Najbardziej znana psia para wciąż jest nierozłączna

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 30.03.2017 / Komentarze
Sara i Wojtek, psiaki mieszkające niegdyś w budzie na os. Zachód, po pięciu latach wciąż nie odstępują się na krok

Sara zaczęła pojawiać się na os. Zachód na początku 2011 roku. Szybko zaskarbiła sobie przychylność mieszkańców, którzy regularnie podrzucali jej smakołyki. Kilku z nich próbowało nawet psa przygarnąć, ale bez skutku. Wciąż umykała także strażnikom miejskim i pracownikom schroniska. Suczka owczarka niemieckiego zdecydowanie wolała przebywać na wolności i sama o sobie „decydować”. Postanowiono wówczas zadbać o to, żeby jednak miała swój własny kat. Tym samym pod koniec 2011 r. szczecineckie Stowarzyszenie Przyjaciół Psa, Kota i nie Tylko ze swoich funduszy zakupiło psią budę, która stanęła na trawniku przy ul. Karlińskiej.

Kilka miesięcy później Sara zyskała nowego kompana – niewielkiego kundelka, któremu mieszkańcy nadali imię Wojtek. Ta niecodzienna para była znana nie tylko wśród szczecinecczan, ale także w całej Polsce, bowiem historia psów pojawiła się także w ogólnopolskich mediach. Jednak wraz z Wojtkiem pojawił się także problem. Psy nie tylko były nierozłączne, ale z czasem oba zrobiły się agresywne. Wówczas zapadła decyzja, że nie mogą one w dalszym ciągu przebywać samodzielnie bez opieki na osiedlu, bowiem mogłyby stanowić zagrożenie dla przechodniów. Ostatecznie wiosną 2012 roku psy trafiły do szczecineckiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Jak się okazuje, przebywają tu do dziś i… wciąż są nierozłączne.

- Od tego czasu minęło już pięć lat, a Sara i Wojtuś wciąż są u nas – mówi Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK. – Tak, jak na początku, tak i teraz cały czas są razem. Wszystko robią wspólnie, nawet kąpane są razem, bo nie można ich rozdzielić nawet na tak krótki czas. Sara nadal ma ranę na łopatce, która wciąż się jej odnawia i nie chce się goić. Po czwartym zabiegu doktor się poddał.  Rana na szczęście się nie powiększa, po prostu się nie goi.

Jak przyznaje szefowa schroniska, tej dwójce wyjątkowo ciężko byłoby znaleźć dom adopcyjny. To bardzo specyficzna para, ze swoimi przyzwyczajeniami i cały czas nierozłączna. Wszystko wskazuje na to, że resztę wspólnego życia spędzą w boksie, który już od pięciu lat jest dla nich domem.

Tekst: Marzena Góra
Foto: Schronisko w Szczecinku