Czas cmentarza nieubłaganie dobiega końca

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 01.11.2016 / Komentarze
Pochówki na nowym cmentarzu już w przyszłym roku

Cmentarz w Szczecinku położony wzdłuż ul. Słupskiej i Cieślaka powstał pod koniec XIX stulecia. Nekropolia rozciąga się na przestrzeni blisko 20 hektarów, na siedmiu wzniesieniach i należy do najładniejszych na Pomorzu.

Tak do końca nie wiadomo, ilu mieszkańców dawnego Neustettin i polskiego Szczecinka znalazło tu swój wieczny odpoczynek. Według szacunków Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej (przejęło cmentarz pod koniec lat 50.) na cmentarzu spoczywa około 40 tys. mieszkańców Szczecinka i i nie tylko okolicznych miejscowości.

Nasz cmentarz, jak wiele innych na tzw. Ziemiach Odzyskanych, ma swoją wielce wstydliwą historię. Po wojnie rozpoczęło się systematyczne niszczenie pięknej nekropolii. Wiele grobów najzacniejszych mieszkańców Neustettin zostało zlikwidowanych, a nagrobki zazwyczaj służyły do celów niemających nic wspólnego z cmentarnymi pochówkami.

Czas przemijania biegnie nieubłaganie. Coraz mniej tych, którzy zachowali w pamięci obraz szczecineckiego cmentarza w latach 40. i 50. Są jednak tacy, którzy pamiętają jeszcze, jak on wyglądał. Groby najszacowniejszych obywateli Neustettin znajdowały się przy głównej alei. Tu spoczywali, m.in. rektor gimnazjum Hans Heise i architekt miejski Robert Rietz. Przy głównej alei wzniesiono też mini mauzoleum poświęcone sześciu marynarzom, pochodzącym ze Szczecinka, wchodzącym w skład załogi statku „Pamir”. Statek zatonął w latach 20. podczas rejsu do Ameryki Południowej.

Planowa i systematyczna akcja likwidacji kolejnych "poniemieckich" kwater miała miejsce w latach 60. To jeden z bardziej wstydliwych epizodów historii Szczecinka. Całe stosy kamiennych płyt i nagrobków składowano na terenie nieistniejącej już firmy ogrodniczej koło byłego dworca PKS. Posłużyły one, jako tłuczeń do budowy wielu szczecineckich ulic. Większe i mniejsze kawałki nagrobków pisanych gotykiem znajdują się prawdopodobnie w murowany nabrzeżu jeziora Trzesiecko.

Lata mijały, a polska część cmentarza szybko się zapełniała i trzeba było znaleźć miejsce na nowe pochówki. W1993 roku teren zniwelowano, wycięto krzaki i część drzew, a niektóre nagrobki umieszczono w skromnym lapidarium.

Ten swoisty pomnik przeszłości Szczecinka możemy podziwiać na wzgórzu, na południe od cmentarnej kapliczki. Lapidarium tworzy ponad sto starych niemieckich płyt nagrobnych.

Nie jest tajemnicą, że nasz cmentarz już niebawem w całości stanie się swoistym lapidarium. Po prostu, z powodu szybkiego kurczenia się miejsc grzebalnych, nieuchronnie zbliża się kres pochówków na terenie położonym pomiędzy ulicami Słupska, Cieślaka, a torami kolejowymi na szlaku Szczecinek - Białogard.

Zarządca cmentarza - Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej stara się jak najlepiej wykorzystać pozostałe miejsca, w których mogą być dokonywane pochówki. Nowe mogiły pojawiły się już na niemal ostatnim wolnym skrawku ziemi – na skarpie od strony ul. Cieślaka.

Kilka lat temu miasto zbudowało nowy cmentarz położony przy ul. Słupskiej - za torami w kierunku Marcelina. Jego "otwarcie" zbliża się nieuchronnie, prawdopodobnie będzie miało miejsce już w przyszłym roku.

Mieszkańcy Szczecinka niezbyt przychylnym okiem spoglądają na nową nekropolię. Powód? Wielu z nich przeszkadza nie tylko większa odległość od przystanków autobusowych, ale także „surowość” tego miejsca. Swoją refleksją na ten temat podzieliła się z nami nasza Czytelniczka, która – jak napisała w liście do redakcji - miała okazję tam zajrzeć.

- Na starym cmentarzu jest jakoś bardziej dostojnie, zwłaszcza w jego starej części. To spory kawał miejskiej historii. Przechodząc przez bramę człowiek od razu mimowolnie ścisza głos i oddaje się zadumie. Są tu różne zakamarki, wzniesienia, stare drzewa, kapliczka, miejsca wspomnień, tu odbywają się rozmaite uroczystości rocznicowe. A nowy cmentarz to, cóż… pole. Ogrodzony płaski kawałek terenu. Ja rozumiem, że to od nikogo nie zależy, bo pochówki gdzieś przecież będą musiały się odbywać. My z mężem pewnie też właśnie tam zostaniemy pochowani. Nam już to nie będzie robiło różnicy, ale kiedy dzieci i wnuki przyjdą zapalić znicz, zobaczą jedynie długi rząd pomników. Widać, jak te pochówki odbywają się teraz na skarpie. Groby są niemal jeden na drugim, ciężko pomiędzy nimi przejść. Pewnie to wynika z tego, żeby jak najlepiej wykorzystać wolne miejsce. Mam tylko nadzieję, że ktoś pomyśli o tym i te odstępy między grobami na nowym cmentarzu będą większe.

Okazuje się, że do tej pory mieszkańcy nie są zainteresowani wykupem kwater na nowym cmentarzu. Wszystkie ewentualne pytania dotyczą jedynie możliwości pochówku na starej nekropolii. Jednak, jak wspomnieliśmy, niebawem zwyczajnie zabraknie miejsca. Jak szacuje zarządca cmentarza, najpewniej nastąpi to już w przyszłym roku.

- Na tę chwilę na kwaterze, w której od początku roku dokonywane są pochówki, wykorzystanych zostało około 70 miejsc – powiedział nam prezes PGK Radosław Żmuda-Trzebiatowski (rozmawialiśmy w połowie sierpnia br.)

– Zostało tu ok. 120 miejsc. W ciągu miesiąca na cmentarzu dokonywanych jest ok 40-50 pochówków, część z nich na kwaterze znajdującej się od strony ul. Cieślaka. Pozostałe pochówki odbywają się w starej części, do rodzinnych grobów lub wykorzystywane są miejsca, które nie zostały ponowione.

- Staramy się wykorzystywać pozostałe dostępne miejsce jak najrozsądniej, ale w którymś momencie to nie wystarczy i tej przestrzeni zabraknie. Zdaję sobie z tego sprawę, że ze strony mieszkańców może pojawić się jakaś niechęć do nowego cmentarza. To nieznane dotąd miejsce, do tego zlokalizowane nieco dalej. Ale wszyscy będziemy musieli przywyknąć do tej zmiany, ponieważ nie będzie już innego wyjścia.

Jak przyznał nasz rozmówca, patrząc na ilość pozostałych miejsc na starym cmentarzu, pierwsze pochówki na nowym cmentarzu powinny odbyć się najpewniej w połowie przyszłego roku.

Tekst: Marzena Góra/Sławomir Włodarczyk

Foto: Sławomir Włodarczyk