Co widzą kamery monitoringu cz. 16
- Tv
- Aktualności
Kamery miejskiego monitoringu widzą znacznie więcej, niż mogłoby nam się wydawać. Na co dzień nie zwracamy na nie zbytniej uwagi, jednak warto pamiętać, że czujne oko zawsze ma na nas baczenie. To właśnie dzięki nim nie raz już funkcjonariuszom szczecineckiej Straży Miejskiej oraz policji udało się nie tylko namierzyć, ale i schwytać „rzezimieszków” niszczących miejskie lub prywatne mienie, wszczynających burdy czy zaczepiających innych przechodniów.
Tym razem operator miejskiego monitoringu miał kolejną już okazję podpatrzeć, jak w łatwy sposób dostać się na tył sklepu Polo Market mieszczącego się przy ul. Cieślaka. Jak zaprezentował jeden z mieszkańców, wystarczy jedynie położyć się na plecach, przeczołgać pod siatką i gotowe. Jednak trzeba mieć na uwadze, że z wtargnięcia na prywatny teren trzeba będzie się później tłumaczyć funkcjonariuszom.
Czujne oko kamery było także niemym świadkiem serii nierównych pojedynków, jakie stoczył jeden z mieszkańców, który późną porą – i pod wpływem zapewne sporej ilości alkoholu – znalazł się na terenie strefy aktywnego wypoczynku. Najpierw przez dłuższą chwilę siłował się z własnym paskiem od spodni, aby po chwili zostać definitywnie pokonanym przez grawitację i… niewielką górkę, która przez długi czas była dla niego przeszkodą nie do pokonania, „zawracając” co chwilę delikwenta z obranej drogi.
Sporą beztroską wykazał się nieco starszy mieszkaniec, który wprost pod czujnym okiem kamery postanowił nie tylko odpocząć na jednym z pomostów, ale także skosztować złocistego, procentowego trunku. Napój albo za szybko się skończył, albo okazał się tak dobry, że spragniony pan prawie zaprezentował operatorowi monitoringu mostek, próbując opróżnić puszkę do dna. A kiedy nie było już nic do wypicia… bez skrępowania wziął zamach i pozbył się niepotrzebnego już opakowania wyrzucając puszkę wprost do wód Trzesiecka.
Operator miejskiego monitoringu kolejny raz był także świadkiem bójki, do której doszło na ul. Wyszyńskiego w pobliżu sklepu „Maximus”. Jest to dla wielu osób zdecydowanie „pechowe” miejsce, bowiem właśnie tu bardzo często dochodzi do „ręcznej” wymiany zdań pomiędzy mieszkańcami. I właściwie zawsze mamy okazję popatrzeć, jak „zwycięzca” pojedynku dumny i zadowolony z siebie zbiera pochwały od współtowarzyszy. Nie inaczej było także w miniony weekend.
Oprócz amatorów picia „pod chmurką”, nie brakuje u nas także samozwańczych „artystów”. Jednego z nich przyuważyła kamera, kiedy ten postanowił „przyozdobić” znajdujące się na szczecineckim deptaku tablice informacyjne i reklamowe. Trzeba przyznać, że wcale się nie śpieszył kreśląc dokładnie swój „artystyczny podpis” czarna farbą. Nie bardzo rozumiemy, bo przyglądając się jego dziełom można stwierdzić, że i nie ma się czym popisywać, a i wstyd się pod tym podpisać. Ale co my wiemy o sztuce ulicznej…
Tekst, montaż: Marzena Góra
Foto, video: Straż Miejska w Szczecinku