Ptactwo wodne zimuje na Trzesiecku
- Aktualności
Zadawać karmę ptactwu wodnemu czy nie? Ornitolodzy przestrzegają: unikać! Przekonując, że tak postępując, zamiast ptakom pomagać, szkodzimy. Mieszkańcy Szczecinka mają zgoła odmienne zdanie na ten temat. Do jeziora wrzucają pieczywo, kaszę, płatki owsiane, a nawet ziemniaki. Wszystko po to, by nasi skrzydlaci ulubieńcy nie byli głodni.
- Absolutnie unikajmy takiego postępowania – mówi "Miastu z Wizją" Wojciech Smolarski, szef Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
- Jeżeli już chcemy dokarmiać łabędzie i kaczki nie rzucajmy im chleba. On zawiera sól, cukier, drożdże, czyli wszelkie szkodliwe dla ptaków substancje. Nie podawajmy też ptactwu wypieków domowych. Najlepiej, gdy na brzegu jeziora, nie w wodzie, zostawimy kawałki warzyw lub wysypiemy nasiona roślin oleistych, np. słonecznik. Ptaki wodne potrzebują dużo tłuszczu, m.in. po to by zabezpieczać swoje pióra. Ponadto podczas karmienia z tzw. ręki ptaki gromadzą się w dużych grupach. Sprzyja to przenoszeniu się różnego rodzaju chorób.
Tak czy owak, "szczecineckie" dzikie ptactwo już się przyzwyczaiło, że zimą niesiemy mu pomoc. Miasto zabezpieczyło w budżecie środki finansowe na zakup ptasiej karmy. To kilkadziesiąt tysięcy złotych, w zależności od ilości zadanej karmy. Zazwyczaj jest to pszenica.
- Akcję dokarmiania łabędzi i kaczek rozpoczęliśmy, gdy nastały bardzo niskie temperatury - ujawnia W. Smolarski. - Wówczas ptactwo zaczęło mieć trudności w zdobywaniu pokarmu. Codziennie wysypujemy 40-50 kg pszenicy.
Tekst i zdjęcia: Sławomir Włodarczyk