Miasto prosi, PZD nie interweniuje, a Eurovia „maluje trawę”

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 12.02.2018 / Komentarze
Burmistrz: Miasto na pewno robi więcej, niż do niego należy, aczkolwiek mamy świadomość tego, że mieszkańców nie obchodzi, czyja jest to droga i obwiniają nas

Trwa budowa obwodnicy Szczecinka. To wiąże się z wieloma uciążliwościami, z którymi muszą borykać się kierowcy. Zwłaszcza ci poruszający się na trasie Szczecinek - Bugno. Mieszkańcy niejednokrotnie zwracali się z licznymi uwagami do firmy „Eurovia”, będącej wykonawcą tej inwestycji, artykułując swoje zastrzeżenia i zwracając uwagę na najistotniejsze problemy. Podobne pisma trafiały również do ratusza. Następstwem licznych skarg były spotkania, w których udział brali przedstawiciele miasta, przedstawiciele firmy „Eurovia” oraz Powiatowego Zarządu Dróg. Warto jednak zaznaczyć, że miasto nie ma nic wspólnego ze wspomnianymi pracami, bowiem to Powiatowy Zarząd Dróg jest zarządcą drogi, a problemy kierowców wynikają z prowadzonych prac przez firmę „Eurovia”. Mimo to przedstawiciele ratusza , reprezentując mieszkańców, starają się zwrócić uwagę zarządcy oraz wykonawcy na ten stale narastający problem.

- Z „Eurovią” spotkaliśmy się trzykrotnie, jeśli chodzi o wyartykułowanie pretensji mieszkańców co do jakości objazdu, czyli tej drogi zastępczej, która musiała zostać uruchomiona po rozebraniu wiaduktu. I za każdym razem takie spotkanie odbywało się właściwie z naszej inicjatywy, mimo że my nie powinniśmy być tu żadną stroną. My reprezentujemy mieszkańców, ale to na tej samej zasadzie mógłby się z nimi spotykać dziennikarz albo ktokolwiek inny – zauważył burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. – Pretensje dotyczą tego, że ta droga w sposób niezadowalający funkcjonuje. To nie jest właściwie tymczasowy przejazd, tylko to jest przejazd przez plac budowy, co nie powinno mieć miejsca. Taka droga zastępcza nie powinna być połączona z placem budowy. A tam tak było, co zaburzało normalny ruch po bardzo niedoskonałej drodze samochodów osobowych, a bardzo wielu mieszkańców musi przejechać na tamtą stronę, ponieważ znajdują się tam duże zakłady pracy.

Jak zaznacza nasz rozmówca, w momencie, kiedy „Eurovia” przystępowała do budowy obwodnicy, musiała uzgodnić tymczasową organizację ruchu w miejscach, gdzie wiadomym było, że będą musieli zamykać drogi publiczne. - I oni uzgodnili taką organizację ruchu z Powiatowym Zarządem Dróg, czyli z właścicielem tej drogi, która właśnie za istniejącym wiaduktem na Koszalin skręca w prawo i umożliwia dojechanie do Bugna inną drogą, niż przez rozebrany wiadukt na ul. Koszalińskiej – mówi burmistrz.

- Naszym zdaniem to już był pierwszy błąd PZD, że zgodzili się na uzgodnienie objazdu przez tę drogę. Powinni sobie zdawać sprawę z tego, że część tej drogi jest drogą gruntową i że w momencie, kiedy spadną deszcze, to tam będzie kłopot. Ale przede wszystkim powinni dążyć do tego, żeby rozdzielić plac budowy od tej drogi, a oni tego nie zrobili.

- Mamy pretensję do Powiatowego Zarządu Dróg o to, że to nie on na co dzień monitoruje sytuację i wierci dziurę w brzuchu „Eurovi”. I to nie jest jedyne miejsce w Szczecinku, gdzie my mamy pretensje o organizację przejazdów tymczasowych, bo taka sama sytuacja jest na ul. Leśnej, jest fatalnie zrobione przejście dla pieszych koło tego wiaduktu, który został rozebrany, i na ul. Wodociągowej. Są takie trzy miejsca. Każdy się spodziewa, że budowa przez jakiś czas spowoduje utrudnienia, ale czym innym są utrudnienia, a czym innym jest uniemożliwienie jakiejś części mieszkańców Szczecinka normalnego funkcjonowania. I nie wiadomo do kogo się zgłosić. Ludzie mają pretensje, samochody mają porozbijane zawieszenia, Komunikacja Miejska zgłasza, że wydaje co miesiąc też nienormalne kwoty ewidentnie związane z tym, że autobusy, a to jest bardzo uczęszczana przez nie droga, muszą przejeżdżać przez ten objazd.

- W akcie rozpaczy myślimy o tym, czy by nie spróbować uruchomić drogi, która łączy Specjalną Strefę Ekonomiczna z Bugnem. W momencie, kiedy była robiona i uzbrajana Strefa, odstąpiliśmy od wykonania 800 metrów tej drogi w standardzie drogi utwardzonej. Zrobiono tam tylko deszczówkę, kanalizację sanitarną, wytyczoną tę drogę, natomiast nie ma ani podbudowy, ani warstwy ścieralnej – wylicza nasz rozmówca. - Pozwolenie na budowę mamy cały czas aktualne i teoretycznie przy bardzo dobrej woli „Eurovi” można byłoby w ciągu 2-3 miesięcy tę drogę zrobić. Gdyby dołożyli się do tej budowy, której my nie mamy w budżecie, to można by było jeszcze w ciągu paru miesięcy ten problem rozwiązać. Ale osobiście jestem sceptykiem i wydaje mi się, że to się nie uda, ponieważ my na zapłacenie za całą drogę nie mamy pieniędzy, a oni nie są za bardzo skłonni ani w partycypacji, ani chyba w budowaniu tej drogi, ale będziemy rozmawiać dalej.

- Miasto na pewno robi więcej, niż do niego należy, aczkolwiek mamy świadomość tego, że mieszkańca nie obchodzi, czyja jest to droga i obwiniają nas. Dla wielu mieszkańców to Urząd Miasta jest właścicielem wszystkich dróg. A drogi w mieście to są drogi prywatne, kolejowe, powiatowe, gminne, miejskie, wojewódzkie i krajowe. Jedynie połowa dróg należy do miasta.

Jak się dowiedzieliśmy, na ostatnim spotkaniu przedstawicieli miasta z „Eurovią” i Powiatowym Zarządem Dróg uzgodniony został zakres prac naprawczych, które miały spowodować, że przynajmniej przez jakiś czas przejazd wspomnianą drogą będzie w miarę bezpieczny. – „Eurovia” miała na to dwa tygodnie i przez ten czas nie zrobiła nic. I Powiatowy Zarząd Dróg jest właśnie tą instytucją, która powinna przez te dwa tygodnie monitorować czy oni coś robią, czy nie. Oni się tym w ogóle nie interesowali. I te niby naprawienia nastąpiły w nocy przed spotkaniem. To miało nam pokazać, że wszystko jest zrobione. Ale widać było, że to jest zrobione „na odczepnego”. Po prostu dziury zostały zasypane piaskiem. To za parę godzin, jak deszcz popada, będzie dokładnie tak samo wyglądało. To trochę jak takie „malowanie trawy”. I taki jest tu dokładnie mechanizm naprawiania drogi przez „Eurovię” – dodaje burmistrz.

Tekst: Marzena Góra
Foto: Sławomir Włodarczyk