Artur Barciś odwiedził Szczecinek

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 28.01.2016 / Komentarze
Aktor podczas spotkania z widzami opowiedział m.in. o swoich dwóch najbardziej rozpoznawalnych rolach

Tego wydarzenia z pewnością nie mogli przegapić wszyscy fani rodzimych seriali komediowych. W środę, 27 stycznia w Miejskiej Bibliotece Publicznej ze swoimi widzami spotkał się Artur Barciś, jeden z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów. Na swoim koncie ma blisko 90 kreacji aktorskich, udział w licznych spektaklach, a także kilka ról w Teatrze Telewizji. Jednak ogromną popularność zyskał grając w dwóch kultowych już serialach – „Ranczo”, w którym wcielił się w rolę Arkadiusza Czerepacha oraz „Miodowe lata”, gdzie zagrał Tadeusza Norka. To właśnie tematy krążące wokół tych postaci zdominowały spotkanie z fanami.

- Lubię obydwie role – przyznał Artur Barciś. - Tadziu Norek przyniósł mi ogromną popularność w całej Polsce i nie tylko. „Miodowe lata” były niezwykle trudnym zadaniem, ponieważ były one kręcone przy udziale publiczności, niemalże na żywo. Serial powstawał w warszawskim teatrze, który ma obrotową scenę. Na niej były poustawiane dekoracje i my to graliśmy do czterech kamer stojących na scenie. Po prostu cały odcinek szedł za jednym zamachem. Oczywiście do każdego odcinka przygotowywaliśmy się bardzo rzetelnie, bo potem już nie można było się pomylić. Jak w teatrze. Pod tym względem ten serial był niezwykłą szkołą warsztatu aktorskiego. Zdarzały się odcinki, kiedy oglądało nas 11 mln ludzi, ale to były też inne czasy, bo nie było aż takiej konkurencji, jak teraz. Wspominam tę rolę z ogromnym wzruszeniem.

- Kiedy dostałem propozycję zagrania w „Ranczu”, bardzo się starałem, żeby Czerepach nie był podobny ani do mnie, ani do Norka, ale podobny do bohatera, którego miałem zagrać. Przeczytałem scenariusz, zorientowałem się, co to za sukinkot i zacząłem szukać w głowie, czy ja kogoś takiego już nie spotkałem wcześniej? I okazało się, że owszem. Kiedy budowałem dom, w gminie był taki jeden urzędnik, który nosił tupecik. Okropny to był facet. I pomyślałem sobie „tyle się z tobą namęczyłem, to ja cię teraz pokażę w telewizji”. I to był wzór, z którego czerpałem.

Aktor od samego początku nawiązał doskonały kontakt ze zgromadzoną w bibliotecznej sali publicznością. Ta z kolei w skupieniu słuchała opowiadanych przez gościa anegdot zza kulis. Ciszę jednak raz po raz przerywały salwy śmiechu, wywołane kolejną historią z planu. Słuchacze zadawali Arturowi Barcisiowi również mnóstwo pytań. Wśród nich pojawiały się także prośby o zdradzenie dalszych losów bohaterów „Rancza”. Niestety nadchodzący, dziesiąty sezon serialu będzie już ostatnim.

- Czerepach to też część mojego życia i chyba część życia państwa, bo przecież „Ranczo” nie jest zwykłym serialem obyczajowym. To jest jakaś prawda o nas samych – stwierdził aktor. - W poniedziałek odbył się bankiet z okazji zakończenia sezonu. Był to także ostatni dzień zdjęciowy. Płakali wszyscy, nawet faceci, bo to jest część naszego życia, graliśmy wspólnie 10 lat. Uczestniczyliśmy w czymś, co przechodzi do historii polskiej telewizji.

Po spotkaniu każdy miał okazję zamienić kilka słów z aktorem. Nie obyło się także oczywiście bez próśb o autograf i wspólnych, pamiątkowych zdjęć.

Tekst, zdjęcia: Marzena Góra