Oddamy na konto UE blisko 680 tys. zł
- Aktualności
Trwający w latach 2008-2012 europejski program Civitas Renaissance pozostawił w Szczecinku trwały ślad w postaci m.in. licznych ścieżek rowerowych, tramwajów wodnych, pojawiających się w okresie letnim żółtych riksz, wypożyczalni rowerów, autobusów zasilanych LPG czy interaktywnych tablic umieszczonych na przystankach, gdzie możemy śledzić dane wyświetlane przez System Dynamicznej Informacji Pasażerskiej. Te inwestycje, wpisujące się w zadanie poprawy jakości i innowacyjnych rozwiązań w zakresie transportu miejskiego, służą mieszkańcom do dziś.
Niestety tym razem temat programu Civitas Renaissance powraca w nieco mniej optymistycznej otoczce. Okazało się, że w wyniku niedopatrzenia poprzedniego dyrektora Samorządowej Agencji Promocji i Kultury, ta musi teraz zwrócić Unii Europejskiej 680 tys. zł. Tak dużymi środkami SAPiK jednak zwyczajnie nie dysponuje, a co za tym idzie – znaczna część tej sumy pokryta zostanie z budżetu miasta. Na najbliższym (4.04) posiedzeniu Rada Miasta podejmie decyzje o przekazaniu SAPiK-owi 600 tys. zł. Pozostałe 80 tys. zł pokryte zostaną ze środków własnych instytucji.
- Rzeczywiście to już nie jest tak radosna informacja – mówi nam burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. - To był w ogóle bardzo trudny projekt, ale też bardzo fajny. Ja byłem jego wielkim entuzjastą i nadal jestem. Był on natomiast bardzo trudny do realizacji z tego względu, że realizowało go konsorcjum miast europejskich. Oprócz Szczecinka do takiego konsorcjum weszły inne miejscowości – Bath, Skopje, Perugia oraz Gorna Oryahovitsa, z których każde odpowiadało za nieco inne kwestie. SAPiK był odpowiedzialny m.in. za reklamę całego konsorcjum. Zgodnie z wymogami projektu musiał on zatrudnić dwie firmy konsultingowe. Jedna z nich miała reprezentować go na różnych zgromadzeniach, z kolei druga była odpowiedzialna za nadzór od strony finansowej.
- SAPiK na pokrycie kosztów usług świadczonych przez obie firmy otrzymał z funduszy UE ok. 20 tys. euro dla jednej oraz ok. 80 tys. zł dla drugiej firmy. Teraz zrobiono audyt, czyli przeprowadzono kontrolę i okazało się, że firmy te zostały wybrane z naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych, ponieważ nie spytano się innych firm, czy są zainteresowane świadczeniem takich usług. To było stosunkowo proste do zrobienia, ale to było kilka lat temu, kiedy dyrektorem SAPiK-u był Adam Wyszomirski, który widocznie jakoś przeoczył to, że jednak tutaj powinien przesłać takie zapytania również do innych firm. Nie zrobił tego, co wyszło to w czasie kontroli, i w związku z tym my musimy te pieniądze oddać.
Jak wyjawił nasz rozmówca, oprócz kosztów poniesionych na wynagrodzenie dla wspomnianych firm, została również naliczona kara w wysokości 38 tys. euro. Całą sumę musimy zwrócić w ciągu najbliższych dwóch tygodni, bowiem termin zwrotu tych środków mija 14 kwietnia. - SAPiK takich pieniędzy nie ma. Także tu z bieżącej działalności tegorocznej ściągniemy ok 80 tys. zł, a pozostałe 600 tys. zł musimy przekazać z budżetu miasta. I tego będzie dotyczyła uchwała o przesunięciach w budżecie. Na szczęście nasza sytuacja finansowa jest lepsza, niż zakładaliśmy, choć oczywiście wolałbym te pieniądze lepiej spożytkować, ale niestety musimy je zwrócić – dodaje Jerzy Hardie-Douglas.
Burmistrza zapytaliśmy również o to, czy będzie próbował wyciągnąć jakieś konsekwentne prawne względem byłego dyrektora SAPiK-u Adama Wyszomirskiego. Jak przyznaje, nie zamierza przedsięwziąć żadnych dodatkowych kroków, oprócz tych regulowanych prawnie. - Mam obowiązek zawiadomić Regionalną Izbę Obrachunkową o naruszeniu dyscypliny finansowej i takie zawiadomienie jest w trakcie przygotowania mówiące o tym, że pan Adam Wyszomirski złamał dyscyplinę finansową. Myślę, że zrobił to bezwiednie. Po prostu miał jeszcze małe doświadczenie, a to był zupełnie nowy projekt.
Tekst: Marzena Góra
Zdjęcie: Sławomir Włodarczyk