Panie Duda to się nie uda
- Blogi
- Felietony
Trwa straceńcza misja tworzenia rządu przez M. Morawieckiego. Poza ludźmi z PiS nikt z nim nie chce rozmawiać. Opozycja od 16 października deklaruje cały czas, że nie zamierza tworzyć rządu z PiS i przedstawia umowę koalicyjną. W Sejmie i Senacie PiS przegrywa głosowanie za głosowaniem. I w tej rzeczywistości A. Duda w pałacu prezydenckim uroczyście wyznacza M. Morawieckiego do powołania nowego rządu.
Ja rozumiem, że może żyć w wirtualnej rzeczywistości, ale Polska istnieje naprawdę i naprawdę potrzebuje rządu.
Nie zamierzam snuć przypuszczeń, po co to robi A. Duda. Jedno jest w tym wszystkim najważniejsze. Ani prezydent ani dotychczasowy premier jak i władze PiS, nie mają na celu dobra kraju. Nieważne, że ludzie czekają na realizację programu dzisiejszej opozycji, za którym głosowało prawie 12 mln, nieważne, że zwłoka wydłuża czas na oczekiwane środki z KPO, że z upływem roku kalendarzowego mogą nam przepaść kolejne pieniądze, ważne jest tylko to co chce prezydent i ugrupowanie, które popiera. Panowie bawią się w matrix, ale bawią się naszym kosztem.
A. Duda przy tym wygłasza mowę w Sejmie, pusząc się i pokrzykując. Rola prezydenta z chwilą utraty władzy przez PiS wzrosła niepomiernie. Teraz tylko na niego mogą liczyć władze PiS. Prezydent więc już ostrzega, że będzie wetował ustawy nawet nie znając ich treści.
Przypominam więc A. Dudzie, że dotychczas pytany o zdanie co do uchwalanych przez Sejm ustaw odpowiadał niezmiennie, że jak ustawa trafi na Jego biurko i się z nią zapozna, to zajmie stanowisko. Dzisiaj nie zna jeszcze nawet projektów ustaw a już ostrzega, że będzie wetował.
A. Duda nigdy nie był prezydentem wszystkich Polaków, co zresztą sam powiedział. Dzisiaj staje się prezydentem wyłącznie zwolenników PiS. Marna to więc prezydentura. Trzeba jednak pamiętać, że A. Duda kandydaturę na prezydenta zawdzięcza nie własnym zasługom. Został po prostu wytypowany przez prezesa PiS. Można się domyślać, co kierowało J. Kaczyńskim, że wskazał na A. Dudę.
W tamtym czasie przy poparciu dla B. Komorowskiego nikt nie zakładał, że może on przegrać drugą kadencję. Chodziło więc o wyznaczenie jako przedstawiciela PiS osoby, która po pierwsze zgodzi się na porażkę a po drugie, której porażka nie będzie zbyt dotkliwa dla samej partii. Ot przyszedł mało znany kandydat i przepadł w wyborach. Nie odbije się to w żaden sposób na jego karierze, bo nie była ona zbyt duża.
Stała się natomiast rzecz nieprzewidywalna nawet dla tak wielkiego stratega jakim ponoć jest J. Kaczyński. B. Komorowski przegrał i to na własne życzenie wybory.
Widać po J. Kaczyńskim, że nie może przeboleć i chyba sobie samemu wybaczyć, że wytypował A. Dudę na kandydata na prezydenta, dlatego też przez cały okres prezydentury tak jawnie lekceważył Jego osobę. I oto teraz PiS a tym samym J. Kaczyński poniósł porażkę w wyborach parlamentarnych i musi liczyć na pomoc samego A. Dudy.
Dyshonor dla J. Kaczyńskiego jest podwójny. Traci władzę i staje się uzależniony od poczynań A. Dudy.
Zachowanie J. Kaczyńskiego i jego wypowiedzi wskazują, że do dzisiaj albo nie wyszedł z szoku po 15 października, albo nie rozumie i nie jest w stanie pojąć co się wokół dzieje. Jest tylko prezesem swojej partii i zwykłym posłem. Nie ma już działania bez żadnego trybu i trzeba podporządkowywać się regułom.
Utrzymywanie przekonania, że M. Morawiecki stworzy rząd, wydłuża jedynie okres wychodzenia z szoku J. Kaczyńskiego, ale naprawdę nie powinniśmy ze względu na dobro kraju tym się tak mocno przejmować.
Prezydent i premier powinni przestać udawać, że bawią się w powołanie rządu, bo to się nie uda. Najwyższy czas, by w imię demokracji rząd objęli ci, co zostali przez większość wskazani.
Mecenas Mirosław Wacławski