Jerzy Hardie-Douglas o wyroku szczecineckiego sądu
- Tv
- Aktualności
Nieprawomocny wyrok, jaki zapadł 4 grudnia w szczecineckim sądzie rejonowym w sprawie m.in. burmistrza Daniela Raka od kilku dni jest szeroko komentowany w lokalnych i regionalnych mediach. Do decyzji sądu i całej sprawy w swoim felietonie odniósł się także Jerzy Hardie-Douglas, który wówczas (kiedy rozpatrywane przez sąd wydarzenia miały miejsce) pełnił funkcję burmistrza i zna całe zagadnienie „od środka”. Można go przeczytać TUTAJ.
Temat ten został poruszony także w Radio Koszalin. W trakcie audycji były burmistrz Szczecinka i zarazem obecny poseł Jerzy Hardie-Douglas kolejny raz odniósł się do tej kwestii, ujawniając przy okazji kolejne szczegóły całej sprawy.
- Urzędnik ratusza Tomasz P. dokonał przeróżnych nieprawidłowości, fałszował podpisy, wpisywał „martwe dusze”. Potem obrał taką linię obrony, że podobno burmistrz Rak mu to wszystko kazał robić. To jest jawna niesprawiedliwość. Daniel Rak to człowiek, który zrobił wszystko, żeby zapobiec powstaniu oszustwa. Do tego oszustwa zresztą nawet nie doszło, co jest też dość ciekawe. Jest taki artykuł w kodeksie karnym, który jasno mówi, że jeżeli szkoda finansowa zostanie naprawiona zanim rozpocznie się jakiekolwiek dochodzenie, to nie ma przestępstwa. Nie wiem dlaczego pani sędzia w ogóle nie wzięła tego pod uwagę – mówi na antenie Radia Koszalin poseł Jerzy Hardie-Douglas.
- Burmistrz Rak w czasie, kiedy to wszystko się odbywało, był na urlopie. Przyjechał z tego urlopu i zorientował się, że do Urzędu Pracy zostały przekazane sfałszowane listy. On te listy odebrał i kazał urzędnikowi to wszystko zmienić. Cały dowcip polega na tym, że w tym programie, na który dostaliśmy dofinansowanie, trzeba było zgłosić osoby, które skończyły 45 rok życia. My się bardzo szybko zorientowaliśmy, że takiej ilości ludzi w tym wieku w ratuszu nie ma. W związku z tym burmistrz Rak przyszedł do mnie i powiedział, że „Za chwilę ma się zacząć kurs, a my mamy bardzo dużo osób, które chcą pojechać, ale nie skończyły 45 roku życia. I co z tym robić?”. Powiedziałem, że niech wezmą w kursie udział ci, którzy chcą, a my po prostu zwrócimy pieniądze do Urzędu Pracy. Ja o tym mówiłem i w czasie dochodzenia, i w czasie rozprawy sądowej. Po co burmistrz Rak miałby cokolwiek fałszować, skoro miał carte blanche na to, żebyśmy my te pieniądze zwrócili. Myśmy awansem jako prefinansowanie dostali 80 tys. zł, a potem 60 tys. zł zwróciliśmy. Teraz się mówi, że te 60 tys. zł to była próba wyłudzenia pieniędzy. To jest wszystko nieprawda. W tej sprawie burmistrz Rak jest w stu procentach niewinny. Pani sędzia wydając wyrok wzięła za dobrą monetę to, co mówił urzędnik, który tych wszystkich nieprawidłowości dokonał. Gdyby sędziowie się nie mylili, to by nie było wieloinstancyjności. Jest kolejna instancja i mam nadzieję, że burmistrz Rak udowodni, że jest niewinny.
- Niektórzy twierdzą, że to nie jest sprawa polityczna – kontynuował Jerzy Hardie-Douglas. - Pan burmistrz Rak ze swoim mecenasem byli zaproszeni do koszalińskiej prokuratury, gdzie po rozmowach telefonicznych miała być im przedstawiona propozycja warunkowego umorzenia sprawy. I prokurator zupełnie w jasny sposób powiedział, że ma naciski od prokuratora okręgowego i bardzo przeprasza, ale nie jest w stanie tego umorzyć i musi sporządzić akt oskarżenia. Parę dni później ten prokurator został odesłany do Sławna, a w tej chwili już chyba w ogóle nie pracuje w prokuraturze. To tak w temacie tego, czy cała sprawa ma charakter polityczny. Sprawa o 60 tys. zł była przedmiotem zainteresowania prokuratury krajowej. Wszystkie dokumenty tam szły. W międzyczasie była w trzech innych prokuraturach. Dlatego z wnioskami proszę poczekać do apelacji. Ta sprawa ma drugie dno.
Poseł Jerzy Hardie-Douglas zwrócił się także do innego szczecineckiego posła - Radosława Lubczyka, który m.in. nawoływał burmistrza Raka do ustąpienia ze stanowiska. - Państwo się tak bardzo martwicie o to, że człowiek z tak „złym wizerunkiem” nie powinien być burmistrzem. Jestem rozczarowany wypowiedzią pana posła Lubczyka, dlatego że pan przez wiele miesięcy zabiegał o to, żeby pana małżonka została zastępcą tego „złego człowieka”. Cały Szczecinek o tym wie, że pana konflikt z Platformą w tej chwili polega na tym, że pan jest rozczarowany tym, że pana małżonka nie została wiceburmistrzem Szczecinka, przy tym „fatalnym burmistrzu” – dodał Jerzy Hardie-Douglas.
Tekst: Marzena Góra
Wideo: Polskie Radio Koszalin