Ważą się losy spółki PKS Szczecinek
- Aktualności
Ważą się losy szczecineckiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej. Spółka od kilku lat nie tylko nie przynosi żadnych zysków, ale też nie zarabia nawet na swoje utrzymanie, generując wciąż dodatkowe koszty. Dotychczas władze powiatu starały się łagodzić kiepską sytuację przewoźnika, udzielając mu kilkukrotnego finansowego wsparcia. Swoją cegiełkę do piętrzących się problemów spółki dokładali także związkowcy, organizując protesty i domagając się podwyżek wynagrodzeń. To z kolei odstraszało i wciąż odstrasza potencjalnych inwestorów.
- Od pewnego czasu nadzór nad spółką ma Sąd Gospodarczy w Koszalinie. Sędzia komisarz wyznaczył restrukturyzatora sanacyjnego. I starosta może tylko z sądem rozmawiać. Ograniczone są działania zarządu spółki, łącznie z jego uposażeniem, ograniczone są działania Rady Nadzorczej – mówił starosta Krzysztof Lis w programie samorządowym emitowanym na antenie TV Zachód. - Odbyliśmy kilka spotkań z przedstawicielami PKS Gryfice, PKS Luboń czy PKS Bytów, niestety one tak pozytywnie nie wyglądały. Na to nałożyło się niezrozumienie załogi i oczekiwania wzrostu wynagrodzeń w momencie, kiedy my mówimy o sanacji. Ona sama z siebie jest związana z tym, że w sposób szczególny niestety boleśnie tnie się to, co jest związane również z uposażeniem. Ta atmosfera dosyć trudnego odbioru jest też widziana przez potencjalnych inwestorów. Doszło do tego, że restrukturyzator powiedział, że składa wniosek do sądu o to, że ta restrukturyzacja sanacyjna nie jest możliwa. I sąd odejmie decyzję czy ogłosi upadłość.
- Stawiamy pewne warunki, że jeżeli miałaby być ogłoszona upadłość, to syndyk masy upadłościowej musi prowadzić działalność do końca czerwca, czyli zapewnić wywiązanie się z umów związanych z transportem dzieci do szkół – kontynuuje starosta. - Samorząd Powiatowy w minionym roku pożyczył spółce 1 mln 300 tys. zł. One nie zostały oddane. Powiększaliśmy kredyty i dokapitalizowaliśmy spółkę. Ktoś krytykuje, że starosta nie podjął takich czy innych działań, ale jeżeli pożyczaliśmy pieniądze, to w jakiś sposób finansowaliśmy nieopłacalne kursy. To znaczy, że ludzie mogli korzystać z tego transportu i w takich kategoriach trzeba na to patrzeć. Natomiast jest pewna granica i ta granica dzisiaj tak akurat wygląda.
- Kwestia załogi była również jednym z ważnych elementów dotyczących naszych rozmów z PKS Lubon i PKS Gryfice. Pytano mnie, jak załoga wygląda i jak odnosi się do całej tej sytuacji. I raptem ni z tego, ni z owego pada informacja medialna, że załoga ma roszczenia i mówi o strajku. To powoduje, że zainteresowanie potencjalnych inwestorów jest bardziej zdystansowane. Myślę, że nie do końca załoga zdaje sobie sprawę z tego, że w tym zakresie może być tak, że wprowadziła nam konia trojańskiego do spółki PKS Szczecinek.
W najbliższych tygodniach Sąd Gospodarczy w Koszalinie podejmie decyzje dotyczącą dalszych losów szczecineckiej spółki. Wszystko jednak wskazuje na to, że przedsiębiorstwa nie da się już „uratować”. Do sprawy z pewnością powrócimy.
Tekst: Marzena Góra
Foto: Sławomir Włodarczyk