Na smardzowanie chodzi się do własnego ogródka

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 09.05.2017 / Komentarze
Pan Grzegorz natknął się na wyjątkowo smaczne znalezisko

Zaprawieni w bojach grzybiarze wraz z nadejściem wiosny wypatrują ich na polanach i w ogrodach, bowiem są pod częściową ochroną i tych rosnących w lesie zbierać nie wolno. Z kolei osoby, które nie są tak obeznane w świecie grzybów, zazwyczaj omijają je z daleka, spoglądając nieufnie na „pomarszczone stożki”. Mowa oczywiście o smardzach. W sieci aż roi się od przepisów na ich przyrządzenie, a każdy z nich musi się udać, bowiem – jak twierdzą smakosze tego grzyba – to prawdziwy rarytas. Aby go zdobyć, niektórzy decydują się nawet na wyprawy za czeską granicę, gdzie gatunek ten nie jest objęty ochroną. Tymczasem okazuje się, że taki przysmak możemy spotkać nawet w naszym ogródku. Przekonał się o tym pan Grzegorz, mieszkaniec naszego miasta.

- W moim ogrodzie pojawiły się niespotykane wcześniej tu grzyby. Z tego, co udało mi się ustalić, są to właśnie smardze. To coraz rzadziej spotykane grzyby, podobno to coś w rodzaju „kuzyna” trufli. Na te grzyby organizowane są nawet wyprawy smakoszy, ponieważ są one bardzo aromatyczne i smakowite, a przy tym dość kosztowne jak na polskie warunki. Co najważniejsze, nigdy nie urosną w zanieczyszczonym środowisku, więc jeśli pojawiły się w ogrodzie w Szczecinku to znaczy, że w mieście powietrze nie jest tak zanieczyszczone.

Na dowód nasz Czytelnik przesłał również zdjęcia – jak to określił – grzybowych „stworów”. Tymczasem wszystkim miłośnikom grzybów (tym początkującym, jak i bardziej doświadczonym) przypominamy o prężnie działającej w sieci, największej grupie skupiającej grzybiarzy, której założycielką jest właśnie mieszkanka naszego miasta. Zostając członkiem grupy „Grzyby, grzybiarze, grzybobranie” możemy znacznie poszerzyć swoją wiedzę o grzybach. A gdyby ktoś miał również tyle szczęścia, co pan Grzegorz i natknął się na takie znalezisko – znajdziemy tu również mnóstwo przepisów, jak przyrządzić wspomniane smardze.

Tekst: Marzena Góra
Zdjęcia: Czytelnik