Jabłka dla… kaczek? A może i łabędź łyknie

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 04.08.2016 / Komentarze
Trzesiecko jak wysypisko śmieci

Przy wylocie Kanału Zachodniego w jeziorze pływa, co najmniej kilkanaście kilogramów… jabłek. Nie wiadomo skąd się tam wzięły owoce. Prawdopodobnie jakiś "sadownik" pozbył się w ten sposób niechcianego towaru lub jabłka spłynęły kanałem z terenu ogrodów działkowych za osiedlem Zachód.

Przykro, że niektórzy mieszkańcy Szczecinka wciąż traktują nasz akwen jak wysypisko śmieci. Najczęściej właśnie ci narzekają później, że woda kwitnie. A które "przymiejskie" jezioro, po solidnych opadach deszczu lub w upalną pogodę, nie kwitnie?

Tak czy owak na ratowanie Trzesiecka samorząd (w latach 2005-2015) wydał gigantyczną kwotę około 6,2 mln zł. Działania są mocno krytykowane przez rodzimą opozycję, ba stały się nawet elementem lokalnej walki politycznej. Przypomnijmy zatem, że decyzję o rozpoczęciu procesu rekultywacji Trzesiecka podjął poprzednik burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa a przyzwolenie na takie działanie dała Rada Miasta kadencji 2002-2006.

I słusznie, bo stan naszego miejskiego akwenu pogarszał się wówczas niemal z miesiąca na miesiąc. Toczone od wielu lat do Trzesiecka zanieczyszczenia, nie tylko komunalne, doprowadziły do tego, że 30 proc. jego dna stało się beztlenowe, a Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska sklasyfikowała wodę w III i IV klasie lub wręcz - w niektórych częściach jeziora - pozaklasowo. Trzesiecko praktycznie nie nadawało się do kąpieli. Umierało.

Niestety, mimo wielu akcji uświadamiających nasz miejski akwen wciąż jest traktowany jak wysypisko śmieci. Wystarczy przespacerować się jego brzegiem od stanicy wędkarskiej do Trzesieki. Czegóż tam w wodzie nie ma? W tych śmieciach, wiosną, ptactwo wodne wysiaduje jaja i wychowuje potomstwo.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk