciepłownie muszą pracować i trzeba kupować węgiel, a my jesteśmy skazani na węgiel polski. W związku z tym co robią kopalnie? Oczywiście podnoszą cenę węgla. Jak się to rozwinie, trudno mi powiedzieć – dodaje burmistrz.

Tekst: Marzena Góra

Foto: Sławomir Włodarczyk