Minął tydzień

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 07.02.2023 / Komentarze
Przedstawiamy najciekawsze materiały opublikowane na naszym portalu w mijającym tygodniu. Przegapiłeś jeden z nich? Nic straconego. Zapraszamy do lektury

Szczecinek z rekordem - w puszkach wolontariuszy ponad 108 tys. zł!

Finałowa niedziela dobiegła końca a my wciąż pełni emocji. Padł absolutny rekord! Do puszek naszych wolontariuszy trafiło łącznie 108 445, 47 zł

Jesteśmy pod absolutnym wrażeniem Waszego zaangażowania i ogromnych serc. Szczecinku - po raz kolejny pokazaliśmy moc!

Droga S11 połączy Szczecinek z Bobolicami

Jest przetarg na unijną inwestycję

Drogowcy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad skierowali do publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej skierowali ogłoszenie o przetargu na realizację ponad 24-km odcinka drogi ekspresowej S11 Bobolice - Szczecinek. Połączy on budowane obecnie odcinki pomiędzy Koszalinem a Bobolicami z oddaną w 2019 r. obwodnicą Szczecinka. Będzie to też ostatni fragment S11 budowany w województwie zachodniopomorskim.

Przy braku odwołań, umowę na realizację inwestycji powinna zostać parafowana w II połowie tego roku. Zakończenie budowy S11 Bobolice - Szczecinek planowane jest w 2026 roku. 

Nowa S11 ma być dwujezdniową drogą ekspresową o dwóch pasach ruchu w każdą stronę. Na tym odcinku powstaną dwa węzły drogowe - Wierzchowo oraz Szczecinek Północ. Ten ostatni powstanie w miejscu obecnego ronda na północnym końcu obwodnicy Szczecinka. Na południe od węzła Wierzchowo przewidziana jest realizacja pary Miejsc Obsługi Podróżnych. Obiekty te będą posiadały rezerwę pod budowę stacji paliw i restauracji. Przewidziano budowę 26 obiektów mostowych, w tym czterech górnych przejść dla zwierząt. 

Rowerem z Bornego Sulinowa do Szczecinka

Droga rowerowa z Bornego Sulinowa do Szczecinka nabiera coraz bardziej realnych kształtów. W siedzibie borneńskiego magistratu podpisano we wtorek protokoły przekazania terenu budowy Zachodniopomorskiemu Zarządowi Dróg Wojewódzkich oraz odbyto robocze spotkanie z udziałem m.in. z przedstawicieli inwestora, wykonawcy, samorządów oraz Lasów Państwowych.

Wspomniana ścieżka jest elementem marszałkowskiego projektu Budowa sieci tras rowerowych Pomorza Zachodniego – Trasa Pojezierzy Zachodnich i będzie kontynuacją szlaku prowadzącego od jeziora Komorza i od Łubowa do Bornego Sulinowa prowadzącego nasypem kolejowym. Docelowo Trasa Pojezierzy Zachodnich ma połączyć zachodnią granicę naszego kraju z granicą województwa zachodniopomorskiego tuż Białym Borem. Całość stanowić będzie ścieżkę o imponującej długości 420 km.

Inwestycję na terenie gminy Borne Sulinowo podzielono na III etapy: Borne Sulinowo – Krągi, Krągi – Jelonek oraz Przyjezierze – Jelenino.

Obecna na dzisiejszym spotkaniu Wanda Nowotarska, Pełnomocnik marszałka ds. komunikacji rowerowej podkreśliła, że rozwój infrastruktury rowerowej to dobra informacja dla podróżujących jednośladem przed nasz region: W zeszłym roku udało nam się połączyć Borne Sulinowo z Łubowem. Kolejnym etapem jest połączenie Bornego Sulinowa ze Szczecinkiem. Trasa Pojezierzy Zachodnich ma łączyć wszystkie pojezierza w naszym województwie.

Trasa z Bornego Sulinowa do Szczecinka w dużej części przebiegać będzie przez tereny Nadleśnictwa Czarnobór. Nadleśniczy Sławomir Cichoń zapewnia, że rowerzyści w trakcie podróży mogą liczyć na sporo przyrodniczych przeżyć: Trasa wiedzie przez fragmenty lasów iglastych i liściastych, obniżenia terenu, gdzie rowerzyści napotkają roślinność bagienną, szuwarową. Na trasie mogą spotkać na też różne ptaki i inną zwierzynę.

Dorota Chrzanowska, burmistrz Bornego Sulinowa mocno z kolei zaznaczyła, że budowa tras rowerowych to element wzbogacający lokalną ofertę turystyczną: Oddajemy do użytku kolejną ścieżkę rowerową – znad jeziora Komorze do Bornego Sulinowa. Duża część tej trasy jest ścieżką asfaltową. Prowadzi ona poprzez piękne tereny, ma po drodze dwa wiadukty i most nad rzeką Piławą.

Budowa trasy z Bornego Sulinowa do Szczecinka ma zakończyć się w listopadzie 2023 roku.

Tekst i foto: Adrian Wolanin - Gryf.tv

Foto: Pomorze Zachodnie

Rok szczecineckich policjantów

W Komendzie Powiatowej Policji w Szczecinku odbyła się odprawa roczna podsumowująca stan bezpieczeństwa na terenie powiatu oraz efekty pracy funkcjonariuszy w minionym roku. W odprawie uczestniczył Komendant Wojewódzki Policji w Szczecinie nadinsp. Tomasz Trawiński. Wśród zaproszonych gości byli m.in. przedstawiciele władz samorządowych, sądu oraz prokuratury.

Odprawę rozpoczęto uroczystym przywitaniem przybyłych gości oraz kadry kierowniczej szczecineckiej jednostki. Komendant Powiatowy Policji w Szczecinku insp. Andrzej Dziemianko zaprezentował wyniki osiągnięte przez policjantów realizujących swoje działania na terenie powiatu. Przedstawił dane odnoszące się do pionu prewencyjnego i ruchu drogowego. Zaprezentował m.in. ilość ujawnionych wykroczeń, ilość przeprowadzonych interwencji oraz wylegitymowanych osób. Komendant oprócz podania wyników w liczbach wspomniał także o czynniku mającym wpływ na poprawę stanu bezpieczeństwa mieszkańców powiatu jakim były działania prewencyjne i profilaktyczne. W zakresie bezpieczeństwa w ruchu drogowym przedstawił m. in. ilość kolizji i wypadków drogowych oraz ujawnionych wykroczeń drogowych. W dalszej części odprawy zaprezentowano wyniki pracy pionu kryminalnego za rok 2022, szczegółowo omawiając każdą z kategorii przestępstw.

W trakcie wystąpienia Komendant podziękował przedstawicielom wszystkich władz samorządowych i instytucjom za codzienną współpracę z naszą jednostką. Zwrócił uwagę jak ważne jest ich wsparcie, także to finansowe. Dzięki płynącemu wsparciu finansowemu ze strony Starostwa i Urzędu Miasta Borne Sulinowo w tym roku będzie możliwe zakończenie ostatniego etapu modernizacji Komisariatu Policji w Bornem Sulinowie. Również dzięki wsparciu finansowemu od Burmistrza Miasta Szczecinek oraz Nadleśnictwa Tychowo możliwy był zakup dwóch nowych radiowozów dla szczecineckich policjantów. Komendant podziękował wszystkim uczestnikom odprawy za wspólny wysiłek na rzecz poprawy bezpieczeństwa mieszkańców powiatu. Szczególne podziękowania skierował do policjantek i policjantów, którzy swoim zaangażowaniem w codzienną służbę dbają o to by mieszkańcy Szczecinka i powiatu mogli czuć się bezpiecznie w swoim miejscu zamieszkania

Pracę mundurowych z powiatu szczecineckiego pozytywnie ocenił również Komendant Wojewódzki Policji w Szczecinie nadinsp. Tomasza Trawińskiego. Podsumowując pracę i wyniki osiągnięte w ubiegłym roku Komendant Wojewódzki podziękował wszystkim funkcjonariuszom za zaangażowanie i pracę na wysokim poziomie oraz przedstawił główne kierunki pracy na 2023 rok.

Pilker, guma – co zabrać do Norwegii?

Felieton Mariusza Getki, Mistrza Europy i Świata w Wędkarstwie Morskim

Każdy z nas, wybierając się łowić ryby w morskich wodach poza granicami Polski, zastanawia się nad tym, jakie przynęty ze sobą zabrać. W natłoku reklam oraz opinii różnej maści specjalistów, mamy z tym niemały problem. Najczęściej celem podróży naszych wędkarzy jest Norwegia, więc temat związany z łowieniem w wodach ją okalających, chciałbym w tym artykule poruszyć.

Kiedy stawiałem pierwsze kroki na skandynawskich łowiskach, wiedza na temat stosowanych tam akcesoriów była znacznie mniejsza niż obecnie, o ich dostępności  nawet nie będę wspominał. Pamiętam dobrze  swój  debiut w krainie Vikingów. Właściciel bazy, kiedy zobaczył sprzęt mój i moich kompanów, jaki tam ze sobą zabraliśmy, miał dziwny wyraz twarzy – ta mina była bezcenna. Po latach już wiem, że się wygłupiliśmy, no ale skąd mieliśmy czerpać wiedzę na temat tego, czego tam tak naprawdę się używa? Nawet gdybyśmy ją mieli, to i tak nie było możliwości kupienia tego w Polsce.

Lata mijają, sytuacja diametralnie się zmieniła. Poza nabywanym przez lata doświadczeniem, obecnie mamy możliwość kupienia praktycznie wszystkiego na lokalnym podwórku. Jest to komfortowe dla tych, którzy mają świadomość tego, czego szukają. Niestety tym, którzy nie mają zbyt dużej praktyki w wyprawach zagranicznych, nie ułatwia to życia.

Klasyka od Savage Gear

Zatem co zapakować do naszego pudła, często ograniczonego wagowo przez limity w samolotach, aby móc wędkować skutecznie?

Podstawową przynętą, od której zaczynali niemal wszyscy, są pilkery. To uniwersalne wabiki, na które można łowić całe spektrum ryb morskich. Mają swoje wady, ale mają też wiele zalet. Przede wszystkim, nie wymagają wyrafinowania sposobu prowadzenia. Duża różnorodność kształtów i gramatur dostępnych na rynku sprawia, że pilkerami możemy wędkować praktycznie na wszystkich łowiskach i w każdych warunkach.

Najpopularniejsze norweskie modele to te w kształcie banana. Ładnie odchodzą na boki, pięknie lusterkują, występują w całej rozpiętości kolorów i wag, dlatego też są tak popularne. Najczęściej wykonane są ze stali nierdzewnej, wewnątrz zalewanej ołowiem. Uzbrojone w duże i mocne kotwice wygrały już walkę z niejedną wielką rybą. Znam wędkarzy, którzy swój arsenał przynęt ograniczają tylko do tego modelu. Poza zaletami, ma on też jednak wady. Przy silnych prądach, oraz wtedy, kiedy zależy nam na szybkim dojściu do dna, nie zawsze zdaje on egzamin. Możemy oczywiście zwiększać gramaturę, ale tutaj często ogranicza nas wytrzymałość wędziska. Poza tym, wędkowanie wabikiem o masie 1 kg, a i takie widziałem, do najprzyjemniejszych nie należy.

Przynęty Andrzeja Różyckiego

Osobiście preferuję inne pilkery. Takie, które kształtem przypominają ryby występujące tam gdzie wędkuję. Najczęściej są one płaskie, śledziopodone. Ich prowadzenie jest już trudniejsze i nie wszędzie da się je stosować, ale dobrze podane, potrafią skusić do brania nawet najbardziej chimerycznie żerujące drapieżniki. Poza tym, używanie takich przynęt pozwala mi na łowienie w opadzie, a tą metodę bardzo lubię. Wagi po jakie sięgam najczęściej to 120-300 gram, choć czasami, przy łowieniu rdzawców, na koniec zestawu zawieszam pilkera o masie 30 gram. Zdarza się też, że przy skrajnie mocnych ruchach wody używamy takich w przedziale 400-600 gram.

Inną grupą pilkerów stosowanych na norweskich wodach są te, które swoją budową przypominają sopel. Bardzo szybko schodzą do dna, ciężko nadać im jakąś pracę, ale w warunkach silnych prądów, przy łowieniu bardzo głęboko, a także wtedy kiedy musimy przebijać się przez ławicę drobnych ryb żerujących w toni są niezastąpione. Ponadto pilkerów tych używam przy łowieniu zębaczy. Nie wymaga się wtedy finezji, ważne aby pilker szybko doszedł do dna, gdyż pełni on bardziej rolę obciążenia, bo przynętą są najczęściej kawałki rybiego mięsa zakładane na kotwicę lub na specjalne systemy.

Ważną cechą pilkerów jest także to, że możemy je uzbrajać na kilka sposobów. Najczęściej robimy to w sposób klasyczny, czyli kotwica za pomocą kółka łącznikowego umieszona jest w dolnej części przynęty. Kolejny wariant to tzw. twin assist – zestaw dwóch pojedynczych haków na krótkim elastycznym przyponie, które zawieszamy w górnej części pilkera. Jeszcze innym sposobem jest to, co w swoich przynętach na Norwegię robi znawca skandynawskich łowisk – Andrzej Różycki. Za pomocą przyponu kotwicę montuje w górnej części pilkera, a ta, dzięki magnesom przytrzymywana jest w jego środkowej części. Jak widać, nawet z pilkerami można eksperymentować.

Przynęty Cpt Lego – Marka Bronowickiego

Osobnym rozdziałem przynęt używanych w kraju Vikingów są gumy. Na rynku występuje wiele ich rodzajów, w rozmaitych kształtach i kolorach. Trzeba powiedzieć jasno, że umiejętne stosowanie tych przynęt, poza wynikami ilościowymi, daje szansę na skuteczne selekcjonowanie ryb. Na gumy łowi się relatywnie mniej niż na pilkery, ale często nasze trofea są bardziej okazałe. Stosując je możemy złowić niemal każdy gatunek występujący w wodach słonych północnej Europy. Najczęściej używane ciężary to 150-500 gram, oczywiście wraz z główką. Ich główną zaletą jest to, że doskonale imitują naturalny pokarm ryb. Plusem i jednocześnie minusem jest ich wolny opad. Opór, który ten rodzaj przynęt stawia w wodzie jest nieporównywalnie większy niż pilkerów. Przy bardzo dużych dryfach, na głębokich łowiskach, dojście w okolice dna graniczy z cudem. Oczywiście, nie zawsze musimy łowić przy nim, choć czasami jest to pożądane. W moich pudłach zadomowiły się przede wszystkim takie przynęty miękkie, które kształtem i kolorystyką przypominają śledzie, szproty i czarniaki, ale bywa czasami tak, że ryby gustują w kształtach i kolorach niespotykanych w naturze. Prawda jest taka, że cokolwiek byśmy nie założyli na koniec naszego zestawu to przynęty gumowe i tak bardziej przypominają to co w wodzie pływa niż pilkery. Najczęściej używane rozmiary mają 15-25 cm.

Jeśli chodzi o główki, to tutaj jest kilka prawd, o których powinniśmy wiedzieć. Przed wszystkim, szybciej opadają te, których kształt przypomina rybią głowę. Główki klasyczne, okrągłe stawiają większy opór w wodzie, wolniej zmierzają w kierunku dna, ale kiedy drapieżniki żerują w opadzie to jest to ich niewątpliwy plus. Ważnym, a może nawet najważniejszym, aspektem przy doborze główek jest hak. W wodach zamieszkiwanych przez ogromne drapieżniki, w tej materii nie może być żadnych kompromisów. Musi on być ostry i bardzo mocny. Przydaje się także dodatkowe ucho do mocowania dozbrojki, gdyż największe przynęty miękkie muszą mieć dodatkową kotwicę lub hak w pobliżu ogona. Często dorsze, halibuty czy też duże czarniaki, bardzo subtelnie podgryzają wabiki i bez dodatkowego uzbrojenia ilość wykorzystywanych brań będzie znikoma.  

Mój autorski miks

Odpowiednie zestawienie główki i gumy to potężny oręż w rękach wędkarza. Ja coraz częściej właśnie tak łowię, pomimo tego, że skutecznie zacinam mniej ryb niż moi kompani łowiący pilkerami. Wyniki ilościowe zamieniłem na jakościowe. Łowię mniej, ale za to ryby, które atakują przynęty miękkie później pięknie wyglądają na zdjęciach, gdyż są z reguły większe niż te, które połakomiły się na pilkery.

Jak widzicie, szanowni wędkarze, nie ma przynęty doskonałej. Wiele zależy od naszych preferencji i łowisk na które się wybieramy. W swoim zestawie najczęściej mam przy sobie jedne i drugie, a o tym na co i jak będę łowił decydują warunki panujące na wodzie. Skuteczność w wędkowaniu jest wprost proporcjonalna do umiejętności czytania łowiska, a to jest już kwestią doświadczenia i znajomości wody oraz zwyczajów ryb. Jeśli chcecie nałowić się dużo, to tutaj wygrają pilkery. Jeśli jednak Waszym celem będą duże ryby, to powinniście śmiało sięgać po gumy, choć prawda jest taka, że na każdy rodzaj przynęty w Norwegii może wziąć ryba, która przez wiele lat będzie nieodłącznym elementem wspomnień związanych z tym krajem, czego wam serdecznie życzę.

Polityczne łowy

Felieton Grzegorza Grondysa, szefa Straży Miejskiej, członka Polskiego Związku Łowieckiego

Skończył się kolejny rok kalendarzowy, choć rok gospodarczy w Polskim Związku Łowieckim jeszcze trwa.

Jak to bywa na koniec roku nasuwa mi się parę refleksji na temat działalności związku i nie tylko, które pozwolę sobie przelać na papier, aby zasygnalizować jaka ostatnio była otoczka uprawiania myślistwa.

Łowiectwo jest związane z istnieniem człowieka od zarania dziejów. W wielu krajach wykształciło swoistą kulturę. W Polsce kultura łowiecka lub jak kto woli myśliwska ma szczególną rolę. Pamiętajmy, że jest to nie tylko realizowaniem pięknej (chociaż wielu określa ją, jako chorą) pasji, ale łowiectwo jest jednym z działów gospodarki narodowej od lat przynoszącą do budżetu państwa potężne pieniądze. Chociaż sami myśliwi za swoją pracę na rzecz Kół Łowieckich nie otrzymują wynagrodzenia to dzięki ich pracy utrzymanie ma rzesza osób pracujących w przetwórstwie mięsnym, handlu czy biurach organizacji polowań.

Pomimo tego, że polski model Łowiectwa jest wzorem dla krajów Europy to również dla wielu osób jest on solą w oku. Jeśli na zwierzynę nie będą polować myśliwi skupieni w PZŁ to będą to robić zawodowi strzelcy wynajmowani przez nasze państwo, a istnieje uzasadniona obawa, że będą to robić bez żadnych zasad i kontroli.

Całość działalności Lasów Państwowych trafiła pod wpływy najbardziej szkodliwej, współrządzącej partii w Polsce. Tak jak zostało wręcz „zaorane” sądownictwo, tak samo zostały przez nich „zaorane” lasy. Zaczęło się od wymiany Dyrektorów Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Polsce. Okazało się, że można to było zrobić w jedną noc. Zmiana Dyrektorów wiązała się oczywiście z wieloma rotacjami. Idąc do lasu nie sposób odnieść wrażenia, że za wymianą ludzi zaczęła się wprost rabunkowa gospodarka w lasach. Zostały one dosłownie pocięte w szkocką kratę. Tam, gdzie „wczoraj szumiał las to dzisiaj tylko gołe pola pozostały”. Nie trafiają do mnie tłumaczenia, że więcej drzew się sadzi niż wycina, gdyż z jednej strony tylko jakiś procent
z zasadzonych sadzonek przetrwa do stanu, kiedy będzie można je wyciąć jako pełnowartościowe drzewa. Z drugiej strony, to już nie jest las tylko uprawa, ogrodzona i pilnowana, żeby jeleń czasami nie zjadł gałązki. Tym czasem, po kilku ostatnich wichurach czy huraganach niszczeją w lasach potężne ilości drewna, którego zagospodarowaniem Lasy nie są zainteresowane.

Po wymianie kadry w Lasach Państwowych dopatrzono się możliwości wygospodarowania dla osób związanych z partią wielu atrakcyjnie płatnych stanowisk w Polskim Związku Łowieckim. Przecież wszystkim zasłużonym dla tej partii nie wystarczy stanowisk w spółkach skarbu państwa. Stąd Łowczy Krajowy powołany przez ministra właściwego dla środowiska. Za nim poszła wymiana łowczych w okręgach, bo to też są stanowiska dobrze płatne a obecnie powoływane przez Łowczego Krajowego po akceptacji Ministra Środowiska. Kuriozum do jakiego doszło to odmowa realizowania uchwał Naczelnej Rady Łowieckiej przez Łowczego Krajowego będącego Przewodniczącym Zarządu Głównego PZŁ. Obecnie już nawet Minister Ochrony Środowiska jest zbyt małym, aby zobligować Łowczego Krajowego do ich wykonywania. Co roku rosną składki członkowskie, za które jest utrzymywana niepotrzebna biurokracja. Utrzymywane są rozbudowane Ośrodki Hodowli Zwierząt, z których zyski przeznaczane są na realizację celów politycznych a nie statutowych. Co roku kupowane są samochody, którymi rozbijają się ci nowi działacze opłacani z pieniędzy myśliwych i to nie poślednie, ponieważ trzeba mieć się czym pochwalić sąsiadom. Tylko szkoda, że chwalą się samochodami, które nie zostały zakupione z prywatnych pieniędzy. W tym momencie skończyła się samorządność stowarzyszenia Polski Związek Łowiecki.

Kolejną refleksją jaka mi się nasuwa jest plan hodowlany, czyli ilość zwierząt zaplanowanych do odstrzału. Od kilku lat Lasy narzucają absurdalną ilość zwierząt jaką myśliwi muszą odstrzeliwać, żeby plany hodowlane zrealizować. Płacenie myśliwym za odstrzelone dziki powoduje to, że wielu przestało się przejmować etyką. Dla nich pieniądze otrzymywane za odstrzeloną lochę prowadzącą młode są ważniejsze niż jakiekolwiek zasady etycznego myśliwego. Do tego dochodzi niekontrolowany rozrost populacji wilka. Rozumiem potrzebę bioróżnorodności, ale nad nią należy sprawować kontrolę. Jestem przeświadczony, że obecnie nad tym już nikt nie panuje. Łatwiej jest w lesie spotkać wilka niż inną zwierzynę. Wilki powodują potworne szkody i to nie tylko w zwierzynie dziko żyjącej, ale również wśród zwierząt gospodarskich, czego wiele przykładów mieliśmy w okolicy Szczecinka.  Tak jak zdemolowany został wymiar sprawiedliwości tak zdemolowane zostało łowiectwo w Polsce.

To co było dobre w PZŁ już się skończyło!

Jeśli najbliższe wybory parlamentarne przyniosą zmiany rządzących to ich następców czeka wiele pracy, aby to wszystko naprawić!

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk