Przetestowali tor do Runmageddonu

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 16.09.2017 / Komentarze
Dziś odbył się pierwszy trening na nowym torze przeszkód

Fanów morderczych biegów w naszym mieście zdecydowanie nie brakuje. Mowa oczywiście o Runmageddonie. Dotychczas, aby zmierzyć się z przeszkodami musieli jeździć do większych miast, gdzie cyklicznie odbywają się zawody w tej dość ekstremalnej dyscyplinie. Wciąż jednak brakowało miejsca, gdzie mogli doskonalić swoje umiejętności. Teraz się to zmieniło. Kilka dni temu na terenie rekreacyjnym przy Ośrodku Sportu i Rekreacji został oddany do użytku tor przeszkód z instalacjami, które można spotkać także na wspomnianych zawodach. W sobotę, 16 września z inicjatywy szczecineckiego oddziału Husaria Race team odbył się tu pierwszy w historii miasta oficjalny trening Runmageddonu.

- Nasz oddział ogólnopolskiej drużyny Husaria Race Team spotyka się raz w tygodniu na treningach. Coraz więcej z nich na pewno będzie odbywało się właśnie tu, na torze przeszkód. Przygotowując się do zawodów niezwykle ważne jest dla nas to, aby regularnie z niego korzystać – mówi nam Anna Gąsiorowska, trener i koordynator oddziału Husaria Race Team w Szczecinku.

- Obecnie mamy już zarejestrowanych w Szczecinku blisko czterdziestu członków. Każdy, kto chciałby do nas dołączyć, musi przede wszystkim mieć ogromne chęci. Nie każdy musi od razu decydować się na startowanie w zawodach, może po prostu przyjść i się poruszać. Żeby do nas dołączyć, najlepiej znaleźć nas na Facebooku lub skontaktować się ze mną, przyjść na trening, zobaczyć jak to wygląda i sprawdzić, czy taka forma aktywności danej osobie się spodoba.

Dodajmy, że OSiR przed przystąpieniem do budowy toru przeszkód konsultował to przedsięwzięcie właśnie z zawodnikami, którzy regularnie biorą udział w Runmageddonie. - To jest dokładnie to, o co nam chodziło. Projekt dostaliśmy od naszej „matki”, z oddziału z Krakowa od założycieli i to są najważniejsze przeszkody. Bardzo chcieliśmy, żeby to tak właśnie wyglądało – dodaje nasza rozmówczyni.

Tekst, foto: Marzena Góra