Minął tydzień
- Aktualności
Budżet Obywatelski 2023. Ruszyło głosowanie
Wybieramy spośród 12 projektów
W poniedziałek, 19 września (godz. 0.00) ruszyło głosowanie nad projektami zgłoszonymi przez mieszkańców do Szczecineckiego Budżetu Obywatelskiego 2023. Potrwa do 10 października (godz. 23.59). Stosowne zarządzenie w tej sprawie wydał burmistrz Daniel Rak.
Podobnie jak przy realizacji poprzednich edycji Budżetu Obywatelskiego, swój głos na wybrane projekty będziemy mogli oddać drogą elektroniczną (poprzez wypełnienie karty) na stronie internetowej: https://szczecinek.budzet-obywatelski.org
oraz w specjalnie wyznaczonych w tym celu punktach głosowania. Zostały one zlokalizowane w: Urzędzie Miasta, Bibliotece Publicznej im. B. Horodyskiego przy ul. Wyszyńskiego 34 oraz w Bibliotece Publicznej im. K. Makuszyńskiego przy ul. Jeziornej 15 (głosowanie w godzinach pracy):
FOTO
Projekty, na które możemy oddać swój głos:
* Szczecinek dla wszystkich. Wypożyczalnia rowerów dla osób niepełnosprawnych
* TOR NINJA. Profesjonalny tor z przeszkodami TOR NINJA. Profesjonalny tor z przeszkodami
* Bezpieczne Osiedle Wodociągowa - całodobowy monitoring miejsc rekreacji dla mieszkańców
* Wakacje wodne szaleństwo - darmowe przejażdżki na dmuchańcach za motorówką
* STOP HOP poprawa warunków jazdy i bezpieczeństwa poprzez regulację studzienek na ulicach Szczecinka
* “Zielony zakątek” - miejsce edukacji przyjazne naturze w zurbanizowanej przestrzeni miejskiej
* Wszystkie Chwyty Dozwolone - zewnętrzna ściana boulderingowa
* ROK DOBRYCHRZECZY - roczny cykl zajęć dla młodzieży i koncert rap połączony z Graffiti Jam
* Akcja reanimacja
* MURALE, KONCERTY, TEATRY, WYSTAWY - ART PIKNIK FESTIWAL
* "Gryf i Jesiotr w akcji"
* Cykl wydarzeń muzycznych na Mysiej Wyspie.
Szczegóły:
https://szczecinek.budzet-obywatelski.org/projekty
W Szczecinku ruszyła PoDzielnia
Każdy z nas za jej pośrednictwem może pomóc potrzebującym
Burmistrz Daniel Rak: W Szczecinku ruszyła PoDzielnia. Każdy z nas za jej pośrednictwem może pomóc potrzebującym. Wystarczy przynieść tam zbędne ubrania, meble czy żywność. Wielkie brawa dla wszystkich Wolontariuszy zaangażowanych w tę inicjatywę, na czele z Justyna Dolat.
- PoDzielnia otrzymała od miasta lokal do remontu, a jej bieżące funkcjonowanie wspieramy opłacając rachunki za prąd i czynsz. Liczę, że dzięki naszej wspólnej hojności, to miejsce będzie tętniło życiem. PoDzielmy się z potrzebującymi.
12 lat temu bunkier trafił do pasjonatów wojskowości
Dziś mieści się w nim siedziba Muzeum Wału Pomorskiego i Militarnej Historii Pomorza
W 2010 roku za sprawą Rady Miasta bunkier przy ul. Kościuszki trafił pod opiekę (dzierżawa) Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Jazdy Terenowej „ JAZDA 4x4” z siedzibą w Szwecji koło Wałcza. Dziś odrestaurowana pamiątka po umocnieniach Wału Pomorskiego (Pommernstellung) stanowi wielką atrakcję turystycznego Szczecinka i jest tłumnie odwiedzana przez pasjonatów wojskowości z całej Polski (i nie tylko). Od 10 lat jest też siedzibą Muzeum Wału Pomorskiego i Militarnej Historii Pomorza.
12 lat temu wojenna ruina i przyległy teren były właściwie wysypiskiem śmieci. Ale nie tylko. Po wojnie przez kilkadziesiąt lat na przyległym terenie urządzono kopalnię żwiru i piasku. Z czasem wokół powstała olbrzymia niecka a sam bunkier od poziomu fundamentów znalazł się na wierzchu terenu.
Dzięki staraniom członków stowarzyszenia z roku na rok przy bunkrze "coś się działo". Ogrom pracy włożony społecznie przez pasjonatów militariów możemy podziwiać dziś w pełnej krasie.
Co zrobiono? Przede wszystkim odtworzono wygląd płyt i kopuły pancernej, system ogrzewania, wentylacji oraz rur głosowych, naprawiono zewnętrzne ściany bunkra, wstawiono kopię drzwi wewnętrznych, podłączono prąd, a także odtworzono wyposażenie pomieszczeń, w którym zgromadzono moc pamiątek po działaniach wojennych w latach 1939-1945.
O atrakcjach B-werku przy ul. Kościuszki piszemy nader często, zapraszając jednocześnie do zwiedzania militarnego muzeum. Idzie wiosna, a to oznacza, że niebawem bunkier - muzeum udostępni zwiedzającym swoje pomieszczenia i eksponaty tam zgromadzone.
Warto też wspomnieć, że o budowie Wału Pomorskiego, który biegł równolegle do przedwojennej granicy polsko – niemieckiej, niemieccy stratedzy zadecydowali w 1930 roku. W Szczecinku jego umocnienia przebiegały północno -zachodnim przedpolem. Rozciągały się od jeziora Wielimie ryglując drogę wylotową do Koszalina i Barwic, następnie wzdłuż brzegu jeziora Trzesiecko, przecinały Las Klasztorny i biegły dalej do jeziora Wilczkowo. Bunkier przy ulicy Kościuszki należy do starszych typów. Jego budowę rozpoczęto prawdopodobnie w 1934 roku. Został przystosowany do obrony okrężnej.
Rajdowanie wokół Trzesiecka
Super atmosfera, przednia zabawa, czyli Dzień Bez Samochodu po szczecinecku
W czwartek Park Miejski przy stanicy wędkarskiej wypełnił się setkami jednośladów i ich miłośnikami. Powód? Kolejny już w naszym mieście rajd rowerowy (w tym roku - jubileuszowy X) przebiegający pod hasłem „Naokoło jest wesoło”, odbywający się w ramach Dnia Bez Samochodu.
Fanów jazdy na rowerze nie trzeba było przekonywać, aby również i tym razem pokazać, jak ważne jest dbanie o otaczające nas środowisko, a jednym ze skutecznych sposobów jest właśnie korzystanie z rowerów, które stanowią nie tylko doskonałą formę transportu, ale przy okazji zapewniają nam także sprawność fizyczną i sporo zabawy.
- Rajd organizujemy już po raz dziesiąty. Każdego roku zapraszamy uczniów szczecineckich szkół, a także starszych mieszkańców - powiedzieli "Miastu z Wizją" organizatorzy z Samorządowej Agencji Promocji i Kultury.
– Jest to wydarzenie wpisujące się w obchody Dnia Bez Samochodu, który przypada 22 września. Spotkaliśmy się przy ogrodzie SAPiK-u. Stąd startujemy ścieżką dookoła jeziora Trzesiecko i tutaj również spotykamy się na mecie.
Do tej inicjatywy za każdym razem z nieskrywanym entuzjazmem przyłączają się uczniowie szczecineckich placówek oświatowych. Według pobieżnych szacunków śmiało można stwierdzić, że do tegorocznej akcji przyłączyło się ponad 600 osób! Wśród nich znaleźli się głównie uczniowie szczecineckich szkół, ale nie zabrakło także nieco starszych mieszkańców, którzy wraz z młodzieżą wybrali się na przejażdżkę trasą tradycyjnie już wiodącą dookoła naszego akwenu. W trakcie rajdu uczestnicy pokonali wspólnie 15-kilometrową trasę.
Ścieżka bliżej Szczecinka
Dobra wiadomość dla rowerzystów - remont mostu nad Piławą
Rozpoczyna się długo oczekiwany remont mostu nad rzeką Piławą w ciągu rowerowej Trasy Pojezierzy Zachodnich, na odcinku Rakowo – Borne Sulinowo.
Dzięki zmodernizowanej przeprawie odtworzona zostanie ciągłość szlaku biegnącego po nasypie starej kolei. W ramach prowadzonej przez ZZDW w okolicy Bornego Sulinowa inwestycji powstaje 9,5-km droga rowerowa.
Zadanie obejmuje również oznakowanie dwóch odcinków. Pierwszy, poprowadzony po drodze powiatowej znajduje się pomiędzy kolonią Rakowo a Łubowem. Drugi to przejście drogi rowerowej przez Borne Sulinowo.
W Łubowie mamy pierwszy odcinek inwestycyjny obejmujący przebudowę 300-metrowego odcinka chodnika, który został przekształcony w ciąg pieszo-rowerowy, a za przejazdem kolejowym rozpoczyna się 1,1-kilometrowy odcinek o nawierzchni bitumicznej i szerokości 3 m, który biegnie częściowo po istniejącej wcześniej drodze gruntowej wzdłuż torów kolejowych, a dalej po nieczynnym nasypie kolejowym.
Dalej, na długości 8,1 km droga dla rowerów ma już nawierzchnię bitumiczną o szerokości 2,5m.
Przysmaki z lasu - cz. 2
Faszerowanie kanie, koźlarze na bekonie i rydze z patelni
Kto z nas nie lubi zbierać grzybów? No, właśnie. To, że grzyby są zdrowe też nie trzeba przekonywać. Pod warunkiem jednak, że po wielu latach grzybobrania nabyliśmy umiejętności bezbłędnego odróżnienia kani od… muchomora sromotnikowego.
Grzybobranie to czysta przyjemność. Jeszcze większą jest należyte sprawienie i przygotowanie do spożycia naszego leśnego urobku. Każdy grzybiarz ma swoje ulubione gatunki grzybów i potrawy z nich. Mimo, że w internecie jest mnóstwo przepisów na grzyby, nie każdemu dana potrawa będzie smakować. Ale spróbować i "pokombinować" warto.
Na początek fakt oczywisty - grzyby są zdrowe. Dietetycy twierdzą, że mają mniej białka niż warzywa i są niskokaloryczne. W 90 procentach składają się z wody. Są za to bogate w węglowodany, enzymy, sole mineralne, wapń, fosfor, żelazo, a także witaminy. Reasumując, grzyby są zdrowym pożywieniem, choć ciężkostrawnym.
Dietetycy nie polecają np. łączenia grzybów z alkoholem. Alkohol ułatwia wprawdzie rozkładanie się tłuszczów, ale ścina w żołądku białka, które stają się jeszcze bardziej odporne na działanie soków trawiennych. To zalecenie wydaje się trudne do zrealizowania w warunkach tradycji polskiej, gdzie marynowany grzybek kojarzy się często z napojami alkoholowymi.
Studiując fachową literaturę dowiemy się, że grzyby są "nosicielami" witaminy B12, której brak w organizmie może być przyczyną wielu chorób. W wielu gatunkach grzybów znajdują się substancje regulujące zawartości cholesterolu we krwi, działają one antywirusowo i antynowotworowo. Ponadto w większości grzybów znajdują się potrzebne w żywieniu człowieka nienasycone kwasy tłuszczowe, enzymy i związki chitynowe. Itd., itp. etc.
Byliśmy na udanym grzybobraniu. W kuchni dobywamy z kosza dorodne koźlarze, borowiki, kanie. Co dalej? Trzeba ten nasz grzybowy urobek przygotować do spożycia. Najprościej jest grzyby obgotować, rzucić na patelnię i usmażyć z jajkiem. Można też poszczególne gatunki grzybów przygotowywać na tysiące różnych sposobów. Proponuję zajrzeć do książek kucharskich bądź poszperać w internecie. Tam aż roi sie od najprzeróżniejszych przepisów.
Jak już raz spróbujemy samodzielnie sprawić wyselekcjonowaną z tysiąca przepisów potrawę i spożyjemy ją ze smakiem, to zapewniam, że przepis pozostanie nam w głowie i za nic w świecie nie będziemy jeść nic innego jak np.… koźlarzy na bekonie.
Oto kilka znalezionych przed laty, starannie wyselekcjonowanych i własnoręcznie "ulepszonych" przepisów na znakomite potrawy grzybowe.
Koźlarze smażone na bekonie
Przygotowujemy kilogram grzybów, 10 dkg wędzonego bekonu, sól, pieprz, łyżkę posiekanej naci pietruszki oraz ząbek czosnku.
Grzyby czyścimy i kroimy wzdłuż w plasterki o grubości ok. 0,5 cm (razem z trzonami). Z kolei bekon kroimy w plasterki, lekko podsmażamy i wyjmujemy. Na wytopionym tłuszczu obrumieniamy grzyby, prószymy solą i pieprzem, dodajemy bekon i dusimy żeby woda wyparowała. Odstawiamy, dodajemy posiekany czosnek, wykładamy na półmisek i posypujemy nacią pietruszki. Podajemy na przystawkę z grzankami.
Rydze z patelni
Sprawiamy pół kilo dorodnych rydzów, cztery łyżki masła, sól i pieprz. Na patelni rozgrzewamy połowę masła, smażymy kapelusze, rumieniąc je z obu stron, dodajemy resztę masła i oprószamy solą i pieprzem. Wykładamy na ogrzany półmisek, polewamy stopionym masłem i ozdabiamy listkami pietruszki lub sałaty i pomidorami. Podajemy ze świeżą bułką, najlepiej paryską.
Kanie faszerowane
Przygotowujemy 15-20 niedużych kapeluszy kani oraz niewielką ilość innych grzybów na farsz, 50 g masła, pół szklanki mleka, dwie łyżki mąki, cebulę, pieprz, sól i majeranek.
Kanie czyścimy, odłamujemy trzonki, solimy. Przeznaczone na farsz grzyby (np. gąski, borowiki, koźlarze - mogą być tez pieczarki) kroimy i dusimy z cebulą. Z masła, mąki oraz mleka przygotowujemy gęsty beszamel, łączymy z uduszonymi grzybami, solimy i przyprawiamy. Tak przygotowanym farszem wypełniamy kapelusze kani i zapiekamy w wysmarowanym tłuszczem naczyniu żaroodpornym. Podajemy z ryżem.
Zapewniam, sprawdzone. Smacznego!
Przepisy (pierwowzór): www.przepisy.pl
Nordkapp 2022 – rokroczna pielgrzymka do wędkarskiej Mekki
Felieton Mariusza Getki, prezesa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej
Są takie miejsca, które na stałe wpisują się w rytm naszego życia. Dla mnie, a także na szczęście dla kilku moich przyjaciół, takim miejscem jest osławiony Przylądek Północny, a dokładniej mówiąc baza wędkarska Nord Star w miejscowości Skarsvag. Odwiedzam ją regularnie odkąd powstała i myślę, że tak będzie już do końca życia, mojego albo jej.
Dziki, nieskażony ręką człowieka krajobraz. Odmienna przyroda, której próżno szukać bliżej Polski. Obfite łowiska, zamieszkiwane przez rekordowe okazy dorszy, halibutów, zębaczy, żabnic, czarniaków czy karmazynów, to tylko kilka powodów aby cyklicznie odbywać podróże na kraniec Europy. Każda taka eskapada jest przygodą, czymś za czym tęsknimy niemal cały rok. Do każdej odliczamy dni i przebieramy nogami, kiedy do wyjazdu zostaje niewiele dni.
W roku ubiegłym gościliśmy tam w sierpniu, w tym roku wybór padł na wrzesień. Niestety, z przyczyn napisanych przez życie, niedane było wszystkim, którzy pierwotnie mieli z nami jechać dotrzeć do celu, ale siedmiu z nas na Nordkapp dotarło. Grono szczęśliwców stanowili: Darek, Marcin ze Szwecji i Marcin z Gostynia, Piotrek, Rafał, Marek i ja. Podróż przez całą Skandynawię do najłatwiejszych nie należy, wiedzą to ci, którzy się z takim wyzwaniem już mierzyli. Na początek 18 godzinny rejs promem, na nim na nudę narzekać nie można, a później prawie 2000 km po szwedzkich, fińskich i norweskich drogach. Brak autostrad, liczne fotoradary i ograniczenia, łosie i renifery pasące się przy drogach, to wszystko czasu podróży z pewnością nie skraca, no, ale w końcu udało się dotrzeć. Wyjechaliśmy z Polski we wtorek, w czwartek byliśmy w bazie.
Początkowo prognozy pogody optymizmem nie napawały. Cóż, przymusowe dwa dni odpoczynku po długiej podróży dobrze nam zrobiły. Kiedy jednak warunki atmosferyczne poprawiły się na tyle, że można było wyjść na otwarte morze, wykorzystywaliśmy to maksymalnie. Praktycznie cały dzień spędzaliśmy w poszukiwaniu dobrych łowisk. Nie było to łatwe, gdyż wody wokół Przylądka Północnego oblegane były przez ogromne ilości małych czarniaków. Z pewnością niejeden nasz rodak ucieszyłby się z takiego stanu rzeczy, bo mięsa nałowić się można było do bólu, nas natomiast takie ryby nie interesowały. Po naszych stałych miejscówkach szukaliśmy okazów, które można sfotografować i bez wstydu pokazywać je szerszemu gronu i to się nam udało. Fajnych ryb mieliśmy dość dużo, choć nie wszystkie uwiecznialiśmy na zdjęciach. Niestety, tym razem nie złowiliśmy dorodnego halibuta, niech rosną, za rok może się do nich dobierzemy. Złowiliśmy sporo ładnych dorszy, dorodne czarniaki i plamiaki, więc wędkarsko wyjazd należy uznać z udany.
Oczywiście, nie mogło też zabraknąć innych atrakcji. Zwiedzenie wyspy, wizyta w centrum turystycznym, to nasza inwencja. O efekt wow zadbała już sama natura, bo zorza polarna, którą dane było nam oglądać, to zjawisko niesamowicie spektakularne.
Ryby to jedno, ale znacznie od nich ważniejsi są ludzie. Z tą ekipą, a mówię to z całą stanowczością, mogę jechać na koniec świata. Przekonałem się o tym kolejny raz. Każdy znał swoje miejsce w szeregu, każdy widział co i kiedy ma robić. Kulinarnie to była jakaś masakra. Krabony królewskie, hamburgery z dziczyzny, ceviche z dorsza, tatar, ryby smażone w różnych postaciach, to tylko kilka pozycji z naszego menu, którego nie powstydziłaby się żadna, nawet najbardziej markowa restauracja. Poza tym, klimat jaki potrafiło stworzyć kilku facetów, zamkniętych w bazie na końcu świata, na długo pozostanie w pamięci.
Podsumowując, kolejna wyjątkowa wyprawa ludzi, którzy wiedzą, że choć niczego nie muszą to razem mogą wszystko. Dziękuję każdemu z osobna za pozytywne emocje oraz za to, że mogę być częścią tej ekipy. Każdy z nas jest inny, a jednak potrafiliśmy znaleźć coś co nas łączy i sprawia, że lubimy ze sobą przebywać.
Zatem Przyjaciele, zacząłem odliczać dni do sierpnia przyszłego roku, kiedy to znowu będziemy się pakować, aby po kilku dniach podróży zameldować się w bazie Nord Strar na norweskiej wyspie Mageroya.
Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk