Przy kawie o polityce z posłem Bartoszem Arłukowiczem
- Aktualności
Poseł Bartosz Arłukowicz przebywał z wizytą w Szczecinku. Były Minister Zdrowia w rządzie PO-PSL, szef sejmowej Komisji Zdrowia, spotkał się z mieszkańcami Szczecinka. Tematem przewodnim spotkania było pytanie: "Jaka Polska po PiSie?".
Po ponadgodzinnym spotkaniu kandydat Koalicji Europejskiej w majowych wyborach do Europarlamentu udzielił naszej gazecie obszernego wywiadu.
Zapraszamy do lektury.
Panie Pośle, dlaczego Parlament Europejski? Czy w partii nie mają pretensji, że osłabia Pan jej szeregi przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi?
Polityka to jest gra zespołowa i gra toczona na bardzo wielu fortepianach. Jeśli podchodzi się do polityki poważnie, to każdy polityk wie, że sytuacja z którą mamy do czynienia dzisiaj wymaga reakcji nadzwyczajnej. Wie, ze to nie jest normalna sytuacja polityczna, to nie są normalne wybory, to nie jest normalny czas. To jest czas, który wymaga tego, żebyśmy wspólnie podjęli wysiłek ratowania demokracji w Polsce i miejsca Polski w Europie.
Wyborczy czas rozpocznie się w maju. PiS również wystawił bardzo mocne listy. Są na nich aktualni ministrowie, inne ważne osoby w PiSie. W związku z tym my musimy stanąć do tej walki jak równy z równym. I tak właśnie robimy, twardo stajemy na ubitej ziemi. Musimy przekonać ludzi, że obecnie Polska jest u progu wyjścia z Unii Europejskiej, jest skonfliktowana, nieuśmiechnięta, smutna. To nie Polska, którą ja chciałbym reprezentować, czyli Polska europejska, w pełni demokratyczna, szanująca słabszych, szanująca innych.
Jaka Polska po PiSie? To pytanie było hasłem przewodnim Pańskiego spotkania z mieszkańcami Szczecinka
To było bardzo dobre spotkanie, fajni uśmiechnięci ludzie. Cieszy mnie również to, że pokazywali różnicę pomiędzy różnymi środowiskami. Nikt na mojego oponenta, dyskutanta, nie pokrzykiwał, nie wyzywał, nie kazał mu opuszczać sali. Nie przyszedłem do państwa z pięcioma ochroniarzami, tylko wprost z pola borówkowego, gdzie rozmawiałem z ludźmi, którzy tam ciężko pracują. W międzyczasie zdążyłem być w Białogardzie na sesji tamtejszej Rady Miasta. Reasumując, jestem w wielkiej podróży po regionie, codziennie w kilku miastach.
Jaka Polska po Pisie.? Jak wspomniałem, naszym marzeniem jest by wróciła normalność, by Polska stała się na powrót krajem zarówno europejskim jak i demokratycznym, uśmiechnięta i tolerancyjna. Teraz taka nie jest.
Z wykształcenia jest Pan lekarzem medycyny, pediatrą. Prowadzi Pan praktykę lekarską?
Tego nie da się połączyć, jeżeli chce się uprawiać politykę zawodowo, a ja taką politykę uprawiam. Tego nie da się połączyć, bo wtedy człowiek ma głowę zaprzątniętą - jak się jest w szpitalu, to myśli się o polityce, a jak się jest w polityce to myśli się o szpitalu. W ten sposób nie można dobrze wypełniać swoich zadań. Dlatego od kilku lat zajmuję się polityką zawodowo.
Mimo to nie szkoda Panu tych sześciu lat trudnych studiów lekarskich na Akademii Medycznej?
Jasne, że szkoda. We mnie jest dusza pediatry, taką mam specjalizację. Kocham dzieciaki i nadal staram się im pomagać. Tym bardziej, że będąc ministrem zdrowia odczułem realny wpływ na cały system ochrony zdrowia. To też wielkie zadanie, to trudna funkcja, to bardzo ciężka praca. Dała mi ogrom doświadczeń o państwie, o jego funkcjonowaniu, o systemie ochrony zdrowia.
Jednak w każdej chwili jest Pan gotowy nieść pomoc?
Zawsze. Ja to mam takie szczęście w swoim życiu, że bardzo często trafiam na sytuacje drastyczne, w sposób zupełnie przypadkowy. Ktoś przy mnie mdleje, przejeżdżam obok wypadku drogowego. To może dlatego, że wiele lat jeździłem karetką pogotowia i tak mnie ten los niesie. Nie ma roku, w którym nie mam co najmniej kilku takich sytuacji. Kilka tygodni temu jako pierwszy przejeżdżałem obok poważnego wypadku w Szczecinie. Pomagałem. Tym samochodem jechała kobieta z Ukrainy. Była mocno poraniona, ale najważniejsze, że udało się jej pomóc.
Aktualna sytuacja w służbie zdrowia?
Fatalna, tysiące zlikwidowanych łóżek w szpitalach powiatowych. To szpitale, które mają być najbliższe każdemu pacjentowi. Pamiętam jak prezes Kaczyński i premier Szydło krzyczeli na konferencjach prasowych, że kolejki znikną, że pacjenci będą mieli szczególną opiekę medyczną, będą szanowani. Proszę spojrzeć, co się dzisiaj dzieje na SOR-ach, kiedy zlikwidowano nocną i świąteczną opiekę medyczną przy lekarzach rodzinnych? Zapraszam na SOR. Wczoraj rozmawiałem z dyrektorem szpitala w Koszalinie. Mówił, że szpital jest sparaliżowany. Nie trzeba być wielkim analitykiem służby zdrowia by wiedzieć, że gdy na SOR przyjdzie jednocześnie człowiek z udarem, człowiek z zawałem i jednocześnie na ten SOR idzie matka z dzieckiem, które ma wysoką temperaturę, ktoś kogo boli brzuch i ktoś, kto uderzył się w kolano, to ten oddział po prostu musi się zapchać. To nie będzie działać jak należy. Uprzedzaliśmy i jest jak jest.
PiS obiecywał blisko 7 miliardów złotych na służbę zdrowia. Takich pieniędzy nie ma. Gdzie się podziały?
Okazuje się, że wszyscy zostaliśmy poddani manipulacji. W żaden sposób w tej materii obecnie rządzący nie dotrzymali obietnic. Mieliśmy dochodzić do poziomu 6 procent PKB na ochronę zdrowia, a okazało się, że rządzący do wyliczeń używają wysokości PKB sprzed dwóch lat. Naturalnym jest więc, że w ochronie zdrowia będzie mniej pieniędzy niż planowano, skoro używane są nieaktualne dane na temat PKB.
Reforma służby zdrowia według PiS. Sprawdza się?
To nie była żadna reforma. To było polityczne polecenie Kaczyńskiego wydane ministrowi Radziwiłłowi, że on ma coś w tej materii zrobić. Pamiętamy przecież jak mówili, że będą likwidować Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie zlikwidowali. Założyli sieć szpitali. Tak założyli, że w pierwszej wersji, w tej sieci nie znalazł się specjalistyczny szpital leczący oparzenia w Siemianowicach Śląskich. To przecież kluczowy szpital dla systemu ochrony zdrowia w Polsce. To jasno pokazuje, że to wszystko było pisane na kolanie.
Pełniąc funkcję ministra zdrowia rozumiałem swoją misję, że muszę być reprezentantem pacjentów w rządzie. Zaś ministrowie Radziwiłł i Szumowski są reprezentantami środowiska lekarskiego w rządzie. To zasadnicza różnica rozumowania funkcji ministra zdrowia.
Na spotkaniu z Panem było wielu reprezentantów Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, główne oficerów, którym przyszło służyć w Wojsku Polskim w czasach PRL-u. Ci ludzie mają wielkie obawy, że gdy PiS powtórnie wygra wybory, to zemści się na nich i potraktuje ich tak jak potraktował oficerów wywiadu i kontrwywiadu w okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Jest już nawet przygotowana spec ustawa. Prawdopodobnie prędzej czy później to działanie PiS oprze się o Brukselę. Pomoże Pan?
Pisowska ustawa dezubekizacyjna jest ustawą skandaliczną, która zniszczyła życie wielu uczciwym ludziom służącym Polsce. Zniszczyła życie prawdziwym policjantom, którzy łapali bandytów z narażeniem swojego życia. Tych ludzi karze się dziś tą skandaliczną ustawą. Jeżeli wygramy wybory, jedną z pierwszych naszych decyzji będzie odwrócenie tej ustawy i wyciągnięcie ręki do wszystkich niesłusznie skrzywdzonych ludzi.
Generał Gromosław Czempiński, człowiek legenda polskiego wywiadu. człowiek, który wyprowadził amerykańskich agentów z Iraku (Operacja "Samum"). Amerykanie umorzyli nam dziesiątki miliardów dolarów długu i dali "zielone światło" w drodze do NATO. Dziś generał ma 1700 złotych emerytury. Za te pieniądze utrzymuje rodzinę, w tym niepełnosprawnego syna.
To żenująca, wielce wstydliwa dla Polski sytuacja, jak traktuje się ludzi, którzy służyli państwu. To jest niedopuszczalne, to jest skandaliczne.
Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Byli bohaterowie, byli też ludzie kierujący się niskimi pobudkami. Ta władza jednak uwielbia odpowiedzialność zbiorową, ta władza wskazuje kto jest dobrym a kto złym patriotą, ta władza ciągle szuka wroga publicznego. Przypomnę co robiono w ciągu ostatnich ponad 3 lat. Otóż pokazywano sędziego, który ukradł kiełbasę w sklepie i grzmiano, że wszyscy sędziowie w Polsce są źli. To ja mówię inaczej. Polscy sędziowie są uczciwi i niezależni i na szczęście oparli się tej władzy.
Panie Pośle, w Szczecinku jest Pan częstym gościem?.
W Szczecinku bywałem wielokrotnie, m.in. z dziećmi ze szpitala, które woziliśmy po waszych pięknych jeziorach. Miałem też okazję pływać żaglówką i wypoczywać w okolicznych lasach. Szczecinek to jedno z najpiękniejszych miejsc w naszym województwie. Ta przyroda, którą tu macie jest wspaniała. Zamek, park, jezioro. Przepiękne miejsca.
Macie też program in vitro. To pokazuje, że Szczecinek jest miastem nowoczesnym. Dzisiejsze moje spotkanie też to pokazało. Ludzie są tolerancyjni, szanują się nawzajem, są uśmiechnięci To jest wasza wielka siła. Macie pracowity samorząd. Były burmistrz Jerzy Hardie-Douglas zrobił w Szczecinku wielkie rzeczy. Jestem przekonany, że jego wieloletni zastępca a obecnie burmistrz Daniel Rak będzie to dzieło kontynuował. Trzymam za niego kciuki, będę mu pomagał na ile będę mógł. Może na mnie liczyć jeśli dostanę się do parlamentu Europejskiego.
Dziękuję za rozmowę.
Z Posłem Bartoszem Arłukowiczem rozmawiał Sławomir Włodarczyk
Foto: S. Włodarczyk
Wywiad ukazał się w 31 numerze gazety "Dzień Dobry Szczecinek"