Miasto sądzi się ze Skarbem Państwa

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 21.03.2018 / Komentarze
Burmistrz: Chcemy odzyskać należne nam pieniądze. Walczymy o 4 miliony złotych

Zdecydowałem się na takie działanie, czyli by miasto pozwało Skarb Państwa. Powód? Za to, że od wielu lat państwo nie dofinansowuje nam tzw. zadań zleconych - ujawnia w rozmowie z "Miastem z Wizją" burmistrz Jerzy Hardie-Douglas.

- Samorządy nie tylko realizują zadania własne, ich jest mnóstwo i przybywa z roku na rok, ale również musi wykonywać wspomniane zadania zlecone. Są one arbitralnie narzucone przez stronę rządową, czyli przez państwo. Np. działalność Urzędu Stanu Cywilnego. To zadanie realizuje miasto a w żadem sposób działanie nie wynika z ustawy samorządowej. To nie są nasze zadanie własne, to powinna robić jakaś instytucja rządowa. Reasumując. Tą działalność prowadzi miasto na zlecenie od Skarbu Państwa.

Jak zastrzegł burmistrz, miasto nie może odrzucić tego zlecenia, musi je w pełni realizować.

- Jednocześnie państwo przydziela nam pieniądze, twierdząc "macie to zrobić za tyle i tyle" - mówi Jerzy Hardie-Douglas. - Jednak tych pieniędzy daje nam od wielu, wielu lat stanowczo za mało. To są wydatki nieprzekraczające kwoty jednego miliona złotych rocznie, ale my od wielu lat połowę tej kwoty musimy wykładać z własnej kasy.

Burmistrz powiedział nam też, że początek finansowego sporu na linii Miasto Szczecinek - Skarb Państwa rozpoczął się jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej.

- Wówczas też lojalnie uprzedziłem wojewodę, że jeżeli sytuacja się nie zmieni to my wejdziemy na drogę prawną - mówi burmistrz.

- W 2012 roku postanowiliśmy rozbudować ratusz. W starej siedzibie "gnieździł" się m.in. Urząd Stanu Cywilnego. Miejsca było bardzo mało. Dlatego też w adoptowanych kamieniczkach USC otrzymało porządne pomieszczenia przystosowane także do obsługi osób niepełnosprawnych. To wszystko kosztowało, a koszty remontu i wyposażenia USC ponieśliśmy z miejskiej kasy. Obecnie w bardzo godziwych warunkach odbywają się ceremonie ślubne i można wszystko bez problemu załatwić. Jeszcze, gdy inwestycja była realizowana, po dokładnych wyliczeniach, poprosiliśmy Skarb Państwa o zwrot poniesionych nakładów finansowych. Chodziło o 700 tysięcy złotych.

- Wówczas dowiedzieliśmy się, że ponoć za późno wystąpiliśmy z wnioskiem, gdyż budżet jest już zamknięty. No, ale w następnym budżecie mogli nam to refinansować. Niestety, do tego nie doszło. Otrzymaliśmy za to "w darze" kontrolę, a w kolejnym budżecie zabezpieczono nam na ten cel jeszcze niższą kwotę, niż rok wcześniej. Wówczas zdecydowałem o wystąpieniu na drogę sądową.

Jak powiedział nam burmistrz, proces przed Sądem Okręgowym w Szczecinie dobiega już końca.

- Jeszcze będą przesłuchiwać biegłego. Z kolei ja byłem ostatnim świadkiem. Zobaczymy jak wszystko to się skończy. Jestem dobrej myśli, bo to jest sprawa zupełnie oczywista.

- Ta sytuacja jest dla mnie chora. Jeżeli komuś się coś zleca i nie można odmówić realizacji tego zlecenia, to musimy negocjować kwotę, za którą mamy to zrobić. Póki, co nikt z nami nie rozmawia, narzuca się to arbitralnie, pieniądze są za małe, dlatego domagamy się ich zwrotu. Generalnie walczymy o zwrot 4 milionów złotych - kończy burmistrz.

Więcej na ten temat w czwartkowym (22.03) Programie Samorządowym "Miasta z Wizją".

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk