Polityczne łowy
- Blogi
- Felietony
Skończył się kolejny rok kalendarzowy, choć rok gospodarczy w Polskim Związku Łowieckim jeszcze trwa.
Jak to bywa na koniec roku nasuwa mi się parę refleksji na temat działalności związku i nie tylko, które pozwolę sobie przelać na papier, aby zasygnalizować jaka ostatnio była otoczka uprawiania myślistwa.
Łowiectwo jest związane z istnieniem człowieka od zarania dziejów. W wielu krajach wykształciło swoistą kulturę. W Polsce kultura łowiecka lub jak kto woli myśliwska ma szczególną rolę. Pamiętajmy, że jest to nie tylko realizowaniem pięknej (chociaż wielu określa ją, jako chorą) pasji, ale łowiectwo jest jednym z działów gospodarki narodowej od lat przynoszącą do budżetu państwa potężne pieniądze. Chociaż sami myśliwi za swoją pracę na rzecz Kół Łowieckich nie otrzymują wynagrodzenia to dzięki ich pracy utrzymanie ma rzesza osób pracujących w przetwórstwie mięsnym, handlu czy biurach organizacji polowań.
Pomimo tego, że polski model Łowiectwa jest wzorem dla krajów Europy to również dla wielu osób jest on solą w oku. Jeśli na zwierzynę nie będą polować myśliwi skupieni w PZŁ to będą to robić zawodowi strzelcy wynajmowani przez nasze państwo, a istnieje uzasadniona obawa, że będą to robić bez żadnych zasad i kontroli.
Całość działalności Lasów Państwowych trafiła pod wpływy najbardziej szkodliwej, współrządzącej partii w Polsce. Tak jak zostało wręcz „zaorane” sądownictwo, tak samo zostały przez nich „zaorane” lasy. Zaczęło się od wymiany Dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Polsce. Okazało się, że można to było zrobić w jedną noc. Zmiana Dyrektorów wiązała się oczywiście z wieloma rotacjami. Idąc do lasu nie sposób odnieść wrażenia, że za wymianą ludzi zaczęła się wprost rabunkowa gospodarka w lasach. Zostały one dosłownie pocięte w szkocką kratę. Tam, gdzie „wczoraj szumiał las to dzisiaj tylko gołe pola pozostały”. Nie trafiają do mnie tłumaczenia, że więcej drzew się sadzi niż wycina, gdyż z jednej strony tylko jakiś procent
z zasadzonych sadzonek przetrwa do stanu, kiedy będzie można je wyciąć jako pełnowartościowe drzewa. Z drugiej strony, to już nie jest las tylko uprawa, ogrodzona i pilnowana, żeby jeleń czasami nie zjadł gałązki. Tym czasem, po kilku ostatnich wichurach czy huraganach niszczeją w lasach potężne ilości drewna, którego zagospodarowaniem Lasy nie są zainteresowane.
Po wymianie kadry w Lasach Państwowych dopatrzono się możliwości wygospodarowania dla osób związanych z partią wielu atrakcyjnie płatnych stanowisk w Polskim Związku Łowieckim. Przecież wszystkim zasłużonym dla tej partii nie wystarczy stanowisk w spółkach skarbu państwa. Stąd Łowczy Krajowy powołany przez ministra właściwego dla środowiska. Za nim poszła wymiana łowczych w okręgach, bo to też są stanowiska dobrze płatne a obecnie powoływane przez Łowczego Krajowego po akceptacji Ministra Środowiska. Kuriozum do jakiego doszło to odmowa realizowania uchwał Naczelnej Rady Łowieckiej przez Łowczego Krajowego będącego Przewodniczącym Zarządu Głównego PZŁ. Obecnie już nawet Minister Ochrony Środowiska jest zbyt małym, aby zobligować Łowczego Krajowego do ich wykonywania. Co roku rosną składki członkowskie, za które jest utrzymywana niepotrzebna biurokracja. Utrzymywane są rozbudowane Ośrodki Hodowli Zwierząt, z których zyski przeznaczane są na realizację celów politycznych a nie statutowych. Co roku kupowane są samochody, którymi rozbijają się ci nowi działacze opłacani z pieniędzy myśliwych i to nie poślednie, ponieważ trzeba mieć się czym pochwalić sąsiadom. Tylko szkoda, że chwalą się samochodami, które nie zostały zakupione z prywatnych pieniędzy. W tym momencie skończyła się samorządność stowarzyszenia Polski Związek Łowiecki.
Kolejną refleksją jaka mi się nasuwa jest plan hodowlany, czyli ilość zwierząt zaplanowanych do odstrzału. Od kilku lat Lasy narzucają absurdalną ilość zwierząt jaką myśliwi muszą odstrzeliwać, żeby plany hodowlane zrealizować. Płacenie myśliwym za odstrzelone dziki powoduje to, że wielu przestało się przejmować etyką. Dla nich pieniądze otrzymywane za odstrzeloną lochę prowadzącą młode są ważniejsze niż jakiekolwiek zasady etycznego myśliwego. Do tego dochodzi niekontrolowany rozrost populacji wilka. Rozumiem potrzebę bioróżnorodności, ale nad nią należy sprawować kontrolę. Jestem przeświadczony, że obecnie nad tym już nikt nie panuje. Łatwiej jest w lesie spotkać wilka niż inną zwierzynę. Wilki powodują potworne szkody i to nie tylko w zwierzynie dziko żyjącej, ale również wśród zwierząt gospodarskich, czego wiele przykładów mieliśmy w okolicy Szczecinka. Tak jak zdemolowany został wymiar sprawiedliwości tak zdemolowane zostało łowiectwo w Polsce.
To co było dobre w PZŁ już się skończyło!
Jeśli najbliższe wybory parlamentarne przyniosą zmiany rządzących to ich następców czeka wiele pracy, aby to wszystko naprawić!
dr Grzegorz Grondys