Droga, światła jupiterów i szpital z problemami
- Blogi
- Felietony
Na ostatniej sesji Rady Powiatu, w związku z sygnałami otrzymywanymi od mieszkańców miejscowości Dziki i Turowo, korzystających z drogi powiatowej pomiędzy tymi miejscowościami złożyłem interpelację w sprawie jakości wykonania tego odcinka drogi. Przytoczę tą interpelację:
„Od długiego czasu pozostaje niezałatwiona kwestia drogi powiatowej na odcinku Turowo – Wilcze Laski. Pomimo remontu tej drogi a następnie remontu już wyremontowanej drogi, szumnych odbiorów w światłach jupiterów, droga ta w dalszym ciągu nie spełnia standardów drogi po prostu bezpiecznej. Pobocze zostało, zgodnie z umową, utwardzone kruszywem łamanym. Powoduje to odpryski kruszywa łamanego, które nagminnie uszkadzają szyby i lakier wymijających się samochodów. Pobocze to zostało dostosowane do standardów poruszania się po nim pieszych, pojazdów zaprzęgowych, rowerów, motorowerów itp. pojazdów a nie samochodów. Jest to droga o stosunkowo dużym natężeniu ruchu i trudno wymagać, aby nie wymijały się tam samochody a w dalszym ciągu wykonanie tam w sposób bezpieczny manewru wymijania jest niemożliwe. Dodatkowo obecnie w okresie zimowym dochodzi kwestia różnicy poziomów jezdni oraz pobocza, co stwarza dodatkowe zagrożenia. Rozumiem, że wykonawca wykonał remont prawidłowo, zgodnie z prawidłami sztuki budowlanej i zamówieniem, ale życie pokazało, że zamówienie i zakres robót zamówionych do wykonania był zbyt mały i nie rozwiązał zgłaszanych problemów. W czasie tak wspaniałej prosperity w pozyskiwaniu środków na inwestycje przez Starostwo Powiatowe, mieszkańcy powiatu korzystający z tego odcinka drogi liczą, że zostaną wygospodarowane odpowiednie środki na doprowadzenie tej drogi do standardu drogi, która będzie bezpieczna. Proszę o odpowiedź, kiedy to zostanie załatwione?”
Cóż dziwi w odpowiedzi? Więcej czasu zajmuje wskazanie moich rzekomych złośliwości a nie udzielenie merytorycznej odpowiedzi. Jak można uniknąć odrobiny złośliwości, kiedy krótko po remoncie tej drogi dochodzi do remontu tego, co zostało wyremontowane, a to co zostało wyremontowane nie zostało doprowadzone do stanu takiego, żeby dwa samochody mogły się bezpiecznie wyminąć i już wymaga ponownego remontu?
Istotą tej interpelacji są problemy mieszkańców powiatu, od których załatwienia są urzędnicy. Mieszkaniec, który nie ma na co dzień styczności z prawem może nie znać wszystkich prawnych kruczków i niektóre rzeczy nazywać trochę inaczej, niż wynika to z nazewnictwa urzędowego czy specjalistycznego. W swoim wniosku, może przez tą niewiedzę napisać, że droga wymaga remontu a nie jej przebudowy, ale to urzędnik jest od tego, żeby właściwie daną sprawę zakwalifikować i właściwie ocenić czy tej drodze wystarczy remont czy potrzebny jest trochę większy zakres prac do wykonania będący już inwestycją. Czy nie lepiej zlecić do wykonania zakres prac takich, żeby ta droga została raz a dobrze dostosowana do bezpiecznego wymijania się samochodów niż ją po raz trzeci remontować?
Co do odbierania w światłach jupiterów. Jeśli nawet remont tej drogi nie skończył się „przecinaniem wstęgi” to wiele innych drobniejszych spraw już tak. Świadczy o tym choćby konferencja prasowa z przekazania drobnej kwoty na zmianę oznakowania przejść dla pieszych przy wyjeździe ze szpitala i na ulicy Narutowicza.
W końcu na interpelację dostałem odpowiedź, droga ta co najwyżej zostanie poddana drobnym naprawom bieżącym. Zapoznając się z uwagami zawartymi w piśmie wykonawcy remontu, takie „łatania” nie rozwiążą problemu użytkowników tej drogi.
Kolejne pytania dotyczyły szpitala i oddziału ginekologicznego. Przy jednej z wcześniejszych interpelacji spotkałem się z zarzutem, że powinienem dbać o interes spółek powiatu, z czym oczywiście się nie zgadzam, co zostało wtedy wyartykułowane. Jako radni powinniśmy dbać o interes mieszkańców powiatu. Spółki czy inne instytucje powiatu również są od tego, żeby przynosić rozwiązania problemów mieszkańców.
Trudno dziwić się pytaniom radnej Katarzyny Balon, zaniepokojonej tym co się dzieje w szpitalu. Kolejne posunięcia z nim związane od długiego czasu niepokoją mieszkańców. Tym razem jest to oddział ginekologiczny. Z otrzymywanych sygnałów wynika, że problem jest znacznie szerszy niż jeden lekarz, który odchodzi z pracy. Podobno kobiety i w tym przypadku mają możliwość wyboru. Wybór? Jeśli nie Szczecinek to, co? Koszalin? Drawsko Pomorskie? Wałcz? Tylko
w przypadku zdrowia nie zawsze jest czas na ten wybór. A szczecinecki szpital zostanie pomnikiem standardów i procedur, ale bez pacjentów, bo dla nich zabraknie tam miejsca.
dr Grzegorz Grondys
Foto: Sławomir Włodarczyk