Poszła tylko przedłużyć umowę na telefon. Teraz musi płacić więcej

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 18.04.2017 / Komentarze
O tym, że pani Alicja została naciągnięta, poinformował ją… inny pracownik tej sieci

Rynek telefonii komórkowej z roku na rok coraz bardziej się rozwija, a operatorzy prześcigają się w pomysłach na namówienie klientów do skorzystania właśnie z ich oferty. W zamian za podpisanie umowy proponuj nam zarówno najnowocześniejsze modele telefonów w atrakcyjnych cenach, jak i szeroki wachlarz opcji rozliczania się z „wygadanych” minut, czy rozmaitych dodatkowych opcji i usług. Wydawać by się mogło, że kiedy rynek ten przeżywa prawdziwy przesyt, firmom zajmującym się telefonią komórkową nie w głowie próby oszukiwania klientów, którzy w każdej chwili mogą przejść do konkurencji. Okazuje się, że jednak jest inaczej, a niektórzy wciąż stosują nieuczciwe praktyki wprowadzając konsumentów w błąd.

- Kilka tygodni temu odwiedziłam jeden z salonów sieci komórkowej, aby przedłużyć dotychczasową umowę. Miało to być zwykłe załatwienie sprawy, więc nie spodziewałam się żadnych problemów – mówi pani Alicja, mieszkanka Szczecinka. - Tyle się teraz słyszy o tym, że ciągle ktoś próbuje naciągnąć osoby starsze. Ja już najmłodsza nie jestem, ale jeszcze nikt mnie nigdy nie oszukał. Z siecią tą mam do czynienia od wielu lat i nigdy nie było żadnych problemów, więc faktycznie może moja czujność trochę była uśpiona.

Okazuje się, że wizyta w salonie nie przebiegła tak, jak zakładała pani Alicja. Jednak o tym, że została wprowadzona w błąd, a tym samym narażona na wyższe – i niepotrzebne – koszty, dowiedziała się dopiero po kilkunastu dniach. Żeby było jeszcze ciekawiej –o oszustwie poinformował ją… inny pracownik tej sieci.

- Przez ostatnie lata płaciłam niski abonament, bo 30 zł i to mi w zupełności wystarczało. Mam małą emeryturę, więc nie było co szaleć z rachunkami, a telefon był mi potrzebny tylko do kontaktu z dziećmi, które się porozjeżdżały po Polsce. Jednak kiedy poszłam do salonu dowiedziałam się, że nie mogę przedłużyć umowy na takich samych warunkach, bo abonamentu w tej lub podobnej cenie już nie mają. Powiedziano mi, że najniższy abonament wynosi 50 zł. Pani przekonywała mnie też, że już żaden operator nie ma niższej oferty. Głupia byłam, że tego nie sprawdziłam. Mało tego, chciała mi „wcisnąć” telefon dotykowy na raty i dodatkowy internet. Nie mogła zrozumieć, że tego nie chcę, bo jestem osobą starszą, która się na tym nie zna i wystarczy mi mój stary zwykły telefon.

- Ostatecznie podpisałam umowę na te 50 zł. I może bym zapomniała o całej sprawie, gdyby nie to, że po dwóch tygodniach zadzwonił do mnie przedstawiciel operatora i zaproponował przedłużenie umowy na dotychczasowych warunkach, czyli w abonamencie 30 zł, nie wiedząc, że dopiero co podpisałam przedłużenie. Potwierdził, że jak najbardziej możemy przedłużyć umowę na taki sam abonament, bo oczywiście posiadają taką ofertę, a kiedy powiedziałam mu, że dopiero co byłam w ich salonie i tam twierdzili, że najniższy abonament to ten za 50 zł bardzo się zmieszał i ostatecznie skończył rozmowę.

Niestety nieuczciwe praktyki przez niektórych przedstawicieli operatorów sieci komórkowych wciąż są stosowane. W przypadku takim, jak opisany powyżej, nawet dokładne przeczytanie umowy nic nie da, ponieważ pani Alicja została oszukana w kwestii posiadanej przez salon oferty. Jedynym wyjściem na uniknięcie tej sytuacji, byłoby uprzednie zweryfikowanie oferty przez Internet, na którym – jak przyznaje – kompletnie się nie zna. - Poszłam do salonu i próbowałam wyjaśnić całą sytuację, bo przecież mnie oszukali, ale pracownicy mnie zbyli. „Złapali” klienta na najbliższe dwa lata i reszta już ich nie obchodzi. Wiem tylko, że po zakończeniu umowy nie chcę mieć z nimi nic wspólnego – podsumowuje nasza rozmówczyni.

O opinię w tej sprawie poprosiliśmy również powiatowego rzecznika praw konsumenta Tadeusza Bobryka. – W tym przypadku nie przysługuje nawet termin 14 dni na odstąpienie od umowy, ponieważ została ona podpisana w siedzibie przedsiębiorstwa. Od umowy możemy odstąpić w dwóch przypadkach: kiedy podpisujemy umowę poza lokalem przedsiębiorstwa lub kiedy podpisujemy ją na odległość. Wówczas takie prawo nam przysługuje. W tym konkretnym przypadku można jedynie rościć pretensje z tytułu ewentualnego wprowadzenia w błąd przy podpisywaniu umowy z ustawy o nieuczciwych praktykach rynkowych. Nic innego nie można zrobić, ponieważ umowę można unieważnić tylko sądownie. Dlatego uczulam wszystkich, zwłaszcza osoby starsze, aby nie tylko dokładnie czytali umowy, ale też starali się jak najdokładniej sprawdzić ofertę, na którą się decydują i nie zawsze wierzyć przedstawicielom na słowo, bo mogą zostać oszukani.

Tekst: Marzena Góra
Foto: techlab.com