„Douglas to nie zupa pomidorowa” – Starosta Lis ucina spekulacje o politycznym tle decyzji ws. Pol’and’Rock
- Aktualności

W rozmowie z Tematem Szczecineckim starosta nie owijał w bawełnę. Zauważył, że jeśli dalej będzie się przypisywać każdą decyzję organizacyjną do osobistych animozji, to za chwilę „cokolwiek się dzieje, to byłoby związane z tym, że ktoś nie lubi Douglasa”. W jego ocenie takie podejście jest nie tylko przesadzone, ale też niepoważne. „Douglas nie jest zupą pomidorową, żeby go lubić albo nie” – dodał, jednocześnie wyraźnie tonując emocje wokół całej sprawy.
Warto przypomnieć, że decyzja o braku stoiska miasta zapadła na poziomie organizacyjnym i została oficjalnie uzasadniona przez Urząd Marszałkowski. Kluczowym powodem była tu koncepcja „Małej szkoły survivalu”, która zakładała prezentację technik rozpalania ognia – a to jest wprost sprzeczne z obowiązującym na terenie festiwalu zakazem używania otwartego ognia i urządzeń gazowych. Drugim czynnikiem była ograniczona przestrzeń w strefie promocyjnej województwa i konieczność dopasowania zgłoszeń do warunków bezpieczeństwa.
To nie pierwszy raz, kiedy miasto próbuje budować narrację o rzekomym braku wsparcia ze strony instytucji wyższych szczebli – czy to województwa, czy administracji rządowej. Wcześniej analizowaliśmy sprawę odrzuconych wniosków dotacyjnych, gdzie także pojawiały się oskarżenia o motywy polityczne. Nasze ustalenia wskazywały wówczas jasno: problemem były braki formalne, nieprawidłowości we wnioskach i niekompetencja, którą próbowano przykryć teorią spisku. Pytanie, czy obecna sytuacja z Pol’and’Rock to nie kolejna próba „urabiania gruntu” pod zewnętrzne tłumaczenia dla niezrealizowanych obietnic wyborczych.