Brutalne pobicie na dworcu PKP - ciąg dalszy
- Tv
- Aktualności
Przypomnijmy. Do tego brutalnego zdarzenia doszło w środę (16.03) tuż po godz. 19 w poczekalni dwora PKP w Szczecinku. Dwóch mężczyzn napadło bezdomnego. Kopało go w głowę, po czym jeden z nich oddał mocz na twarz ofiary. O zdarzeniu pisaliśmy w artykule: http://miastozwizja.pl/skopali-czlowieka-i-oddali-mocz-na-jego-twarz
Zastępca Komendanta Straży Miejskiej Jolanta Siemaszko powiedziała nam, że strażnicy zatrzymali bandytów i przekazali patrolowi policji. Kilka godzin później patrol SM… ponownie "zgarnął" obu mężczyzn. Tym razem awanturowali się w szpitalu.
Dlaczego bandyci zostali zwolnieni? Jak nam wczoraj (piątek 18.03) powiedziała rzecznik prasowy szczecineckiej policji mł. asp. Anna Matys, mężczyźni byli pijani (2 i 2,5 promila alkoholu). Po ustaleniu ich danych personalnych zostali zwolnieni.
- Tym bardziej, że nie zagrażali już swojej ofierze przebywającej w tym czasie w szpitalu - tłumaczyła pani rzecznik. - Policjanci znają ich miejsce pobytu, właśnie trwają czynności mające na celu zatrzymanie ich. Napastnicy usłyszą zarzut pobicia lub uszkodzenia ciała mężczyzny.
Pisaliśmy o tym w artykule: http://miastozwizja.pl/pobicie-na-dworcu-policja-wyjasnia
Okolicznościami Zdarzeń po brutalnym napadzie na dworcu zainteresował się Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Inspektorzy sprawdzą czy działania naszych policjantów były zgodne z obowiązującym prawem.
Dziś dalszy ciąg sprawy. Straż Miejska udostępniła nam nagranie rozmowy pomiędzy dyżurnym komendy SM a oficerem dyżurnym Komendy Powiatowej Policji. Jest ono datowane na 16 marca, na godz. 19.14. Dyżurujący strażnik zgłosił zdarzenie policjantom. Ci obiecali interweniować. Interweniowali. Co było później, już wiadomo.
Stanowisko w tej wielce bulwersującej sprawie zajął też komendant SM Grzegorz Grondys (szef szczecineckich strażników, w dniu, gdy doszło do napadu, przebywał w podróży służbowej - dop. red.).
- Dyżurny Straży Miejskiej poinformował oficera dyżurnego Policji o przebiegu zarejestrowanego zdarzenia na poczekalni dworca PKP, opisał mu dokładnie, co się działo i zażądał przybycia patrolu policji - mówi "Miastu z Wizją" G. Grondys.
- Dlatego też na miejsce zdarzenia policjanci przybyli poinformowani o okolicznościach napadu i przyczynach ujęcia bandytów. O dalszych czynnościach policji w tej sprawie zdecydował dyżurny komendy. Dlaczego? Przecież artykuł dot. przestępstw pobicia (158. § 1) mówi wyraźnie, że "Kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Również: "Jeżeli następstwem bójki lub pobicia jest ciężki uszczerbek na zdrowiu człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8" oraz "Jeżeli następstwem bójki lub pobicia jest śmierć człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10". Tam dwóch kopało jednego po głowie, więc komentarz jest zbyteczny.
G. Grondys powiedział nam również, że w pomieszczeniu oficera dyżurnego policji znajduje się taka sama jak w straży miejskiej działająca końcówka monitoringu.
- Jak wynika z sygnałów, które są nam przekazywane, szef szczecineckiej policji zabronił policjantom przyjmowania od nas notatek dokumentujących przyczyny ujęcia sprawców - ujawnia nasz rozmówca.
- Większość dyżurnych policji ściśle wykonuje to polecenie. Podobnie było z zakazem podejmowania interwencji ze strażnikami czy wybieraniem tras patroli tak by omijać wszystkie miejsca zagrożone. Wracając do opisywanego wyżej zdarzenia, podobnych sytuacji, choć nie aż tak drastycznych, było już wiele. Reasumując: Policjanci nie wykazali ani odrobiny zainteresowania tą sprawą, bo jeśli sami u siebie nie potrafili obsłużyć monitoringu, to mogli, choć w czasie rzeczywistym zwrócić się o nagranie lub obejrzeć je u nas.
Tekst: Sławomir Włodarczyk
Foto: Nagranie monitoringu Straży Miejskiej
Materiał: Miasto z Wizją, montaż: Marzena Góra