„Razem dla Szczecinka” proponuje program, którego… nie ma
- Tv
- Aktualności
Dziś (28.04) wczesnym popołudniem w ratuszu odbyła się krótka konferencja prasowa, w której udział wzięli burmistrz Jerzy Hardie-Douglas oraz wiceburmistrz Daniel Rak. Celem spotkania była przede wszystkim odpowiedź na wysnutą w minionym tygodniu przez Ruch Obywatelski „Razem dla Szczecinka” sugestię, że pieniądze, które zostaną przeznaczone na trwający już remont placu Wolności, można byłoby spożytkować na budowę farmy fotowoltaicznej, co – zdaniem pomysłodawców – przyniosłoby miastu wymierne zyski.
Przypomnijmy. Zdaniem opozycji sumę zabezpieczoną na remont deptaka, należałoby zainwestować w źródła energii odnawialnej. Wg ich wyliczeń, koszt całej inwestycji wyniósłby 40 mln zł, z czego przy unijnym dofinansowaniu na poziomie 85 %, miasto musiałoby wyłożyć z własnej kasy 6 mln zł. Szacowana wówczas produkcja energii elektrycznej miałaby wynieść ok 10 MW, co przy jej sprzedaży, rocznie zasiliłoby budżet miasta o 1 680 000 zł. Okazuje się jednak, że przedstawione przez RdS wyliczenia nijak mają się do rzeczywistości.
- Podczas konferencji zorganizowanej przez RdS użyto wielu nieprawdziwych argumentów, aby przekonać opinie publiczną, jakoby w Szczecinku miasto nie korzysta z wszystkich dostępnych pomocowych środków – rozpoczął spotkanie wiceburmistrz Daniel Rak. – Jak zwykle wszystko rozbija się o szczegóły. Dofinansowanie wyniosłoby 85 % środków kwalifikowanych, jeżeli nie zachodzi pomoc publiczna. To jest pierwszy warunek. Drugi mówi o tym, że jednostka samorządu terytorialnego może być beneficjentem tego programu, jeżeli realizuje to tylko i wyłącznie na własne potrzeby.
- Jeżeli chodzi o moc farmy fotowoltaicznej to zgodnie z RPO dla energii odnawialnej może być to produkcja 2 MW. Więcej w programie nie ma. Mówienie o 10 MW jest manipulacją. Czy możliwe jest dofinansowanie na poziomie 85 % dla jednostki samorządu terytorialnego? Według RPO maksymalny poziom dofinansowania wynosi od 45 do 60 %. Posłużyliśmy się tutaj wyliczeniami WFOŚiGW. Okazuje się, że dofinansowanie wyniosłoby 46,25 %.
Jak zauważył wiceburmistrz, miasto nie może również prowadzić działalności gospodarczej, zatem mówienie przez RdS o możliwości sprzedaży wyprodukowanej przez farmę energii elektrycznej, nie uwzględnia faktu, że sprzedaż ta byłaby niezgodna z obowiązującym prawem. Do tego celu musiałaby być powołana spółka celowa, która również generowałaby dodatkowe koszty i kwalifikowana byłaby już nie jako jednostka samorządu, ale jako przedsiębiorstwo energetyczne.
W trakcie dzisiejszej konferencji przedstawione zostały także dane dotyczące rocznego szacowanego przychodu z ewentualnej sprzedaży, biorąc pod uwagę realną możliwość wyprodukowania 2 MW. Wówczas roczny przychód wyniósłby 336 tys. zł. Z kolei koszt funkcjonowania spółki celowej wyniósłby 120 tys. zł, do czego należałoby doliczyć także podatek 19 % - 41 040 zł. Po odliczeniu wspomnianych kosztów roczny przychód ze sprzedaży można szacować na 175 tys. zł. Jednak należałoby także uregulować podatek od kosztów budowy całego przedsięwzięcia, który w tym przypadku wyniósłby 160 tys. zł. Zatem rzeczywisty roczny zysk ze sprzedaży przez spółkę celową wyprodukowanej energii elektrycznej opiewałby na kwotę zaledwie 15 tys. zł.
Jak zauważa Daniel Rak, w kalkulacji przeprowadzonej przez działaczy RdS pominięto także koszty związane z zatrudnieniem, odśnieżaniem i koszeniem terenu farmy, a także z układem monitorującym oraz z wymianą elementów typu panele i przetwornice. Z kolei przy
- Przy hipotetycznych założeniach, że moc takiej farmy fotowoltaicznej wyniosłaby 10 MW oraz przy uwzględnieniu dofinansowania na poziomie 46,25 %, miasto musiałoby dofinansować tę inwestycję kwotą 18,5 mln zł. Wówczas koszt budowy obiektu zwróciłby się po 66 latach, pomijając już fakt, że żywotność takiej farmy wynosi 20 lat – zauważa wiceburmistrz. – W kalkulacji RdS nic się nie mówi także o ziemi, o 30 ha, które powinny być przygotowane do wyprodukowania 10 MW. W Szczecinku nie mamy nawet takiej ziemi, na której można byłoby to zrealizować. Myślę, że po tej krótkiej analizie widać, że jest to naprawdę manipulacja, która ma na celu zamydlenie mieszkańcom oczu. Co ważne, program obejmujący dofinansowania, nie jest programem, na którym można zarabiać pieniądze.
- Jak nie ma armat, to powinno się zakończyć dyskusję, a to całkowicie jest niezrozumiany przez RdS temat. Najważniejszą manipulacją jest to, że w ogóle nie ma takiego projektu, którym można dofinansować farmy 10 MW. Maksymalna jest do 2 MW, co się zupełnie nie opłaca. Podkreślam również, że miasto nie może samo prowadzić farmy i na tym zarabiać – podsumował spotkanie burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. – Żenujące jest to, ze siada grupa ludzi i plecie androny w ogóle nie mając zielonego pojęcia o czym mówią. To była jedna wielka manipulacja. Gdzieś jest jakaś granica absurdu.
Tekst, zdjęcia: Marzena Góra