Bronią polskich lasów. Przed kim?
- Blogi
- Felietony
Ostatnio Lasy Państwowe znajdujące się w strefie wpływów, albo będące łupem partii Zbigniewa Ziobry - Solidarnej Polski zaangażowały się w akcję propagandową „bronimy lasów” zarzucając, że Unia Europejska chce przejąć nasze lasy. Jest to propaganda robiąca ludziom „wodę z mózgów", chociaż chciało by się to nazwać dosadniej. Owszem polskie lasy należy bronić, ale przed partią Solidarna Polska i przed Państwowym Gospodarstwem Leśnym Lasy Państwowe. Wszem i wobec wiadomo, że w tym przedsiębiorstwie, po podziale łupów uzyskanych po wyborach zyski czerpie właśnie ta partia. Obsadza stanowiska swoimi ludźmi, czerpie profity na swoją działalność, a obecnie zbiera środki na najbliższą kampanię wyborczą.
Lasy należy bronić przed przekraczającą wszelkie granice rabunkową gospodarką i wyprowadzaniem pieniędzy na działalność partyjną zamiast na ochronę przyrody. Nominaci partyjni w Lasach Państwowych są tak żądni pieniędzy ze sprzedaży drewna, że obecnie pod piły harwesterów trafiają drzewa z wyjątkowo cennych obszarów leśnych naszego kraju, w tym z Puszczy Karpackiej. Żeby ocenić skalę dokonanych przez nich zniszczeń w lasach wystarczy tylko nieco zagłębić się w las, wystarczy odejść kilkadziesiąt metrów od dróg asfaltowych. Moje zdanie, że zniszczenia są wprost niewyobrażalne podzielą i inni. Uważam, że hańbą dla rządzących tym krajem jest to, że to Unia Europejska musi się zajmować ochroną naszych lasów przed tym rządem.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcie z briefingu prasowego w obronie lasów jaki odbył się na terenie CK Zamek. Kto rzuca się w oczy? Osoba wywołująca kontrowersje, która dała się poznać z nieakceptowalnych działań. Przykładem jest jego atak na matkę „zaszczutego” dzieciaka w imię partyjnych interesów. No cóż, jaka akcja taka twarz ją reklamuje.
Kiedy potencjalni wyborcy obecnie rządzących przejrzą na oczy? Kiedy dojrzą te wręcz tysiące afer w wykonaniu ludzi obecnej władzy? Przecież tylko z ostatniego tygodnia można wymienić:
Afera Marszałek Sejmu, która traktuje państwową służbę zdrowia jak swoją prywatną. Przez to, że jej mąż jest przetrzymywany na OIOM-ie zamiast być leczony paliatywnie w ośrodku do tego przeznaczonym umierają inni, którzy leczenia potrzebują.
„Antysystemowiec”, który na początku zasiadania w ławach poselskich twierdził, że nie idzie do polityki dla pieniędzy, teraz otrzymuje swoją część łupu w wysokości 4 milionów złotych na swoją fundację. O aferach z wykorzystywaniem przez PIS pieniędzy dla swoich słyszymy niemal codziennie.
Kolejny człowiek zamieszany w ciemne interesy z handlarzem broni
i wręcz defraudacją pieniędzy przeznaczonych na zakup respiratorów, po raz kolejny zostaje ministrem.
Afera z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Pomijając już fakt przyznawania wielomilionowych dotacji z pieniędzy unijnych dla swoich bez żadnych zasad sprawiedliwego podziału, to za catering dla pięciu osób tam zatrudnionych wystawiono rachunek na dwa miliony złotych.
Następną aferą jest zatrudnienie „Tiktowego” gwiazdorka znanego ze szczucia innych jako specjalisty w największym banku państwowym. Czy nie dość tego?
Dziwimy się, że brakuje pieniędzy na osoby niepełnosprawne. Ciągle słyszymy, że zbiórkami publicznymi musimy zastępować w obowiązkach państwo – rząd skazujące ludzi na śmierć, brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, ale są one na chamską, ogłupiającą propagandę, na obdarowywanie członków rodzin i osób zaprzyjaźnionych wielomilionowymi prezentami.
W poprzedniej kampanii wyborczej można było niemal codziennie usłyszeć o „kraju w ruinie”, nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy, że jest to hasło wyborcze obecnie rządzących.
dr Grzegorz Grondys
Foto: Sławomir Włodarczyk