Osiem psów uratowanych przed zamarznięciem

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 05.01.2016 / Komentarze
Dzięki szybkiej reakcji przechodniów, zwierzaki uniknęły śmierci wskutek wychłodzenia

Utrzymujące się od kilku dni niskie temperatury powietrza i porywy zimnego wiatru bez wątpienia nie zachęcają do wyjścia z domu. Siarczyste mrozy zdecydowanie dokuczają także czworonogom. Niestety niektóre z nich, z powodu braku schronienia lub niemożności znalezienia drogi powrotnej do domu, umierają z zimna. Na szczęście coraz częściej przechodnie, widząc leżące na ziemi lub wałęsające się bez opieki przemarznięte zwierzę – reagują. To właśnie dzięki nim w ostatnich pięciu dniach udało się uratować osiem psów skazanych na śmierć w wyniku wychłodzenia organizmu.

- Wszystkie te psy trafiły do nas już po sylwestrze – mówi nam Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK. – Dziś również przybyły kolejne. Dwa zwierzaki zostały odebrane przez swoich właścicieli. Jeżeli chodzi o pozostałe nie wiadomo, czy zostały porzucone, czy może zwyczajnie uciekły w wyniku paniki po wybuchu petardy. Ważne, żeby reagować widząc umierającego z zimna psa, ale reagować rozsądnie. Wczoraj doszło do sytuacji, kiedy strażniczka miejska musiała zawiązywać takiemu psu pysk, ponieważ ludzie rzucili mu wielki kawał mięsa chcąc go dokarmić. Efekt najpewniej byłby taki, że pies nie przeżyłby tego posiłku.

Jak zatem należy reagować widząc przemarznięte zwierzę? Nasza rozmówczyni podpowiada, że w pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o jego stopniowe ogrzanie. Można ostrożnie przetransportować psa na koc lub go nim przykryć, a następnie powoli ogrzewać przenosząc w cieplejsze miejsce.

- Najważniejsze jest ogrzanie zwierzaka. Co istotne, nie należy mu dawać absolutnie żadnego pokarmu, a już tym bardziej „ludzkiego” jedzenia – kontynuuje szefowa schroniska. - Wyziębione i wychudzone psy trzeba karmić w małych ilościach i dietetycznie. Czasami ludzie, chcąc pomóc, dają zwierzęciu całą puszkę karmy. To jest błąd, który może kosztować takiego psa czy kota życie. Można jedynie podać ciepłą, ale niegorącą, wodę do picia.

O znalezionym zwierzęciu należy także poinformować funkcjonariuszy straży miejskiej lub policji, którzy zadbają o jego bezpieczny transport do szczecineckiego schroniska, gdzie otrzyma fachową pomoc. Jak podkreśla Danuta Kadela, placówka w czasie zimy będzie przyjmowała wszystkie wyziębione zwierzęta, niezależnie od tego, na terenie jakiej gminy zostały znalezione. 

- Najważniejsze jest to, aby nie zostawiać takich zwierząt samym sobie, ponieważ one nie przeżyją. Jeśli ktoś zauważy wałęsającego się psa czy kota, bardzo proszę, aby natychmiast zawiadomić straż miejską lub policję. Często tylko od naszej reakcji zależy życie takiego zwierzęcia – zwraca się za naszym pośrednictwem do mieszkańców szefowa Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt.

Tekst: Marzena Góra
Zdjęcia: Schronisko w Szczecinku