Jerzy Hardie-Douglas o postanowieniu sądu w sprawie przeciwko TVP
- Tv
- Aktualności
We wtorek (8.10) w Sądzie Okręgowym w Koszalinie rozpatrywany był wniosek w sprawie szkalującego kandydata koalicji Obywatelskiej Jerzego Hardie-Douglas materiału autorstwa Anity Gargas wyemitowanego tydzień temu w TVP. Z uwagi na fakt, że wniosek ten rozpatrywany był w trybie wyborczym, można było się spodziewać, że wyrok sądu poznamy jeszcze tego samego dnia. Tak się jednak nie stało. Sąd decyzję w tej sprawie postanowił ogłosić dopiero dziś (czwartek, 10 października). Postanowienie sądu mediom przekazali Jerzy Hardie-Douglas oraz mecenas Mirosław Wacławski na krótkiej konferencji prasowej, która odbyła się przed siedzibą szczecineckiego Sądu Rejonowego.
Okazuje się, że decyzja sądu – zwłaszcza biorąc pod uwagę złożenie wniosku w trybie wyborczym – jest dość kuriozalna. Sąd bowiem postanowił sprawę oddalić. Uznał bowiem, że program wyemitowany nieprzypadkowo w trakcie kończącej się kampanii wyborczej i poświęcony w całości oczernianiu jednego z kandydatów… nie nosi znamion agitacji wyborczej.
- Nie mogę powiedzieć, że ja tą sprawę przegrałem. Moja skarga została natomiast oddalona jako – według sądu – nie spełniająca wymogów skargi w trybie wyborczym – mówi Jerzy Hardie-Douglas. - Ja oczywiście się z tym nie zgadzam. Uważam, że to, co było pokazane i montowane od kilku miesięcy specjalnie na okazję wyborów, ukazało się w TVP nieprzypadkowo na tydzień przed wyborami. Ja tego nie będę komentował. Sędzia miał prawo podjąć taką a nie inną decyzję. Aczkolwiek to, co jest w tej sprawie dziwne dla mnie to to, że ten wyrok, który oddala tą sprawę, został wyartykułowany dopiero 48 godzin po rozprawie. Czyli w taki sposób, żebyśmy my nie mieli żadnej możliwości odwołania się do sądu apelacyjnego.
- Jestem tym programem głęboko oburzony. Uważam, że zostały tam przekazane prawie w stu procentach nieprawdziwe informacje. I osoby, które kolportowały informacje, które naruszają moje dobra osobiste, będą jedna po drugiej po wyborach skarżone w trybie pozwów cywilnych – zapowiedział Jerzy Hardie-Douglas.
Do dzisiejszego postanowienia sądu odniósł się także mecenas Mirosław Wacławski: - Sąd wydając to postanowienie stwierdził, że podstawą oddalenia wniosku w trybie wyborczym jest uznanie przez sąd, że emitowany program nie był materiałem wyborczym i nie miał cech agitacji wyborczej. Sąd odraczając wydanie orzeczenia „ustawił” praktycznie całe postępowanie w tej sprawie, ponieważ w tej chwili bezprzedmiotowe jest składanie jakiegokolwiek zażalenia, dlatego że możliwe będzie rozpoznanie go dopiero w poniedziałek. A w poniedziałek nie obowiązuje już tryb wyborczy, więc sąd będzie musiał je umorzyć. I przyjmując taki sposób postępowania, niezależnie od tego, która ze stron by wygrała, sąd przesądził o tym, że tylko na postanowieniu sądu pierwszej instancji to postępowanie się zakończyło. Sąd stwierdził, że ten materiał nie ma cech agitacji ani materiału wyborczego i w związku z tym nie może rozpoznawać tej sprawy w trybie wyborczym, zaznaczając jednocześnie, że droga cywilna o zniesławienie jest całkowicie możliwa.
Jerzy Hardie-Douglas odniósł się także do kwestii wyrażonego przez niego podczas konwencji wyborczej poparcia dla rozważań o możliwości wprowadzenia tzw. ograniczonej eutanazji. Dziś (10.10) w Koszalinie odbyła się konferencja prasowa zorganizowana przez Czesława Hoca, który zaatakował Jerzego Hardie-Douglasa właśnie za wspomniane słowa.
- Też chyba nie jest przypadkowe, że pan Czesław Hoc robi konferencję w czwartek w południe, kiedy jest ostatni dzień wyborów, a odnosi się do moich wypowiedzi, które miały miejsce ponad tydzień temu, więc miał na to czas. Chodzi o moją wypowiedzieć na temat tzw. ograniczonej eutanazji. Ja powiedziałem o tym dosłownie jedno zdanie podczas konwencji i przez to stałem się przedmiotem ataków nie tylko Telewizji Publicznej, ale również posłów PiS.
- Ograniczona eutanazja nie ma nic wspólnego z eutanazją na życzenie. Ja uważam, że powinna się kiedyś zacząć dyskusja na ten temat, czy nie dopuścić możliwości skracania agonii ludzi. Ludzie w ekstremalnie ciężkiej sytuacji, umierający, a mający świadomość tego i męczący się przez wiele dni, mają moim zdaniem prawo poprosić o to, żeby te ich męki skrócić. Ponieważ to już nie jest kwestia tego, czy oni wyzdrowieją czy nie, to jest kwestia skrócenia okresu agonii. Ja na ten temat zmieniłem myślenie w momencie, kiedy umierał mój ojciec. Przez wiele dni, w potwornych mękach, człowiek który miał raka płuc z przerzutami do mózgu, który kiedy odzyskiwał przytomność mówił „Jurek, weź pomóż mi umrzeć, ponieważ to jest tak upokarzające co się ze mną dzieje”. I miał racje. To było dla niego upokarzające i potwornie męczące. I przez wiele dni ja się przyglądałem jak on umiera. I uważam, że jeżeli człowiek taką prośbę artykułuje i konsylium lekarzy by potwierdziło, że jest to stan agonii, który się nieuchronnie skończy śmiercią, powinno się rozpatrywać możliwość przyśpieszenia tej śmierci i skrócenie męczarni umierającego człowieka – dodał Jerzy Hardie-Douglas.
Powyżej publikujemy pełny zapis wideo dzisiejszej konferencji prasowej.
Tekst, zdjęcia, montaż: Marzena Góra