Minął tydzień

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 07.11.2022 / Komentarze
Przedstawiamy najciekawsze materiały opublikowane na naszym portalu w mijającym tygodniu. Przegapiłeś jeden z nich? Nic straconego. Zapraszamy do lektury

Ominiemy Szczecinek od południa

Po pięciu miesiącach od złożenia wniosku, Wojewoda Zachodniopomorski wydał decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID) dla obwodnicy Szczecinka w ciągu DK20. W ciągu tygodnia GDDKiA ma przekazać plac budowy Budimeksowi.

Jak dodaje inwestor, równocześnie będą prowadzone procedury związane z wypłatą odszkodowań za nieruchomości przejmowane pod budowę drogi. Obwodnica Szczecinka realizowana jest w ramach rządowego Programu budowy 100 obwodnic.

Umowę na zaprojektowanie i budowę obwodnicy Szczecinka w ciągu DK20 GDDKiA podpisała w lipcu 2021 r. Wykonawcą inwestycji jest firma Budimex, a wartość umowy to 106,6 mln zł. Wykonawca miał 10 miesięcy na opracowanie projektu budowlanego i w maju tego roku zgodnie z terminami kontraktowymi złożył wniosek o wydanie decyzji ZRID. Od jej uzyskania zaczyna się realizacja robót budowlanych, na co wykonawca ma 19 miesięcy z wyłączeniem okresów zimowych. Zakończenie realizacji inwestycji planowane jest w II kwartale 2025 r.
Pierwsze prace będą obejmowały sprawdzenie saperskie terenu, wycinki drzew i usuwanie kolizji z sieciami wodociągowymi, kanalizacyjnymi, telekomunikacyjnymi i elektroenergetycznymi. Jeszcze w tym roku powinny też ruszyć pierwsze roboty ziemne i prace przygotowawcze do budowy obiektów mostowych - czytamy w komunikacie. 
Od jesieni 2019 r. funkcjonuje obwodnica Szczecinka w ciągu drogi ekspresowej S11, jednak DK20 nadal prowadzi przez centrum miasta. Dlatego konieczna jest budowa obwodnicy również w ciągu tej drogi - tłumaczy GDDKiA. Nowa obwodnica od południa ominie Szczecinek i połączy się z trasą S11 w rejonie miejscowości Miękowo, gdzie powstanie nowy węzeł drogowy. Będzie to jednojezdniowa droga klasy GP (główna ruchu przyspieszonego). W ramach inwestycji powstaną też dwa ronda, wiadukt nad linią kolejową oraz górne przejście dla zwierząt. Obwodnica będzie miała długość 4,3 km.  

Pamięci ofiarom Sowietów

Ścieżka edukacyjna na Cmentarzu Komunalnym

Na cmentarzu w Szczecinku powstała ścieżka edukacyjna poświęcona ofiarom Sowietów. 15 tabliczek, na nich QR-kody, za którymi kryją się historie zastrzelonych czy rozjechanych Polaków. Także kilkuletnich dzieci.

Niebawem na cmentarzu w Szczecinku pojawi się także mapa wskazująca miejsca pochówku ofiar zbrodni sowieckich. Trwają także prace nad upamiętnieniem tych osób specjalną tablicą, o co zadbać ma szczeciński oddział IPN-u oraz Urząd Miasta w Szczecinku.

Edukacyjna ścieżka na cmentarzu w Szczecinku to jedno z pierwszych takich rozwiązań w Polsce.

Tekst i foto: Mateusz Sienkiewicz - Polskie Radio Koszalin

Monitoring miejski zwiększy się o 3 kamery

Szczecinek jest obecnie "podglądany" przez 66 kamer podłączonych do stanowiska obserwacyjnego w komendzie Straży Miejskiej. Dodatkowo pracuje też tzw. fotopułapka. Jak ujawnił nam komendant Straży Miejskiej Grzegorz Grondys, w pierwszej połowie br. operatorzy kamer monitoringu miejskiego ujawnili 533 zdarzenia.

Okazuje się, że ilość kamer jest niewystarczająca. Tak przynajmniej twierdzą mieszkańcy Szczecinka, którzy postulują za zwiększeniem ich lokalizacji. Dlatego miasto wystosowało zapytanie ofertowe mające na celu wyłonienie firmy, która jeszcze w tum roku (w grudniu) zainstaluje kolejne 3 kamery.

Gdzie staną nowe urządzenia rejestrujące? Otóż przy ul. Bolesława Prusa, Trzesieckiej i Kopernika. Termin zakończenia inwestycji to 20 grudnia br.

Jak wspomnieliśmy, w pierwszym półroczu br. operatorzy monitoringu ujawnili na terenie miasta 533 zdarzenia. Najwięcej ujawnionych zdarzeń, bo aż 214 dotyczyła wykroczeń związanych z nieprawidłowo zaparkowanymi pojazdami. Na drugim miejscu znalazły się wykroczenia związane ze spożywaniem alkoholu w miejscu publicznym, tych zdarzeń było 173. Operatorzy ujawnili 38 przypadków zakłócania ładu i porządku publicznego. Dzięki kamerom monitoringu miejskiego ujawniono 30 zdarzeń dotyczących osób upojonych alkoholem, leżących w miejscach publicznych. W niektórych z tych przypadków niezbędna była pomoc lekarska.

- Również dzięki kamerom monitoringu strażnicy zapobiegali eskalacji przemocy fizycznej oraz aktom wandalizmów do jakich dochodziło w godzinach wieczorowo nocnych. Sprawcy tych zdarzeń byli przekazywani policji - dodaje G. Grondys.

- Operatorzy ujawnili także osoby narkotyzujące się. Informacja została przekazana policji, co skutkowało błyskawicznym zatrzymaniem amatorów środków odurzających. Jak się później okazało mężczyźni "smakowali" amfetaminę. Dzięki czujności operatora monitoringu miejskiego zatrzymano sprawcę, który umieścił wulgarne napisy na pumptracku będącym elementem skateplazy. Operator ujawnił też bójkę dwóch mężczyzn, skutkiem której była złamana noga u jednego z nich. Sprawę przekazano policji. Czujność operatora udaremniła kradzież smartfona z kieszeni śpiącego mężczyzny. Zdarzenie miało miejsce na przystanku komunikacji miejskiej.

Jak podkreślił nasz rozmówca, nagrania z kamer monitoringu przyczyniały się do ustalenia sprawców szkód parkingowych czy też innych zdarzeń losowych, na skutek których ucierpiało zdrowie ludzkie lub mienie.

- Nieocenioną pomocą służyliśmy Policji, która bardzo często zwracała się do nas o materiał zarejestrowany przez kamery - kończy G. Grondys.

Coroczna kwesta na rzecz hospicjum

Od 2010 roku odwiedzając w dniu Wszystkich Świętych szczecinecki cmentarz, aby zapalić znicze na grobach naszych bliskich, mamy także okazję wesprzeć tych, którzy wciąż walczą o swoje zdrowie i życie. Każdego roku 1 listopada przy głównych wejściach na miejską nekropolię oraz na jej terenie możemy spotkać wolontariuszy, którzy za każdy wrzucony do puszki datek dziękują nam ciepłym słowem oraz symboliczną naklejką, która w subtelny sposób pokazuje, że los innych ludzi nie jest nam obojętny. Nie inaczej jest i w tym roku. Tego dnia od godz. 9 rozpoczęła się coroczna kwesta na rzecz szczecineckiego Hospicjum im. Św. Franciszka z Asyżu.

To właśnie m.in. dzięki kweście i wsparciu mieszkańców udało się nie tylko rozpocząć, ale także doprowadzić do końca całą inwestycję. Jednak pomimo ogromnej sumy pieniędzy, jaką udało się zgromadzić przez ostatnie lata na ten cel, potrzeby wciąż są duże, a fundusze – niewystarczające. Zebrane podczas dzisiejszej kwesty środki umożliwią sprawniejsze funkcjonowanie hospicjum, a co za tym idzie – jeszcze lepszą opiekę pacjentów.

We wtorek (1.11) kwestujących mogliśmy spotkać zarówno na terenie samego cmentarza, jak i przy wejściach wiodących na nekropolię – m.in. przy bramie głównej od strony ul. Cieślaka, przy bramie zlokalizowanej w sąsiedztwie siedziby PKS czy w pobliżu wejścia na cmentarz wojenny. Podobne zbiórki przeprowadzane były także na mniejszych cmentarzach znajdujących się na terenie naszego powiatu.

Podobnie, jak to miało miejsce w poprzednich latach, tak i tym razem w rolę kwestujących wolontariuszy wcieliły się osoby, które na co dzień pełnią funkcje publiczne lub aktywnie uczestniczą w życiu Szczecinka, m.in. burmistrz Daniel Rak i jego zastępca Maciej Makselon. Także przewodnicząca Rady Miasta Katarzyna Dudź, radny Sejmiku Zachodniopomorskiego Jakub Hardie-Douglas, radni Rady Miasta, szefowie oraz pracownicy spółek miejskich, powiatowi samorządowcy, funkcjonariusze Straży Miejskiej, a także harcerze oraz wolontariusze.

Na cmentarzu kwestowali też poseł na Sejm RP Jerzy Hardie-Douglas i wiceminister Małgorzata Golińska.

Środki pochodzące z puszek każdorazowo w znacznym stopniu zasilały konto szczecineckiego hospicjum. Podczas minionych odsłon tej inicjatywy mieszkańcy każdego roku przekazywali podczas kwest ok. 40-60 tys. zł na ten cel. W minionym roku na rzecz hospicjum przekazaliśmy rekordową sumę ponad 80 tys. zł. Biorąc pod uwagę zainteresowanie osób odwiedzających dziś nekropolię, które chętnie wrzucały choć symboliczną złotówkę do puszek, być może i tym razem uda się pobić rekord. Wyniki tegorocznej kwesty poznamy za kilka dni, po dokładnym przeliczeniu wszystkich datków. Dodajmy, że osoby, które dziś odwiedzają groby najbliższych w innych częściach kraju, a chciałyby dołożyć swoją „cegiełkę” do funkcjonowania hospicjum, mogą to zrobić wpłacając datek na konto 48 8935 0009 1300 3704 2000 0010.

Foto: Mateusz Sienkiewicz - PRK

Konflikt na linii Wody Polskie - PZW, czy tylko o dobro wędkarzy chodzi?

Felieton Mariusza Getki, prezesa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej

Nie pamiętam roku, a trochę ich już za sobą mam, aby tak wrzało w środowisku wędkarskim. Skrajne opinie, które od miesięcy słyszę z różnych środowisk, konfrontuję ze swoimi poglądami, którymi chciałbym się w tym felietonie podzielić.

Wędkarstwo to biznes i co do tego nikt nie ma wątpliwości. Turystyka wędkarska w wielu zakątkach naszego globu, to bardzo dochodowa gałąź gospodarki i tego nie da się kwestionować. W Polsce również mamy wiele łowisk z olbrzymim potencjałem. Ja oprę się na jednym regionie, gdyż mieszkam tu od urodzenia. Dwa powiaty, szczecinecki i drawski, to prawie 300 jezior, bardzo urozmaiconych. Mamy duże zbiorniki, takie jak jeziora: Drawsko, Wielimie, Wierzchowo, Pile, Siecino czy też Lubie, ale też jest wiele mniejszych, bardziej kameralnych. Na naszym ternie są akweny bardzo głębokie, ale są też takie, gdzie odległość lustra wody od dna nie przekracza kilku metrów. Są rzeki, z Drawą, Piławą i Gwdą na czele. Wydawać się może, że właściwie spełniamy wszystkie wymogi, aby być wędkarskim Eldorado, a jednak nie do końca tak jest.

Mnogość użytkowników rybackich, archaiczne i często fikcyjne operaty,  na których opiera się tzw. racjonalna gospodarka rybacka, odłowy przemysłowe, brak należytych kontroli i odpowiednich zarybień, zaniedbania infrastrukturalne, to tylko kilka powodów takiego stanu rzeczy. Od wielu lat mówi się o reformach, ale z nimi jest tak jak z Yeti, wszyscy o nich słyszeli, nikt ich nie widział.  Kolejne zarządy w centrali PZW (największy użytkownik wód w Polsce) przychodziły, a stan rzeczy się nie zmieniał, pomimo zapewnień o pracach nad zreformowaniem tego największego w naszym kraju stowarzyszenia.

Przełomowy wydaje się być rok bieżący, a to za sprawą Wód Polskich. To przedsiębiorstwo, w imieniu Skarbu Państwa, zarządza wszystkimi obwodami rybackimi w Polsce. Nadzoruje ono także użytkowników tych obwodów. Na początku roku, ku radości jednych i rozpaczy drugich, szumnie ogłoszono, że Wody Polskie przejmują łowiska i wprowadzają jedną opłatę krajową. Postulat ten od lat kołatał w głowach wielu wędkarzy, więc taka informacja trafiła na podatny grunt. Co prawda, WP zbyt wielu obwodów rybackich nie posiadały, ale użytkownikom kończą się umowy, więc można ich nie przedłużać. Inną metodą, którą Wody Polskie oficjalnie ogłosiły, to „zmuszenie” użytkownika rybackiego do tego, aby do programu „Nasze Łowiska” przystąpił. Poza tym, można także zacząć przeprowadzać kontrole, a jak chce się uderzyć psa, to zawsze znajdzie się kij – pretekst, który skutkować będzie rozwiązaniem umowy. Taką przepychankę obserwujemy od wielu miesięcy i nic nie zapowiada tego, że wkrótce się to skończy.

Niby wszyscy powinniśmy się cieszyć z powodu tego, że ktoś dostrzegł problem, ale wiele elementów w tej układance nie pasuje, a właściwie zdrowy rozsądek podpowiada, aby patrzeć na to wszystko z należytą ostrożnością.

O co właściwie chodzi? To, że w PZW nie dzieje się najlepiej, nie jest tajemnicą. Największe stowarzyszenie w Polsce, zrzeszające około 600 000 osób, reformy omijają od lat. Co z tego, że wielu wędkarzy ma pomysły jak zmienić ten stan rzeczy, jeśli centrala jest głucha na ich postulaty. Działacze przyspawani do stołków, działalność oparta na społecznikach, archaiczny system ewidencji członków i sprzedaży licencji na wędkowanie, brak jednej opłaty krajowej i porozumień pomiędzy okręgami, odłowy sieciowe – to wszystko nie przystaje do dzisiejszych czasów. Niestety, Zarząd Główny niewiele w tej materii przez lata zmienił. Zastanawia też fakt, dlaczego żaden z Prezesów ZG nie zlecił wykonania obiektywnego audytu i nie przeprosił za zaniedbania i działania niewiele mające z dobrem członków stowarzyszenia, które reprezentuje?   

Sytuacja nabrzmiała do tego stopnia, że wędkarze zaczęli głośno mówić DOŚĆ!

Ciąg niekorzystnych dla PZW zdarzeń wykorzystały Wody Polskie i raczej trudno mówić tutaj o przypadku. Wielkimi krokami zbliża się maraton wyborczy, który rozpocznie się jesienią przyszłego roku. Trzeba zawalczyć o elektorat, a liczyć się może każdy głos. Wiem, zaraz odezwą się głosy krytyki, że najważniejsze jest dobro wędkarstwa, a mieszanie polityki do tego co się dzieje obecnie jest nie na miejscu. No cóż, każdy może mieć swoje zdanie, no i proszę wziąć pod uwagę kilka faktów. Osoby, które obecnie odpowiadają za program „Nasze Łowiska” w Wodach Polskich, od wielu lat miały realny wpływ na to co się w wędkarstwie dzieje, a zbyt wiele nie zrobiły. Powiem więcej. Osoby te dobrze znały problematykę, gdyż zajmowały eksponowane stanowiska zarówno w Krajowym Zarządzie Gospodarki Wodnej jak i w PZW, no ale wtedy, głosy płynące od wędkarzy o patologiach w gospodarce rybackiej prowadzonej przez użytkowników wód zupełnie do niech nie docierały. Trudno zatem jest racjonalnie wytłumaczyć ich nagłą metamorfozę.

Sprawa przejmowania wód generuje kolejne pytania, nad którymi wielu z nas się obecnie nie zastanawia, bo zostały one przykryte hasłami „jedna opłata krajowa” i „likwidacja PZW”.  Co będzie z zarybieniem rzek i jezior, kiedy zostaną one ostatecznie przejęte przez Wody Polskie? Na ten rok, instytucja ta przeznaczyła na to 5 mln złotych. Może komuś się to wydawać kwotą dużą, ale prawda jest taka, że jest to kropla w morzu potrzeb. Sam okręg katowicki PZW, na zakup narybku w roku bieżącym przeznaczył ponad 4 mln złotych. W całym kraju na rok 2022, PZW przeznaczyło  na ten cel około 30 mln złotych, a przecież są jeszcze inni użytkownicy rybaccy. Poza tym, kto się będzie tym zajmował w poszczególnych regionach? Zbyt wiele znawców tematu WP nie zatrudniają.

Ochrona wód oparta na społecznikach, funkcjonująca w Polsce o dawien dawna, to bezdyskusyjnie archaizm. SSR składa się z ludzi, którzy poświęcają swój własny czas i chwała im za to, bo inaczej  nie mielibyśmy już ryb. Chronią majątek Skarbu Państwa nie otrzymując za to praktycznie niczego. Nie potrafię zrozumieć dlaczego do dnia dzisiejszego nie mamy służby, która skutecznie walczyłaby z procederem kłusownictwa? Jest PSR, ale przepisy na jakich straż ta opiera swoje funkcjonowanie oraz liczebność osób zatrudnionych w tej formacji w poszczególnych regionach z góry określa ich efektywność. Tutaj rodzi się zatem kolejna wątpliwość. Wiem, że społecznicy podlegają pod starostów, no ale za paliwo do ich aut najczęściej płaci PZW. Nie sądzę aby było wielu chętnych do kontynuowania swej misji, jeśli nie dostaną nawet zwrotu kosztów poniesionych za to. Sprzęt używany przez SSR, w zdecydowanej większości, także jest własnością PZW, więc rezygnacja z niego automatycznie wyklucza chronienie wód. Oczywiście, mówi się o tym, że powołana zostanie nowa służba, ale nie bardzo wiadomo kiedy i na jakich zasadach.

Obecnie wędkarze narzekają na lokalnych działaczy, władze okręgów czy też Zarząd Główny PZW i mają do tego święte prawo! Co więcej, powinniśmy z tego korzystać, jak najczęściej obnażając wszystkie nieprawidłowości w działalności stowarzyszenia, którego jesteśmy członkami.  Odwróćmy jednak sytuację. Do kogo będziemy mieć pretensje jeśli gospodarka na poszczególnych obwodach rybackich będzie scentralizowana? Wyobrażacie sobie sytuację, że skargi związane z funkcjonowaniem Wód Polskich będziemy wysyłać do Wód Polskich? Już widzę, jak urzędnicy tego przedsiębiorstwa zatrudnieni w Warszawie przejmować się będą tym, że ktoś z Pojezierza Drawskiego napisał zażalenie na ich pracę.

Na chwilę obecną zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Walka Dawida z Goliatem, która się toczy nie jest niczym dobrym. Potrzeba ochrony naszych ekosystemów wodnych to sprawa oczywista, ale reforma polskiego wędkarstwa i tym samym rozwój turystyki wędkarskiej, powinien być wypracowywany poprzez dialog, a nie rozlew krwi. Oczywiście, tam gdzie dochodziło do złamania prawa i niewywiązywania się z umów, potrzeba drastycznych decyzji. No, ale zmuszanie użytkowników rybackich do wchodzenia w program „Nasze Łowiska” to zagranie poniżej pasa. Wyobraźmy sobie coś takiego. Mamy w mieście 10 sklepów. Ich właściciele ponoszą wszelkie koszty związane z utrzymaniem, pracownikami, ochroną i zaopatrzeniem.   Jednak przychody jakie generują nie trafiają do nich, tylko do jakiegoś podmiotu zewnętrznego, który sam będzie decydował ile i komu zwróci, a jaką część zostawi sobie.  Sytuacja może się wydawać absurdalna, ale właśnie tak na chwilę obecną ten program wygląda. 

Od wielu lat powtarzam, że najlepszym gospodarzem wód byłby lokalne samorządy, a to co się teraz dzieje utwierdza mnie w tym przekonaniu. Kilka przykładów takich działań w Polsce już mamy, między innymi: Miasto i Gmina Szczecinek, Orzysz, Lubniewice czy Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty. Od samorządowców na naszym terenie możemy wymagać, mamy szansę ich rozliczać. Co więcej, obserwując na co dzień wodę, mamy szansę natychmiast reagować na zmiany w niej zachodzące. Niestety, rządzący zamiast przekazać kompetencje regionom, starają się scentralizować zarządzanie wodami.

Wiele mówi się o opłacie krajowej. W roku bieżącym, najczęściej powtarzaną przez wędkarzy kwotą było 250 zł. Tyle wynosi koszt licencji za wędkowanie na wodach, na których gospodarkę rybacką prowadzą WP w roku 2022. No, ale na rok 2023, kwota ta wynosić ma 350 zł, a z łodzi 400 zł. Wiem, że i PZW opłaty podniosło, więc chcę tylko przestrzec przed tym, abyśmy nie nabierali się na chwytne hasła, bo często są one tylko elementem wojny pomiędzy niezbyt kochającymi siebie podmiotami.

Szanowni wędkarze, nie dajmy się ogłupiać. Ważmy słowa, nie popadajmy w hurra optymizm i bądźmy czujni. Każdy z nas ma świadomość tego, jak wiele trzeba zmienić aby nasze wody przyciągały nie tylko wędkarzy z kraju, ale również z zagranicy.  Mnie działania Wód Polskich nie przekonują, choć wiem, że w wielu tematach ich przedstawiciele mają rację. PZW to organizacja, która musi przejść proces głębokich reform, jeśli chce dalej istnieć. Jeśli tego nie zrobi, wielu wędkarzy lać po niej łez nie będzie. Po Wodach Polskich nie wiadomo, czego można się spodziewać. Jeśli faktycznie ludzie zarządzający tą instytucję chcą uzdrawiać polskie wędkarstwo, to należy im bić brawo.  Jednak należy też myśleć o tym, w jakiej rzeczywistości się obudzimy jeśli ich działania są koniunkturalne, a celem nadrzędnym jest pozyskanie dodatkowego elektoratu lub też jest to zemsta jednego z dyrektorów tam zatrudnionych za wyrzucenie go ze stołka w PZW?

Po każdej burzy wstaje słońce. Liczę na to, że na pojedynku PZW z Wodami Polskimi, zyskają przede wszystkim polskie ekosystemy wodne i wędkarze. Co prawda, w chwili obecnej sytuacja zbyt dobrze nie wygląda, ja jednak pozostaję umiarkowanym optymistą.

Szczecinek rozpoczyna dystrybucję węgla

Wypełnij wniosek, zgłoś zapotrzebowanie

Urząd Miasta w Szczecinku zwraca się z prośbą o zgłaszanie zapotrzebowania na węgiel kamienny w celu wstępnego ustalenia liczby gospodarstw domowych zainteresowanych jego zakupem.

Mieszkańcy Szczecinka mogą zgłaszać zapotrzebowanie na konkretną ilość oraz rodzaj węgla (ekogroszek, groszek, orzech, kostka, miał), którą planują zakupić do końca sezonu grzewczego, tj. do 30 kwietnia 2023 roku.

Zgromadzone dane szacunkowe pozwolą na określenie rzeczywistych potrzeb mieszkańców Szczecinka w zakresie planowanych zakupów węgla oraz umożliwią podjęcie decyzji, co do sposobu dystrybucji węgla na terenie naszego miasta.

Zgodnie z projektem ustawy  do dokonania zakupu węgla uprawniona będzie osoba fizyczna w gospodarstwie domowym, która spełnia warunki uprawniające do dodatku węglowego.

Zapotrzebowanie na węgiel należy składać na formularzu umieszczonym w załączniku, który należy złożyć osobiście w Urzędzie Miasta lub też przesłać skanem na adres d.woch@um.szczecinek.pl.

W razie pytań lub wątpliwości prosimy o kontakt z Dariuszem Wochem, inspektorem Wydziału Organizacyjnego UM (tel.: 94 37 141 57).

Załącznik: 

https://www.szczecinek.pl/modules/file/icons/x-office-document.pngformularz_zapotrzebowania_na_wegiel_zsz.docx27.36KB

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk