Karpie czekają na Wigilię
- Aktualności
Karpie - ryby, bez której trudno sobie wyobrazić tradycyjny polski wigilijny stół, opuszczają właśnie stawy hodowlane. Teraz będą pływać w tzw. "zimochowach". Wszystko po to by pozbyć się mało przyjemnego zapachu mułu. W grudniu zabiorą je hurtownicy i sprzedawcy.
Karpia żywego w Szczecinku będziemy mogli kupić m.in. w sklepach rybnych. Z kolei w marketach - płaty, tusze czy dzwonki karpiowe. Ceny takich produktów są znacznie wyższe od żywej ryby i oscylują w granicach około 40 zł i więcej.
Hodowcy zastrzegają, że ryby w tym roku będzie mniej niż w ubiegłym. Niestety, tym samym jej cena będzie wyższa. Powód? Droższe zboże do karmienia ryb, koszty paliwa czy rosnące wynagrodzenia dla pracowników.
Producenci karpi podają już ceny na swój "pływający produkt". Otóż za żywą rybę (1,5-2,0 kg) będziemy musieli zapłacić około 30-35 zł/kg. Nie znaczy to, że bezpośrednio przed Wigilią nie będzie taniej. Wydaje się jednak, że to klient określi rzeczywistą wartość tegorocznego karpia. To od niego będzie zależało, ile złotówek będzie chciał wyjąć z portfela. I tyle.
Czy Wigilia musi być z karpiem? Niekoniecznie. Producenci ryb zachęcają do gustowania innych ryb, np. pstrąga, łososia czy suma. One również mogą "robić" za wigilijnego karpia. I to z powodzeniem.
Po czym poznać dobrego i smacznego karpia? Zdaniem hodowców, ryba powinna ważyć około 1,5 kg, ale nie więcej niż 2 kg, być żwawa i mieć zielonkawo-złoty kolor. W wigilijny wieczór i święta Polacy zjadają ok. 25 tys. ton karpia.
Ciekawostką jest fakt, że tylko w Polsce, na Ukrainie, Łotwie, Litwie, w Estonii i we wschodnich Niemczech spożywa się karpie. Np. w Australii ta ryba jest traktowana jak chwast i przeznaczana na paszę. Statystyczny Polak je około 15 kg ryb rocznie. W diecie prym wiodą dorsze, łososie, śledzie, makrele i pstrągi.
Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk