Kłótnie, pomówienia, Obywatel Włapko i zasłużeni esbecy

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 03.01.2017 / Komentarze
Kulisy obrad Rady Miasta w 2016 roku

Rok 2016 przeszedł do historii. Jaki był dla szczecineckiego parlamentu? Czy miejscy radni mogą czuć satysfakcję z dobrze - dla Szczecinka - wypełnionych obowiązków? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie.

Nie ulega wątpliwości, że dla naszych wybrańców miniony rok był czasem pracowitym. Na sesjach spotkali się aż 16 razy (dla porównania, w 2015 roku - 12 razy). Siedem z tych sesji miało charakter nadzwyczajnych (w 2015 r. - 4).

Rada Miasta miała wolny lipiec. Pracowała za to w każdym innym miesiącu w roku. Radni dwukrotnie zasiadali na sali obrad w: maju, sierpniu, wrześniu, październiku i listopadzie. Rok zakończyli sesją budżetową 19 rudnia.

Styczniowe obrady skwitowaliśmy tytułem: "Radni się kłócili, młodzież zgłębiała tajemnicę demokracji". Pierwsze w 2016 roku obrady w ratuszu obserwowali uczniowie Zespołu Szkół nr 6 im. St. Staszica na Świątkach. Czy wynieśli pozytywne wrażenia? Nam mówili, że i owszem. Jednak bardzo w to wątpimy.

Radni pokłócili się o dwa wycięte drzewa, a opozycja zapowiedziała, że na kolejnej sesji zażąda "głowy" radnego Marka Ogrodzińskiego - Dlatego, że pełni funkcję kierowniczą w spółce "Szpital w Szczecinku".

Pod koniec stycznia Rada Miasta się uzupełniła. Wolny mandat pozostawiła na sali obrad Małgorzata Golińska z ugrupowania „Razem dla Szczecinka”. Radna zdecydowała, że będzie pracowała na Wiejskiej. Taką decyzję podjęła po wyborze i uzyskaniu mandatu Posła na Sejm RP. Walkę o rajcowski vacat wygrała Renata Rak z ugrupowania "Łączy nas Miasto".

W lutym na sali obrad też było "ciepło". Napisaliśmy wówczas: "Kłótnie, podejrzenia, insynuacje, oskarżenia, ale też i consensus".  Radni dyskutowali o wykupie mieszkań, kłócili się o drzewa rosnące w zabytkowym Parku Miejskim oraz zażądali (opozycja) złożenia mandatu przez radnego Ogrodzińskiego. Ostatecznie wniosek upadł. Nie poparło go nawet dwóch radnych opozycji - radni: Andrzej Grobelny i Roman Matuszak (wstrzymali się od głosu).

Ostatni z punktów sesji (wnioski i zapytania radnych) był bardzo burzliwy. Oskarżenia ze strony opozycji sypały się jak z rogu obfitości. "Dostało" się kolegom radnym i obu burmistrzom. Przewodnicząca rady Katarzyna Dudź wielokrotnie była zmuszana do upominania radnych, przywoływania ich do porządku, a nawet odbierania głosu.

W marcu radni zasiedli w sali obrad nadzwyczajnie. Mowa była m.in. o statucie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

"Prymitywny gest opozycji" - tak zatytułowaliśmy sprawozdanie z kwietniowych obrad Rady Miasta. Radni Jacek Pawłowicz i Andrzej Grobelny usiłował wręczyć burmistrzowi plakat z wizerunkiem rzeźby "Obywatela Włapko". Jerzy Hardie-Douglas nie przyjął "prezentu" i długo szukał parlamentarnego słowa, by wyrazić postępowanie opozycji.

- Pan sugeruje, że w ratuszu bierze się w łapę? Proszę to rozwinąć - zwrócił się do inicjatora tego "pomysłu" radnego Grobelnego. - Zachowuje się w pan w sposób wysoce obrzydliwy. Naruszył pan moje dobra osobiste, wkrótce się pan o tym dowie.

Nie mogło się też obyć bez programu TVN 24 "Blisko ludzi".

- To był program, który szkalował mnie i moją rodzinę - mówił m.in. burmistrz. - Ale nie tylko. Szkodził przede wszystkim miastu. To, co wytrwale budowaliśmy przez wiele lat w jednej chwili się zawaliło. Z góry założona teza i "dobre" wykonanie. Żaden z zarzutów tam podnoszonych nie opiera się na prawdzie.

Z kolei o majowej (zwyczajnej) sesji napisaliśmy: Pięć godzin obrad w mieście. Było nadzwyczaj "barwnie". I dalej: Niestety, szczecinecką tradycją staje się to, że na sesjach zamiast coraz więcej rozmów o rzeczywistych problemach Szczecinka, więcej kłótni, insynuacji, rzucania podejrzeń i szukania tzw. "afer". Radni zawzięcie "dyskutowali" blisko pięć godzin! Trzeba uczciwie przyznać, że z tych "dyskusji" pożytku dla miasta niewiele.

Najważniejszą uchwałą było skwitowanie budżetu miasta za 2015 rok i udzielenie absolutorium burmistrzowi.

Niespełna 10 dni później radni znów się spotkali, tym razem na sesji nadzwyczajnej. Obyło się bez tzw. "rewelacji".

W pierwszy dzień wakacji doszło do rzeczy rzadko spotykanej w historii szczecineckiego parlamentaryzmu. Otóż przewodnicząca Rady przerwała obrady, bo na sali… zabrakło kworum. Radni po prostu sobie poszli. Wcześniej zażarcie dyskutowali (2 godziny!) o ruderze.

W sierpniu nasi rajcowie zasiedli w sali obrad dwa razy. Wpierw na sesji nadzwyczajnej, którą radni opozycji próbowali "obalić".   

- Sesja rozpoczęła się dość nieoczekiwanie. Otóż radny Jacek Pawłowicz zgłosił wniosek formalny, że dzisiejsza sesja… nie może się odbyć - pisaliśmy. - Powód? Poprzednia sesja w dniu 27 czerwca została przerwana na etapie pytań i wniosków radnych. Dlatego należy ją kontynuować - argumentował J. Pawłowicz.

Zapędy radnego spaliły na panewce i wszystkie punkty obrad zostały wyczerpane.

Obradowała Rada Miasta - "hucznie". Tak zatytułowaliśmy sprawozdanie z sesji 29 sierpnia. Radni rozpatrzyli wniosek Społecznego Komitetu Budowy Pomnika "Obywatela Włapko". Ten ostatecznie upadł i "szkaradztwa" zwanego "pomnikiem" w Szczecinku nie będzie. - Chyba, że sobie "to" postawicie na prywatnej posesji - doradzali radni rządzącej miastem Platformy Obywatelskiej.

Ostatecznie Włapko wylądował, wraz z radnymi Grobelnym i Pawłowiczem, w sądzie - z prywatnego oskarżenia burmistrza.

Radni dyskutowali też o odebraniu honorów "Zasłużony dla Miasta Szczecinka" dwóm byłym oficerom szczecineckiej Służby Bezpieczeństwa. Ostatecznie obyło się bez restrykcji - ze względu na duże prawdopodobieństwo złamania prawa.

Pierwszego dnia września radni spotkali się nadzwyczajnie. Było o łączniku w szpitalu i pieniądzach na jego wykup. W sprawozdaniu z sesji napisaliśmy: "Awantura na sesji Rady Miasta. Miało być merytorycznie, był "koński targ".

Obecny na sesji starosta Krzysztof Lis z dużą dozą cierpliwości wyjaśniał radnym wszelkie wątpliwości. Opozycja z łącznika zeszła na problemy służby zdrowia i radni znów się pokłócili. Było też odbieranie głosu. Nie zabrakło również, co staje się już naszą smutną tradycją, rzucania oskarżeń.

W połowie września radni obradowali w szpitalu. Po zakończeniu, a jakże burzliwych obrad, zapoznali się ze stanem technicznym remontowanych oddziałów szpitala i naocznie przekonali się jak przebiegają prace budowlane.

Na początku października w ratuszu znów było nadzwyczajnie. I znów było o szpitalu. Tym razem bez zbędnych "sensacji". 

Dwa tygodnie późnej w sali obrad Rady Miasta było zwyczajnie. Rajcowie dyskutowali o nowych szczecineckich ulicach. Ulicę 9 Maja miał zastąpić Władysław Bartoszewski, a Boh. Stalingradu - Witold Pilecki. Uchwała przeszła i powędrowała do akceptacji wojewody. Wcześniej radni pokłócili się o W. Bartoszewskiego. Opozycja wszelkimi dostępnymi środkami próbowała obalić nowego patrona ul. 9 Maja. Dowiedzieliśmy się m.in., że W. Bartoszewski źle wypowiadał się o Polakach,  

Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas się zdenerwował: Hipokryzja wychodzi z was wszystkimi otworami. Nie ma lepszego przykładu na podział Polaków, obywateli, mieszkańców, itp. (…) Dlaczego nie przywołujecie mieszkańców Szczecinka, którzy na różnych stronach internetowych wypisują o ohydnym Żydzie. (…) Władysław Bartoszewski to wybitny Polak, człowiek odznaczony Medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. List tych 14 osób jest obrzydliwy - cytuję: "pierwszą klasą wyjechał z Auschwitz, to nie Polak, to Żyd". Pan Bartoszewski to był wspaniały człowiek… Nie wiem, jakie jeszcze muszą być argumenty. Co was boli? Boli was to, że na tabliczkach będzie widniało nazwisko Żyda. (…) Owszem, zobaczymy się w sądzie, "Włapko" trafi tam w listopadzie (radny Pawłowicz groził burmistrzowi pozwaniem do sądu).

(…) Nie jesteście w stanie zdyskredytować tego człowieka, ani pan panie Pawłowicz, ani pan panie Bedka.

W listopadzie było nadzwyczajnie i zwyczajnie. Wpierw radni zdecydowali o udzieleniu szpitalowi pożyczki w kwocie 200 tys. zł, a kilkanaście dni później udzielili wsparcia Politechnice Koszalińskiej i  "pożarli" się o działki przy ul. Drahimskiej.

Kilka dni przed świętami Bożego narodzenia rada przyjęła budżet miasta na 2017 rok.

- Dyskusja nad budżetem była bardzo burzliwa, momentami, za sprawą radnych opozycji mało merytoryczna - napisaliśmy w sprawozdaniu.

- Niestety, padały też słowa, które na sali obrad Rady Miasta padać nie powinny, np. (często, w "wykonaniu" radnych Jacka Pawłowicza i Marcina Bedki) - posądzanie o kłamstwo.

Jaki będzie ten rok na sali obrad Rady Miasta? Jesteśmy przekonani, że jeszcze bardziej burzliwy. Wszak do wyborów samorządowych pozostały niespełna dwa lata i walka polityczna przybierze na sile.  

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk