Co widzą kamery monitoringu cz. 3
- Tv
- Aktualności
Kiedy większość obywateli smacznie śpi, na ulicach naszego miasta dzieją się rzeczy dziwne, zaskakujące, czasami nieco wstydliwe, a czasem bardzo „zwyczajne”. Znaczną część z nich udaje się zarejestrować dzięki miejskim kamerom. Co widzą operatorzy monitorujący nocne życie Szczecinka? Niekiedy widzą niewiele, ale innym razem zdarza się, że… bardzo dużo.
„Sporo” widziało oko kamery przyglądając się temu, co dzieje się przy jednym ze szczecineckich klubów przy ul. Ordona. Jak się okazało dla niewiasty, która opuściła lokal a nagle poczuła potrzebę skorzystania z toalety, zbyt proste byłoby zwyczajne udanie się za potrzeba do wspomnianego przybytku. Znacznie mniej wysiłku (ale za to z pewnością więcej wstydu) kosztowało „nieśmiałe” przycupnięcie na środku chodnika, tuż przy ogrodzeniu budynku, twarzą do ulicy i załatwienie „z miejsca” swojej potrzeby. Niestety po reakcji jej współtowarzyszek można wysnuć stwierdzenie, że jest to dość naturalne zachowanie i często stosowana metoda, kiedy odległość 15 metrów do cywilizowanej toalety okazuje się dystansem nie do pokonania…
Przeglądając zapisy kamer monitoringu widać, że mieszkańcy postanowili „poświecić” tym i owym nie tylko na środku chodnika, ale też nieco na uboczu na Mysiej Wyspie. Tu oko operatora zauważyło próbę podpalenia drewnianej wiaty. Wcześniej operator obserwował dwóch skradających się mężczyzn. Panowie najwidoczniej uznali, że na położonym pośród drzew terenie jest zbyt ciemno i trzeba jakoś temu zaradzić. Jak pomyśleli, tak postanowili zrobić, choć sposób wykonania „operacji” pozostawia jednak wiele do życzenia. Mężczyźni położyli na drewnianej ławie łatwopalną substancję. Od użytej racy wypalił się spory kawał blatu ławy. Na szczęście do pożaru nie doszło.
Niezbyt fortunnie dla jednego z mieszkańców zakończyła się nocna jazda rowerem. Pan, po spożyciu alkoholu, dzielnie postanowił powrócić do domu swoim jednośladem. Zanim jednak zaczął krążyć od krawężnika do krawężnika, wypatrzyła go kamera monitoringu. Wobec fana „wyskokowej” jazdy interweniowali strażnicy miejscy.
Takiej eskorty i bezpiecznego dotarcia do domu mógłby mu pozazdrościć niejeden weekendowy imprezowicz. Jednak w tym przypadku eskortowany osobnik był całkowicie (choć nigdy pewności nie ma) trzeźwy, a jedynie nieco się pogubił. Mowa o danielu, który urządził sobie nocną wędrówkę ulicami Szczecinka. Najprawdopodobniej było to uciekinier na co dzień mieszkający wraz z rodziną przy MEC-u przy ul. Kołobrzeskiej. Pod czujnym okiem strażników, którzy zatroszczyli się o to, aby zwierzakowi nie stała się krzywda, zbieg pokornie wrócił do domu.
Tekst, montaż: Marzena Góra
Foto/video: Straż Miejska